sobota, 23 lutego 2013

Następna część Kamili...


Wierza Lokara
- Panie, wzywałeś nas? - Spytał Nexus.
- Tak jesteście mi bardzo potrzebni. - Odpowiedział Lokar.
- Dobrze, więc co możemy dla ciebie zrobić.
- Otóż musicie udać się do klasztoru, gdzie przebywa drużyna Stax. Waszym celem jest Maya.
- Tak mistrzu zaraz ją załatwimy. - Odpowiedzieli jednocześnie.
- NIE! - Ryknął Lokar. - Macie przynieść ją żywą czy to jasne!
- Tak mistrzu.
Po opuszczeniu komnaty Lokara odrazu udali się w strone klasztoru.
Klasztor: Pokój Mayi
Dziewczyna leżała na łóżku wpatrując się w sufit. Wciąż myślała nad tym, że Lokar nie spocznie dopóki nie będzie jej miał po swojej stronie. Wtedy Mayi przypomniał się atak, którego użyła za pierwszym razem żeby go pokonać. Pomyślała że dała rade raz to może to powtórzyć. Dziewczyna nie zwlekając udała się na plac treningowy. Przez ponad dwie godziny starała się opanować atak, lecz na marne. W końcu postanowiła odpocząć, udała się do kuchni po wodę i z powrotem na plac. Następne dwie godziny minęły tak samo, Maya wciąż nie umiała zapanować nad atakiem.
- Dlaczego mi to nie wychodzi. Co robię źle. - Mówiła sama do siebie.
Oczami Ky'a
Zastanawiałem się gdzie jest Maya, w końcu cały dzień jej nie widziałem a to nie jest normalne. Postanowiłem jej poszukać, a zacząłem od naszej kryjówki niestety tam jej nie było. Potem sprawdziłem kuchnie i jej pokój ale tam też nic, gdy jej tak szukałem wpadłem na Boomer'a.
- Hej stary co jest? -Spytał mnie.
- Nic takiego po prostu martwię się o Maye wiesz cały dzień jej nie widziałem. - Odpowiedziałem trochę smutny.
- No tak ja tez jej nie widziałem, ale przestań tak dramatyzować przecież wiesz, że ona da sobie rade.
- No ale mogła chociaż powiedzieć gdzie będzie.
- Ta, jeśli chcesz moge pomóc ci jej szukać. - Powiedział do mnie z tym swoim uśmieszkiem
- No dobra. - Odpowiedziałem i ruszyłem w strone placu.
Gdy tam dotarłem odetchnąłem z ulgą, ponieważ widziałem Maye. Dziewczyna cały czas powtarzała jeden atak.
Obserwowałem ją przez jakieś 10 minut w końcu dołączył do mnie Boomer, który nic nie mówił.
Ja jednak postanowiłem się odezwać.
- Hej Maya.
- O hej Ky. - Dziewczyna przywitała się ze mną a mnie to trochę zaskoczyło.
- I tyle zwykłe Hej. - Spytałem się jej.
- No a no co liczyłeś. - Mówiła do mnie nie spuszczając wzroku z tarczy do której strzelała.
- No nie wiem przynajmniej na zwykłe Przepraszam że zniknęłam na cały dzień albo Hej kochanie ciesze się że cie widzę. Dziewczyna spojrzała na i podeszła mocno mnie całując.
- Przepraszam faktycznie mogłam ci powiedzieć gdzie jestem abyś się nie martwił o mnie. - Mówiąc co trochę posmutniała.
- Spokojnie nie gniewam się. - Powiedziałem i ją przytuliłem.
Wtedy podszedł do nas Boomer uśmiechając się.
- Widze,że zguba się znalazła.
- Tak całe szczęscie.
Staliśmy tak i rozmawialiśmy aż tu nagle nie wiadomo skąd pojawili się jakieś trojaczki. Przedstawili się jako Hiverax.
- Widze nasz cel bracia. - Odezwał się jeden z nich.
- Więc na co czekamy. Brać ją. - Powiedział drugi.
- Tylko jej nie zranić nasz mistrz chciał ją żywą pamiętajcie. - Dodał trzeci.
Oczami Mayi
Stałam i rozmawialam sobie z chłopakami a tu nagle jakięś trojaczki pojawiają się i mówią coś o moim porwaniu.
- Witaj Mayu twój dziadek bardzo chce cię widzieć. - Powiedział jeden z nich.
- Ona nigdy się z nim nie spotka. Nie pozwole na to. - Krzyknął rozłoszczony Ky.
- My cię wcale nie pytamy o pozwolenie. Cień otchłani. - Jeden z nich rzucił atak zasłaniający nam widok.
Bracie Hiverax ogłuszyli mnie ciosem w tył głowy zabierając mnie z klasztoru.
Gdy dym zniknął Ky i Boomer spostrzegli się, że Hiverax porwali Maye. Ky upadł załamany na kolana i po prostu zaczął płakać chowając twarz w dłonie.
Boomer nigdy nie widział przyjaciela w takim stanie, więc nie za bardzo wiedział jak go pocieszyć. Jedyne co zrobił to powiedział.
- Ky nie ma czasu do stracenia, wezwij swojego ojca i lećmy odbić Maye.
- Nie Boom polecę sam. Powiedział ocierając łzy.
- Sam! Czy ty oszalałeś. Nie dasz rady sam.- Powiedział Boomer.
- Nie Boom ja muszę ją odzyskać za wszelką cenę i nikt mi w tym nie przeszkodzi.
Wierza Lokara
- Mistrzu mamy dla ciebie mały prezent. - Powiedział Vexus wprowadzając Maye do komnaty.
- Dobrze przykujcie ją do ściany i możecie odejść.
Po tym jak Hivrax wyszli Lokar popatrzył na Maye.
- Ah Mayu nareszcie jesteś ze mną. - Powiedział złowieszczym głosem jej dziadek.
- Nie ważne co mi zrobisz ja nigdy nie stanę po twojej stronie. - Powiedziała wściekła dziewczyna.
- Jeszcze zobaczymy.
- Moi przyjaciele przyjdą po mnie i razem cię pokonamy.- Powiedziała nie spuszczając z niego wzroku.
- Masz racje już mamy gościa. Trzeba się nim zająć.
- Zaraz gościa? O nie Ky przyszedł sam. Dlaczego? - Myślała dziewczyna.
Nagle Lokar podszedł do okna swojej komnaty mówiąc:
- Przedstawienie czas zacząć.- Powiedział śmiejąc się złowieszczo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz