piątek, 31 maja 2013

Część druga od Alex^^

Witajcie ponownie^^ Ola wysłała mi kolejną część swojego opowiadania. Ja już ją  przeczytałam i uważam, że jest boska. Olu oby tak dalej.

Stałam na zalanej słońcem polanie. Słyszałam śpiew ptaków i śmiech jakiegoś dziecka, delikatny wiatr kołysał wysoką trawą i kwiatami. Znowu ten śmiech, zaintrygowana rozejrzałam się dookoła. Zobaczyłam wtuloną w siebie parę zakochanych, obydwoje wpatrywali się w bawiącego się w trawie chłopczyka. Czarne włoski, znajoma twarz i złote oczy. Gdyby nie te oczy, pomyślałabym że to Ky. Uśmiechnęłam się. Kobieta pod drzewem wyglądała zupełnie jak ja. Miała może osiemnaście lat, długie do pasa niebieskie włosy i charakterystyczne znamiona na policzkach. Jej ukochany, przypominał mi trochę ojca Ky'a. Chłopak pokazywał nam jego zdjęcia. Ten tu nie miał tylko brody i wyglądał z dziesięć lat młodziej. 
  Nagle uświadomiłam sobie że to naprawde ja. Ja, Ky i nasze dziecko. O boże, pomyślałam. W oczach staneły mi łzy wzruszenia. Malec podbiegł do swoich rodziców, wyglądali na naprawde szczęśliwych. 
 - Mamo... - usłyszałam zanim się obudziłam. Zamiast łąki, zastałam swój pokój. W powietrzu unosił się zapach kadzideł które zapaliłam wczoraj, po przyjściu z spaceru. Siedziałam tak jeszcze chwile, walcząc z falą rozczulenia. Potem, ubrałam się w swoje ciuchy i poszłam na śniadanie. 
 - Chłopie, ty masz chyba brzuch bez dna. - jęknął Ky, gdy weszłam do kuchni. Boomer, akurat coś żuł. 
 - Całkiem możliwe. - mruknął gdy już przełknął - O, hej Maya. 
 - Cześć. - usiadłam obok Ky'a i nalałam sobie trochę soku. W głowie wciąż miałam tamto dziecko. Czy naprawdę było moje i Ky'a ? Ktoś pomachał mi ręką przed nosem, zamrugałam.
 - Uuuuu, ktoś się zakochał. - zażartował Ky ze złośliwym uśmieszkiem. Dałam mu sójkę w bok, zaśmiał się tylko. Najwyraźniej go to nie zabolało. Chciałam ponowić swój atak, ale przerwał mi głos mistrza Boddai'a.
 - Pragnę wam tylko przypomnieć, drodzy uczniowie że zaraz zaczynamy trening. - powiedział i wyszedł. Mokey zebrał brudne talerze i zabrał się do zmywania. 
  Trening odbył się jak zwykle. Chłopcy ćwiczyli nowe ataki, a ja starałam się poprawić swoje umiejętności szukania Kairu. Z przepaską na oczach, błądziłam po placu. Wyczuwałam wibracje i dziwne ciepło, zwiastujące Energie Kairu. Podeszłam w jego stronę, ale zaraz stanęłam jak wryta. Znowu ten śmiech, opaska zrobiła się mokra od moich łez. 
 - Co Ci jest, moje dziecko ? - zapytał troskliwie Baoddai. Zerwałam chustke i rzuciłam na ziemie, spuściłam głowe. Było mi wstyd że tak reaguje na te majaki.
 - Nic, mistrzu. Miałam dzisiaj po prostu taki sen... ale to był tylko sen. - dodałam smutno. Starzec spojrzał, na mnie wyczekująco. Najwyraźniej czekał aż powiem mu coś więcej. Nagle skrzywił się, znałam doskonale ten wyraz twarzy. Kolejne źródło Kairu.
 - No to, mamy kolejne zadanie. - Boomer zatarł swoje wielkie dłonie z uciechy. Ky poklepał go po ramieniu i roześmiał się głośno.
 - Spokojnie wielkoludzie. - uśmiechnęli się obaj.
 - To nie będzie zwykłe zadanie. - oznajmił Boddai. - Kairu postanowiło przeprowadzić test.
 - Kairu, postanowiło przeprowadzić test ? - powtórzyliśmy. - O co tu chodzi, mistrzu B ? - dodał Ky.
 - Wasze największe marzenia i lęki, o to tu chodzi. Musicie naprawde bardzo uważać, takie zadanie nie jest łatwe. Nie każdy sobie z nim poradzi. - wyjaśnił. 
 - Więcej nam nie trzeba. - powiedział Boomer. - Zaraz odpalam X-skypera i lecimy. Gdzie to jest ? - Boddai przymknął oczy aby się skupić.
 - Normandia. - powiedziałam cicho. Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni, nigdy nie mówiłam o położeniu energii z taką dokładnością. Wciąż tylko się uczyłam.
 - Zgadza się, ale jak tyś to zgadła ? - Boddai był w szoku. Zarumieniłam się na twarzy.
 - Po prostu to czuje. - Mruknęłam.

  Kiedy dolecieliśmy, poczułam znajome mrowienie. Opuściliśmy X-skypera, wskazałam jedną z nadbrzeżnych jaskiń. Chłopaki spojrzeli po sobie, pierwszy wszedł Boomer. Chciałam pójść w jego ślady, ale ktoś chwycił mnie w nadgarstku. Niebieskie oczy, Ky'a były pełne troski.
 - Powiesz mi co się stało ? - zapytał.
 - Nie teraz, opowiem Ci potem. - szepnęłam. Nie dawał za wygraną, przyciągnął mnie do siebie. Jego spojrzenie, sprawiło że moje serce zaczęło bić szybciej.
 - Nie chce czekać. - oznajmił.
 - Czemu, mnie to nie dziwi ? - wywróciłam oczami. Wzięłam wdech i opowiedziałam mu o śnie, o tym chłopczyku i o nas. A potem, powiedziałam że na treningu słyszałam jego śmiech i to poczucie gdzie jest Kairu. Słuchał uważnie, kiedy skończyłam uśmiechnął się od ucha do ucha,
 - Mnie też się coś takiego śniło. - przyznał trochę zawstydzony. Zamrugałam, była  zaskoczona tym faktem. 
 - Hej, zakochana parko ! - krzyknął Boomer z wnętrza jaskini. - Idziecie, czy będziecie się cmokać ? - zaszydził. Cali czerwoni na twarzy dołączyliśmy do naszego przyjaciela. Znowu wróciły majaki z snu, tyle że teraz wydawały mi się wyraźniejsze. Na skale niedaleko siedział chłopiec i śpiewał nieznaną nam piosenkę. Ja i Ky zamarliśmy, Boomer najwyraźniej też go widział bo powiedział ;
 - Widzicie to samo co ja ? 

Zrobię to choćby nie wiem co

Klasztor
Było już późno i każdy spał wykończony ciężkim dniem. Tylko Maya jako jedyna była jeszcze na nogach. Dziewczyna cały czas kręciła się po swoim pokoju i czekała na odpowiedni moment. Po długim czekaniu Maya w końcu wyszła ze swojego pokoju i po cichu przeszła korytarzem. Gdy była już na dworze wprowadziła współrzędne do x-readera i ruszyła w stronę kryjówki barci Hiverax.
Kryjówka Hiverax'ów
Bracia wraz z Mroczną Mayą zastanawiali się co tak właściwie się stało. W jednej chwili mieli wszystko pod kontrolą a w drugiej stracili Leanne i swój genialny plan.
- Co to miało być? - Spytał rozwścieczony Nexus.
- To na co wygląda! Leanna zniknęła, a my nie wiemy gdzie jest! - Warknęła Mroczna Maya.
- Musimy ją znaleźć zanim przybędzie tutaj Maya.- Powiedział Hexus.
- Wcale nie musimy. Wystarczy, że Maya znajdzie się w naszej kryjówce...- Zaczął Nexus
- A  stąd już nie ma ucieczki. - Dokończył Vexus i razem z resztą zaczął się złowieszczo śmiać.
- Kto by pomyślał, że można być aż tak naiwnym. - Powiedziała Mroczna Maya.
- Najwyraźniej można. Teraz wystarczy tylko się przygotować i cierpliwie czekać na naszą zdobycz. - Odpowiedział Hexus i razem z braćmi i Mayą zaczął planować strategię walki.
Maya
Dziewczyna była już na miejscu i teraz zastanawiała się czy dobrze zrobiła przychodząc tutaj bez wsparcia. Jej rozmyślania nie trwały długo, ponieważ dziewczyna wiedziała, że to jedyny sposób by uratować mamę. po chwili ostrożnie ruszyła w kierunku jaskini i zakradła się do środka. Widziała swoją mroczną wersję jak rozmawiała z Nexus'em, ale nigdzie nie widziała Hexus'a i Vexus'a. Nagle dziewczyna poczuła jak ktoś uderzyła ją w plecy. Maya wylądowała na ziemi tuż przed swoją mroczną wersją i Nexus'em. Dziewczyna lekko odwróciła głowę by zobaczyć kto ją zaatakował i ujrzała dwójkę braci. Odwróciła się z powrotem do mrocznej wersji i Nexus'a i posłała im groźne spojrzenie.
- No proszę, kogo my tu mamy. - Powiedział Nexus z chytrym uśmiechem.
- Czyżbyś się zgubiła. - Dodała drwiąco Zła Maya.
- Dobrze wiecie po co przyszłam i nie odpuszczę wam. - Powiedziała wściekła dziewczyna, powoli wstając z ziemi.
- Jest dokładnie tak jak przypuszczaliśmy... - Zaczął Hexus.
- Tak, wiedzieliśmy, że zrobisz wszystko by ocalić swoją mamę... - Kontynuował Vexus.
- Lecz to i tak ci nic nie da, bo nie wyjdziesz stąd cało... - Powiedział Nexus.
- A ze swoją mamą i tak się nie zobaczysz już nigdy, bo jakby to delikatnie ująć. Już po niej. - Powiedziała  ze złowrogim uśmiechem. Maya patrzyła na nią z niedowierzaniem i wściekłością.
- Kłamiesz! - Krzyknęła wściekła na co jej przeciwna strona się zaśmiała.
- Jesteś tego pewna? - Spytała ironicznie.
- Sądzę, że nie ma co dłużej odwlekać tego co nie uniknione...wyzwanie kairu. - Powiedział Nexus.
- Wyzwanie przyjęte. - Powiedziała wściekła dziewczyna. - Zapłacicie za wszystko co zrobiliście.
- Jeszce się przekonamy Harrier, upiorny wrzask
Rendax, mroczny płomień.
- Neurax spirala konfuzji.
Hengrax czarna ziemia.
- Widzę, ze od razu przechodzicie do rzeczy, Dayenwolf, pazury mroku.- Krzyknęła Maya zamieniając się w mrocznego wilkołaka. Hiverax nie zwlekając przeobrazili się w swojego ulubionego potwora Zła Maya również użyła transformacji i rozpoczęła się walka...
Klasztor: pokój chłopaków
Ky starł się zasnąć jednak nie mógł. Pierwszym powodem był Boomer, który strasznie chrapał a drugim było dziwne przeczucie, że coś jest nie tak. Chłopak miał wrażenie, że stało się coś złego. Powoli zszedł z łóżka i podszedł do okna. Wpatrywał się w ciemność nie wiedząc, dlaczego to dziwne uczucie ciągle narasta. Postanowił pójść do Mayi. Wiedział, że dziewczyna go zrozumie i przynajmniej spędzi z nią trochę czasu. Lubił z nią porozmawiać i posiedzieć u niej całą noc. Gdy był już pod pokojem dziewczyny, lekko uchylił drzwi i wszedł do środka. Chłopak podszedł do łóżka dziewczyny i lekko się nad nim nachylił, ale wydawało mu się puste. Podszedł do lampki i ją zapalił. Miał racje łóżko było puste. Chłopak zastanawiał się gdzie jest Maya, przecież nigdzie by o tej porze nie poszła. Jego uwagę przykuła mała biała karteczka na łóżku Mayi. Podniósł ją i przeczytał co tam było napisane. "Wybacz mi Ky, ale gdybym ci powiedziała to byś mi nie pozwolił tego zrobić, albo byś poleciał ze mną. Niestety to muszę zrobić sama".
- Nie to nie możliwe. - Powiedział wybiegając z pokoju dziewczyny. Szybko udał się na x-scapera i wszedł do x-spoda. Chłopak domyślił się gdzie jest jego dziewczyna i postanowił za wszelką cenę jej pomóc. Długo nie trwało zanim dotarł do kryjówki Hiverax'ów. Gdy chłopak wyszedł z x-spoda usłyszał odgłosy walki dobiegające z jaskini.
- O nie żeby tylko nie było za późno... - Powiedział i biegiem ruszył w stronę jaskini...

czwartek, 30 maja 2013

Od Marty SZY.... Część 1.

Pamiętacie mój prolog? Tak. Wiec to jest pierwsza część od Marty SZY.  Ja moją dodam za godzinkę, dwie...
 Maya
Drugi dzień szkoły. Jakoś dotarłam... Ale on i cały następny tydzień to będzie katastrofa...  Wtedy jest poznawanie wszyskich. Zapoznałam się już z listą mojej grupy, która jak się okazało, jest wstępna. W ten piątek będzie oficjalny test... Wtedy podzielą nas na grupy według umiejętności. Więcej informacji nie było ,, Po szkole wypytam się Mistrza Bodaia" Uśmiechnełam się pod nosem. Będe mogla uchodzić za najlepiej poinformowaną dziewczynę w szkole. Ado piątku będe muśała wytrzymać z:
1. Ky Stax
2 Boomer Findy
3 Harvey Doil
4Ekayon Dax
5 Vincenty Box
6 Dniel Kom
7 Dail Kazami
8Susan Riggle
9 Jane Lox
10 Parvati Tide
11 Danny Doris
12Claudine Carver
13 Maya (ja)
14Mary
Zdziwiłam się. Jakaś druga osoba w klasie niema nazwiska! Może się zaprzyjaznimy? Kto wie...
 Rozległ się mój pierwszy dzwonek w życiu.
Rozejrzałam się po klasie. O NIE! Ławki (czyli poduszki  za drewnianą, taką jakby skrzynią) sa ustawione w jednym rzędzie! Wybrałam miejsce  ostatnie obok okna. Szybko usiadłam, słysząc, że pozostali uczniowie już idą. Jednak do sali weszła jedna dziewczyna. Miała cerę tego samego koloru jak ja, była trochę odemnie wyższa, miala smukłą sylwetkę. Włosy brązowe, przetykane pasemkami barwy moich włosów. I oczy... Identyczne do moich!
Wziełam się w garść i nieśmało  powiedziałam:
-Cześć. Jak sie nazywasz?
- Witaj, na imię mi Mary.
,, To ta druga dziewczyna bez nazwiska!'' Pomyślałam. Gdy ta myśl narodziła się w mojej głowie, Mary trochę dziwnie sie zachowala. Zamkneła oczy, przez chwile zamarła w bezruchu, po czym je otworzyla. Już otwierałam usta, by sięprzedstawić, gdy ta mnie uprzedziła:
- Nie musisz. Wiem jak sie nazywasz.
Zatkało mnie. Jednak ta dziewczyna była trochę dziwna,ale juz wiedziałam, że się zaprzyjażnimy. Jej zachowanie przypominało trochę wizje. Ale odrobine. Ja kiedy je miałam traciłam pzytomność...
- Skąd wiesz?- powiedziałąm niemal bezmyślnie.
Ta jednak uśmiechneła sięi odpowiediała:
-Na imię masz Maya, ale nie masz nazwiska, bo wychował cię mistrz Bodai.
Po raz drugi mnie zatkało, lecz od odpowiedzi uratowało mnie wejście Mistrza do klasy.
 

wtorek, 28 maja 2013

Obrazki z Ky'em i Mayą 2

Hej wam^^
Na wasze życzenie dodaje kolejne obrazki z Redakai. Wybrałam te z drugiego sezonu, ale jeszcze też są  z pierwszego.























A i jeszcze jedno do Aleksandry. Olu proszę pisz dalej swoje opowiadania, bo mogę cię zapewnić, że nie tylko ja czekam na dalszy ciąg. Jeśli ktoś chce to niech wysyła swoje opowiadania a ja lub Sadie je udostępnimy.

poniedziałek, 27 maja 2013

Prolog...

Pierwszy dzień zmienia całkowicie wszystko.... Tak właśnie było z mną.
Nazywam się Maya. Nazwisko? Nie posiadam. Dzisiaj zaczynam pierwszy dzień szkoły. Boję się. Nie chodzi o walkę czy o moje umiejętności. Ale o dzieciaki. Mistrz Bodai wychował mnie na na godnego wojownika.  Ale nigdy nie bawiłam się z dziećmi w moim wieku. W ogóle się nie bawiłam się z żadnym dzieckiem.  Wychowałam się w ciszy, przepełnionej mocą Kairu i Redakai'ów. Nie czuję się, ani nie wyglądam jak normalna nastolatka.
Mam niebieskie włosy związane w kucyka, ciemną cerę, bursztynowe oczy. Znaki szczególne? Znaki. Na policzkach, niebieskie tajemnicze znaki. Chyba właśnie te znaki lubię najbardziej. Ale na razie skupmy się na pierwszym dniu w szkole.
Mistrz Bodai pokazał mi dawno szkołę. Duży budynek przepełniony dobrą energią Kairu. Mistrz Bodai miał zostać tam nauczycielem tak jak innych pięciu Redakai'ów.
Dzisiaj z okazji szkoły każdy miał na sobie ten sam strój. Ja ubrana w czarną spódniczkę, białą koszulę, czerwony krawat i czerwoną marynarkę. Zamiast moich ulubionych kozaków musiałam założyć czarne balerinki- nienawidzę tego mundurka. A do tego muszę chodzić w nim cały następny rok. Spojrzałam na mojego "dziadka". Mistrz uśmiechnął się do mnie. Muszę dzisiaj wytrzymać.  Dla niego.  Razem z mistrzem idziemy do sali treningów. Redakai'owie stoją już na podeście i czekają na Bodaia. Kiwam głową w jego stronę i idę usiąść na pierwszym wolnym miejscu. Udało się! Siedzę sama.
10 minut później. Zostaliśmy podzieleni na trzy klasy po trzy grupy. Ja wylądowałam u mistrza Bodaia. Grupa składa się z 7 dziewczyn i 7 chłopców.


Dobra na razie tyle... następna część do czwartku...

niedziela, 26 maja 2013

Stracone nadzieje

Hej wszystkim, sorki za długą przerwę, ale dużo się działo u mnie i w ogóle. Rozdział ze specjalną dedykacją dla dziewczyn, jesteście boskie^^ a ty Elizo weź idź się wypchaj, bo mam w dupie twoje zdanie.
Chciałam jeszcze powiedzieć, że kto chce aby opublikować jego prace na tym blogu, niech przesyła je na mojego maila slurychu@wp.pl lub na maila Sadie ninamartinnn@gmail.com, chętnie je udostępnimy.


Klasztor: Ky
Chłopak przez cały dzień zastanawiał się gdzie jest Maya. Co prawda widział ją rano, ale jednak czuł że coś jest nie tak. Postanowił jej poszukać. Zaczął od jej pokoju, x-scapera, placu treningowego i ich kryjówki, ale nigdzie jej nie było. Ky zaczął się trochę martwić, ponieważ wiedział, że Maya mogła zrobić coś głupiego. Gdy wracał z ich kryjówki spotkał Boomer'a i Akkie, którzy właśnie kończyli swój trening. Chłopak podszedł do nich i zapytał się czy nie wiedzieli Mayi.
- Nie stary przez cały dzień jej nie widziałem. - Odpowiedział Boomer. Odpowiedź Akkie była taka sama, więc chłopak już do reszty się załamał.
- Wiesz, że Maya powiedziałaby nam gdyby gdzieś wyruszyła. Na pewno nic jej nie jest i nie potrzebnie się martwisz. - Powiedziała pocieszająco Akkie a Ky'a olśniło. Przypomniał sobie, że Maya szukała listu od jej mamy i, że mogła wrócić na miejsce walki. Chłopak bez żadnych wyjaśnień biegiem ruszył do x-scapera a tuż za nim Boomer i Akkie. Oboje byli ciekawi o co chodzi Ky'owi i chcieli się czegoś dowiedzieć. Gdy cała trójka była już na statku każdy zajął swoje miejsce.
- Boomer szybko musimy lecieć do Meksyku. - Powiedział Ky siadając obok kumpla.
- Jasne, tylko po co?
- Wyjaśnię ci to później, teraz szybko musimy lecieć. - Przez całą drogę chłopak starał się skontaktować z Mayą przez x-com, ale ta nie odpowiadała. Na miejsu poprosił żeby Boomer i Akkie zostali na statku. Chłopak już po kilku minutach był na miejscu.
Meksyk: Maya
Dziewczyna była już na miejscu poprzedniej walki. Chciała jak najszybciej znaleźć to czego szukała i wrócić do klasztoru by inni się nie martwili. Powoli szła rozglądając się dookoła, ale nigdzie nie widziała białej koperty. Maya obawiała się najgorszego i nie mogła w to uwierzyć. Jeśli Hiverax znaleźli kopertę to już wiedzą o jej mamie, a jeśli o niej wiedzą to na pewno będą chcieli ją odnaleźć. Gdy dziewczyna była przy miejscu gdzie ostatni raz była ze swoimi przyjaciółmi zrozumiała, że potwierdziły się jej obawy. Nie mogła uwierzyć, że była aż tak lekkomyślna. Nagle Maya usłyszała jak x-com odbiera jakiś sygnał. Dziewczyna myślała, że to pewnie Ky i nie odbierała. Sygnał ciągle nie ustępował i już zdenerwowana dziewczyna postanowiła odebrać.
- Witaj Mayu, mamy dla ciebie małą propozycję. - Dziewczyna usłyszała głos Nexus'a i stanęła jak sparaliżowana.
- Czego ode mnie chcesz Nexus!
- Chyba racze co masz zrobić. - Powiedział złowieszczo a Maya nie miała pojęcia o co mu chodzi.
- Co masz na myśli? - Spytała zdezorientowana.
- Zrób to o co cię poproszę a wtedy nic nie zrobię twojej mamie. - Na jego słowa w oczach Mayi stanęły łzy.
- Niby czemu mam ci wierzyć?
- Skoro jesteś aż tak nie ufna to przybądź do naszej kryjówki i oddaj się w nasze ręce a wtedy ją oszczędzimy, chyba że wolisz ją stracić.
- Skąd mam mieć pewność, że dotrzymasz słowa.
- Sama się przekonasz a my będziemy cierpliwie czekać. Chociaż lepiej żebyś szybko podjęła decyzję. - Powiedział i się rozłączył. Po policzkach Mayi zaczęły kapać łzy. Dziewczyna nie mogła w to wszystko uwierzyć. Przez nią jej mama ma kłopoty i jedynym sposobem aby ją uratować, jest oddanie się w ręce Hiverax'ów. Gdy tak stała poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Dziewczyna szybko złapała tą osobę za nadgarstek i przerzuciła ją sobie przez ramię.
- Hej a to za co?! - Powiedział zdezorientowany chłopak.
- Ky? Co ty tutaj robisz?
- A jak myślisz? - Spytał uśmiechając się do dziewczyny, ale ta tylko się odwróciła. Chłopak szybko wstał i podszedł do niej.
- Hej Maya, co jest? - Spytał z troską.
- Nic Ky, wracajmy do klasztoru.
- Maya proszę powiedz. Wiem, że to coś poważnego.
- Nie Ky to nic takiego, wracajmy. - Powiedziała szybko i razem z chłopakiem wróciła do x-scapera, gdzie czekali Akkie i Boomer. Maya poszła do swojego pokoju pod pretekstem, że musi odpocząć. Dziewczyna przez cały czas zastanawiała się nad wszystkim aż w końcu postanowiła udać się do kryjówki braci Hiverax i  uwolnić swoją mamę. Oczywiście musiała zrobić to w nocy by nikt jej nie widział. Wiedziała, że Ky nigdy jej na to nie pozwoli jednak jej mama jest ważniejsza i musi ją za wszelką cenę odzyskać.
Kryjówka braci Hiverax
Hexus i Vexus czekali wraz z mroczną Mayą na swojego brata, który gdzieś zniknął. Po dłuższym czekaniu Nexus się pojawił i od razu podszedł do reszty, która pilnowała Leanny.
- No nareszcie bracie. - Powiedział Vexus.
- Gdzie byłeś tyle czasu? - Spytała Maya.
- I dlaczego jesteś taki zadowolony? - Dodał Hexus.
- Znalazłem właśnie sposób, aby wykończyć naszą przeciwniczkę a ty nam w tym pomożesz. - Powiedział patrząc na Leanne.
- Niby w jaki sposób ona nam ma pomóc? - Spytała Mroczna Maya.
- Otóż skontaktowałem się z Mayą z drużyny Stax i powiedziałem jej, że jeśli chce uratować swoją mamę musi oddać się w nasze ręce. - Powiedział złowieszczo a Leanna szybko wstała z ziemi na której siedziała.
- Ona nigdy się na to nie zgodzi! Ja wam nie pozwolę jej skrzywdzić! - Krzyknęła wściekła a w jej dłoniach uformowały się niebieskie kule kairu. Zaskoczeni bracia wraz z Mayą przyglądali się jej uważnie. Kobieta zaczęła atakować swoich przeciwników, którzy z łatwością unikali jej ataków.
- Jesteś za słaba, aby nas pokonać. - Powiedział Nexus i razem z resztą zaatakował kobietę ze wszystkich stron swoimi najsilniejszymi atakami. Leanna broniła się jak tylko mogła, jednak nie miała szans z czwórką potężnych przeciwników. Osłabiona walką użyła jednego z ataków teleportacji i przeniosła się z dala od braci Hiverax i Złej Mayi. Kobieta wylądowała na jakimś pustkowi i wyczerpana długą walką upadła na ziemię. Jej oddech stał się coraz cięższy. Ostatni raz spojrzała na zdjęcie swojej małej córeczki.
- Wybacz mi Mayu, ale zawiodłam. To już koniec...

Mam do was pytanko. Chcielibyście abym napisała więcej o Boomerze i Akkie czy żeby zostało tak jak jest?

poniedziałek, 20 maja 2013

Opowiadanie od Alex nr 1...

 Opowiadanko jako pierwsze przesłane...
Do klasztoru wbiegła zdyszana kobieta, tuliła do siebie płaczące niemowle. Baoddai szybko zrobił jej herbaty i zabrał dziecko, aby mogła odpocząć. W jego ramionach, dziewczynka szybko się uspokoiła i zasneła. Męszczyzna spojrzał na jej matke.
  - Czy on już wie ? - spytał, rozległ się grzmot i zaczeło padać. Kobieta uniosła głowe, jej złote oczy wypełnione łzami znaczyły tylko jedno. Obydwoje spojrzeli na śpiącą smacznie Maye. - Co teraz zrobimy ?
  - Maya musi tu zostać, tylko ty będziesz w stanie ją ochronić. Ja jestem za słaba, aby cokolwiek zrobić. Prosze opiekuj się nią. - szepneła, po jej pięknej twarzy zaczeły spływać kolejne łzy.
  - Leanah, nie musisz jej zostawiać. - pouczył kobieta. - To twoja córka, musisz ją chronić.
  - Właśnie dlatego, chce odejść ! - podniosła głos, Maya otworzyła oczy. Zaspana rozejrzała się na boki i widząc swoją "mamusie" uśmiechneła się rozkosznie. Wyciągneła przed siebie tłustą piąstke, tak jakby dzieląca ich odległość nie była w stanie ich rozdzielić, i pomachała jej.
  - Jest bardzo do ciebie podobna. - stwierdził pogodnie Baoddai.
  - Wiem, właśnie dlatego Lokar nie może jej dostać. - powiedziała cicho, ukradkiem ocierając łzy...

16 lat później...
( Maya )

   Siedziałam w swoim pokoju, wciąż myślałam nad swoją przeszłością. Od Baoddaia dowiedziałam się tylko tyle że znalazł mnie u bram klasztoru jako niemowle, Mokkey też milczał gdy chciałam się dowiedzieć czegoś więcej. Nikt nic nie wiedział, to było takie frustrujące. Gdyby nie Ky i Boomer, dawno popadłabym w obłęd.
  - Maya, wszystko OK ? - do mojego pokoju wszedł Ky, w rękach trzymał dwa parujące kubki. Posłałam mu coś na kształt uśmiechu, odwzajemnił go.
  - Chyba... - odpowiedziałam niepewnie. Zawsze wiedział kiedy się zjawić i doskonale wiedział jak poprawić mi humor. Usiadł na skraju łóżka i podał mi herbate, upiłam łyk i odłożyłam kubek na szafke nocną.
  - Znowu zastanawisz się nad swoją przeszłością. - to nie było pytanie. Dlaczego on tak doskonale mnie znał ?
  - Trochę. Chciałabym się czegoś dowiedzieć, a Baoddai milczy jak zaklęty gdy go o to pytam. On coś wie, ale nie chce mi tego powiedzieć. - wyznałam i westchnełam cicho.
  - Może ukrywa to, bo się o ciebie martwi. - szepnoł i położył swoją dłoń na mojej.
  - Dziękuje, Ky. - odpowiedziałam mu pięknym uśmiechem. Dopiliśmy herbate i rozmawialiśmy jeszczo o kilku mniej ważnych sprawach. O Kairu, treningach i naszej drużynie. On był poprostu wspaniały, gdy tylko patrzyłam w jego madre niebieskie oczy, serce zaczynało mi bić znacznie szybciej. Działał na mnie kojąco, i vice versa !
   Nadszedł wieczór, Ky wyciągnoł mnie na spacer. Wciąż starał się poprawić mi humor, zaprowadził mnie w swoje magiczne miejsce. Wiedziałam że przychodził tu gdy myślał o tacie, ale nigdy nie zaprowadził tu ani mnie ani Boomera. To był jego sekret, a teraz tagżei mój. Usiedliśmy na nieco wilgotnej trawie, wiatr bawił się moimi włosami a, księżyc świecił jak nigdy.
  - O czym, myślisz ? - spytał po dosyć długiej ciszy.
  - O wszystkim i o niczym. O mnie, naszej drużynie i klasztorze... - spojrzałam na niego smutno - i czemu zawsze wiesz jak poprawić mi humor. Czytasz mi w myślach, czy jak ? - parsknoł śmiechem, w jego oczach zatańczyly radosne iskierki. Nie mogłam się powstrzymać i tagże się zaśmiałam.
  - Ech sam nie wiem. - powiedział - Znam Cię od dziecka, nie chce abyś była nieszczęśliwa. Kiedy jesteś smutna, czuje się podle bo nie mogę Cię w żaden sposób przed tym smutkiem ochronić. Nie wiem jakbym się czuł gdybyś popadła w depresje, pewnie poszedłbym w ślad za tobą. - wyznał. Nie wiedzieć kiedy objoł mnie ramieniem, a ja oparłam mu głowe na ramieniu. Nie mogłabym wymarzyć sobie lepszego przyjaciele niż Ky. Ale czy był on tylko przyjacielem ?
   W teori tak. Zachowywaliśmy się wobec siebie jak rodzina, ale to Boomer był dla mnie jak brat. Z Kayem łączyła mnie jakaś nieokreślona, silna więź. A jak, się sprawy miały w praktyce ? Cóż, o niczym tak nie marzyłam jak być z nim na dobre i na złe, ale byłam zbyt wielkim tchórzem aby mu to wyznać w prost. Kochałam go, naprawde go kocham. Nie jak przyjaciela, ale jak prawdziwego męszczyzne. Ty idiotko, zbeształam się w myślach. Musiałam zejść na ziemie, nigdy nie z nim nie będe.
  - Nawet tak nie mów, Ky. - wyrztusiłam. Przyłożył mi palec do ust, gdy chciałam coś jeszcze dodać. Spojrzałam w jego niebieskie oczy, płonoł w nich ogień. Nasz twarze zaczeły się do siebie zblirzać, dzieliły nas od siebie zaledwie centymetry. Zatrzymałam się i odwróciłam głowe, ujoł mnie pod brode i kazał spojrzeć sobie w oczy.
  - Mów sobie co chcesz, ja zawsze będe przy tobie i nigdy, ale to nigdy Cię nie opuszcze. Oddam za ciebie swoje życie, jeśli tylko będzie taka potrzeba ! - chwycił mnie za ramiona. - Jesteś dla mnie najważniejszą osobą pod słońcem i nikt tego nie zmieni.
  - Ky... - byłam w szoku. - Dziękuje.

niedziela, 19 maja 2013

Nowa podróż

Hej wszystkim:) Może zaczniemy od przeprosin...ta długo mnie nie było, ale to przez chorobę i nie mam weny...


Hiverax
- Bracia już prawie jesteśmy. - Powiedział Nexus zatrzymując razem ze swoimi braćmi i Mayą.
- Tak, teraz już nic nas nie powstrzyma. - Dodał Hexus.
- A zwłaszcza drużyna Stax i Maya. - Powiedział Vexus.
- Dobrze, więc nie ma co czekać. Ruszamy dalej. - Odpowiedziała Maya i znów zaczęli swoją podróż.
Klasztor: Maya
Dziwnie się czuje. Nie wiem co ze sobą zrobić. Tak bardzo chciałabym wiedzieć co się dzieje z moją mamą i gdzie ona teraz jest. Gdyby w tym całym liście, który od niej jest byłyby jakieś informacje na ten temat. Niestety nic tam nie ma prócz kilku słów na pocieszenie. Chyba, że patrzałam na to nie tak jak powinnam, może tam są jakieś informacje tylko nie potrafię ich rozszyfrować. Tylko gdzie ja wsadziłam ten list? Zaczęłam go szukać po całym pokoju, ale nigdzie go nie było, potem poszłam na x-scapera, ale tam też nic. Gdy tak chodziłam po statku spotkałam Ky'a. Chłopak natychmiast zauważył, że znów coś jest nie tak. Ta jego spostrzegawczość mnie zaskakuje.
- Hej Maya co jest? - Spytał jak zwykle z troską.
- Spokojnie Ky, wszystko w porządku szukam tylko jednej rzeczy. - Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem i  znów wzięłam się za poszukiwania. Chłopak nadal nie odpuszczał i chciał się dowiedzieć o co chodzi.
- Wiesz, że mogę ci pomóc? - Spytał z tym swoim uśmieszkiem.
- Tak Ky wiem, ale raczej nie pomożesz.
- A to niby czemu? - Spytał zdziwiony.
- Bo nawet nie wiesz czego szukam i założę się, że i tak tego nie widziałeś.
- To jak mi powiesz to będę wiedział.
- Dobra. widziałeś list od mojej mamy?
- Nie, ale czy ty nie miałaś go przy sobie przez cały dzień?
- Tak miałam, ale teraz jak jest mi potrzebny to nigdzie go nie ma. - Powiedziałam zrezygnowana.
- Patrzałaś w swoim pokoju i na statku, tak?
- Właśnie to zrobiłam, ale nic nie znalazłam.
- Maya czy ty go nie maiłaś podczas.... - Urwał w połowie zdania a ja się już się domyśliłam o co mu chodziło.
- O nie pewnie mi wypadł podczas walki! Ky musimy go jakoś odzyskać! - Krzyczałam potrząsając chłopakiem, który próbował mnie uspokoić.
- Maya nie wiemy czy ten list nadal tam jest, a co jeśli Hiverax go znaleźli?
- Nawet tak nie mów! Oni nie mogą się o nim dowiedzieć! - Krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju. Chłopak jeszcze mnie wołał, ale się nie odwróciłam. Jak on może myśleć o tym z taką łatwością? Przecież, jeśli Hiverax dowiedzą się o mojej mamie będą chcieli ją odnaleźć i pewnie zniszczyć i przy okazji mnie tak samo. Nie mogę na to pozwolić, więc muszę się udać z powrotem do tamtego miejsca. Muszę tylko wziąć kilka rzeczy i mogę ruszać. Nie powiem im gdzie lecę, bo i tak szybko wrócę a poza tym nic mi się nie stanie. Po kilku minutach byłam już przy na zewnątrz.
- Teraz tylko ominąć plac treningowy i pójdzie z górki. - Szepnęłam i niezauważona przemknęłam przez plac
Hiverax
- Bracia oto nasz cel. - Powiedziała Maya wskazując jakąś kobietę.
- Dobrze, zróbmy jej małą niespodziankę. - Odpowiedział Nexus i razem z resztą zaszył się w jakiejś kryjówce i czekał aż zapadnie zmrok. Gdy było już w miarę ciemno kobieta, którą przez cały czas obserwowali udała się do małej chatki. Bracia wraz z Mayą ruszyli  tuż za nią i po chwili kobieta usłyszała huk. Gdy się odwróciła zobaczyła za sobą cztery sylwetki, z których po kolei wyszedł jeden z braci a na końcu Maya. Kobieta nie mogła uwierzyć w to co widzi. Myślała, że jej córka nigdy jej nie odnajdzie i nie będzie jej pamiętać. Zdziwiło ją tylko to dlaczego jest ubrana tak na ciemno a razem z nią są jakieś dziwne trojaczki.
- Witaj Leanna. - Zaczął Vexus.
- Mamy dla ciebie świetną propozycje. - Dodał Hexus.
- I sądzę, że z miłą chęcią z niej skorzystasz. - Zakończył Nexus czekając na odpowiedz zaskoczonej kobiety.
- Nie masz innego wyboru, bo tylko w ten sposób uchronisz ją przed zagładą. - Powiedziała złowrogo Maya  wyciągając swoją rękę do przodu. W jej dłoni uniósł się ciemny płomień a w nim ukazał się obraz dobrej Mayi. Jeszcze bardziej zdezorientowana kobieta nie wiedziała co ma zrobić.
- Teraz idziesz z nami. - Powiedział Nexus z chytrym uśmieszkiem i zaczął zbliżać się do przerażonej kobiety...

sobota, 18 maja 2013

Mała nowinka + Elizo Wrono...

A więc... Wróciłam z Niemiec i zaczynam pisać od nowa.
Niedługo pierwsza część. A teraz nowinka.
 

LUBICIE MOŻE PISAĆ OPOWIADANIA O REDAKAI?
TAK? NIE MACIE GDZIE ICH OPUBLIKOWAĆ? MOŻECIE WYSYŁAĆ PRACE NA MAIL NINAMARTINNN@GMAIL.COM A ZOSTANĄ ONE OPUBLIKOWANE NA TEJ STRONIE!!!



A i panno Elizo Wrono... Jeśli nie podobają ci się opowiadania to może piszesz lepsze?? Wyślij a ja udostępnie to na blogu.... Chyba że tchórzysz? Ko,ko koooo
  

sobota, 11 maja 2013

Ja po prostu muszę

Witam ponownie^^. Na początek mała dedykacja dla Asi Łapińskiej, ( ty to zawsze się naczekasz na te rozdziały -,-") ale cieszę się , że je czytasz.  Dedykację też dla Sadie Kane, Farasette, tosi, Kingi Olbrecht, Marci P. i  Elżbiety Rak, Pozdrawiam was dziewczyny:)

- Maya czy to...to są zdjęcia twojej mamy? - Spytał nadal zdziwiony chłopak.
- Tak Ky to ona i...i ja, jako małe dziecko. - Odpowiedziała ocierając łzy.
Przez kilka minut Maya przeglądała zdjęcia, na których była wraz ze swoją mamą.Gdy obejrzała je wszystkie zobaczyła w nich jeszcze jakąś biała kopertę, w której był list od jej mamy adresowany do niej. Dziewczyna nie mogła pojąć dlaczego mistrz Boddai nic jej nie powiedział i dlaczego wszystko trzymał w tajemnicy. Po chwili wstała i spojrzała na Ky'a. Chłopak nic się nie odzywał, ale wiedział jak Maya się teraz czuje. Podszedł do dziewczyny i przytulił ją pocieszająco a ona od razu się w niego w tuliła. Po jej policzkach znów zaczęły kapać łzy.
- Dlaczego Boddai nic mi nie powiedział? - Spytała smutna nadal tuląc się do chłopaka.
- Wiesz musiał mieć ważny powód, lub czekał na odpowiedni moment. - Odpowiedział chłopak a Maya szybko się od niego oderwała.
- Odpowiedni moment?! Ky on ukrywał przede mną moje własne życie. Jak on może mi coś takiego robić.  - Powiedziała i rozpłakała się jeszcze bardziej znów przytulając się do chłopaka.
- Spokojnie Maya. Zobaczysz, że wszystko się ułoży a teraz chodź. Masz za sobą ciężki dzień i musisz odpocząć. - Odpowiedział z troską w głosie Ky.
- Nie sądzę, że zdołałam dzisiaj zasnąć.
- Zobaczysz, że zaśniesz a teraz chodź. - Powiedział i wziął dziewczynę za rękę. Powoli odprowadził ją do pokoju i i usiadł z nią na łóżku. Dziewczyna przez cały czas milczała wpatrując się w zdjęcia i list.
- Zobaczysz, że wszystko się ułoży. - Powiedział czule Ky. - Ja już muszę iść. - Dodał całując Maye w czoło. Już chciał iść, ale dziewczyna go zatrzymała.
- Ky proszę zostań ze mną. - Powiedziała cicho. Chłopak uśmiechnął się i z powrotem usiadł na łóżku.
- No dobrze, ale ja się kładę bo już dłużej nie wytrzymam i ty chyba też? - Spytał a dziewczyna słabo się uśmiechnęła.
- Niech ci będzie. - Odpowiedziała kładąc się obok chłopaka. Po kilku minutach Ky zasnął natomiast Maya czytała list od jej mamy.
           
                                         Droga Mayu
Mam nadzieje, że kiedyś przeczytasz ten list i zrozumiesz moją decyzję.
Nie chciałam abyś wychowywała się bez swoich rodziców, ale twój dziadek 
nie dawał mi wyboru.
Pozostawiając cię pod opieką mistrza Boddai'a miałam pewność, że będziesz bezpieczna.
Nadejdzie kiedyś dzień, w którym mnie spotkasz i znów będziemy mogły być razem , ale na razie 
będziesz musiała polegać na swoich przyjaciołach i na samej sobie. Wiem ,
że sobie poradzisz bo jesteś silną i niezależną dziewczyną.
Wiedz, że bez względu na wszystko jesteś moją małą kochaną córeczką i nic tego nie zmieni.
                                             Twoja mama Laenna.

Maya po przeczytaniu listu miała mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyła się, że jednak jej mama żyje i nadal ją pamięta, ale z drugiej była zła i rozczarowana, że jej własna matka zostawiła ją z mistrzem.
Po kilku minutach zastanawiania się nad tym wszystkim odwróciła się w stronę chłopaka i przytuliła się  do niego zasypiając po chwili.
Klasztor: ranek
Maya nie miała na nic sił, nawet nie chciało jej się wstawać z łóżka. Gdy się odwróciła zobaczyła, że Ky też już zaczął się budzić. Dziewczyna uśmiechnęła się i delikatnie pocałowała chłopaka, który po tak miłej pobudce od razu oprzytomniał. 
- Witaj piękna. - Powiedział uśmiechając się uwodzicielsko.
- Widzę, że ktoś tu się wyspał.
- Tak i to bardzo, a co ty nie? - Spytał zmartwiony.
- Nie spałam najlepiej, ale nie jest źle.
- Wiem, że nie jest ci łatwo z powodu tej sytuacji, ale razem damy sobie radę.- Powiedział łapiąc dziewczynę ze rękę.
- Dziękuje Ky, jesteś kochany.
- Zawsze do twoich usług.To co wstajemy? - Spytał podnosząc się z poduszki. Dziewczyna tylko pokiwała głową i razem z Ky'em wstała i udała się do kuchni. Na miejscu byli już Boomer i Akkie, którzy wydawali się mieć wyśmienite humory.
- Hej wam. - Powiedziała Akkie.
- Co tak późno, znowu? - Spytał Boomer.
- Po pierwsze te "cześć wam" a po drugie to po wczorajszym dniu musieliśmy odpocząć. - Powiedział Ky siadając z Mayą przy stole.
- No tak zapomniałem. A tak właśnie wracając do tego sprzątania, to dzięki za wysprzątanie mojego pokoju. Myślałem, że to niewykonalne a tu proszę sami daliście sobie radę. - Powiedział pełen uznania Boomer. Maya tylko spojrzała na niego groźnie na co Ky się zaśmiał.
- Boomer, Maya za ten bałagan ci nie odpuści. Wiesz o tym? - Powiedział Ky nadal się śmiejąc.
- Serio, było aż tak źle?
- Ty się jeszcze pytasz? - Spytała zła dziewczyna.
- Dobra, dobra skończcie już temat porządków, bo mamy lepsze tematy do obgadania. - Powiedziała Akkie  uśmiechając się szeroko.
- Czy ja o czymś nie wiem? - Spytała Maya.
- Może a może nie... - Droczyła się Akkie.
- Sądzę, że powinniście wiedzieć... - Boomer urwał w połowie zdania.
- Dobra mówcie o co chodzi, bo zachowujecie się dziwnie. - Powiedział Ky.
- Ja i Akkie jesteśmy parą. - Powiedział szczęśliwy Boomer łapiąc dziewczynę za rękę. Maya i Ky wysłali sobie porozumiewawcze spojrzenia po czym zaczęli im gratulować. Ich miła pogawędka nie trwała długo bo do kuchni wszedł mistrz Boddai. Na sam jego widok Mayi zszedł uśmiech z twarzy co oczywiście zauważył Ky. Chłopak jednak postanowił milczeć i porozmawiać o tym z Mayą później gdy będą na misji lub jak będą sami. Mistrz Boddai powiedział, że mają udać się do Meksyku gdzie znajduję się ogromna ilość mrocznego kairu. Wszyscy bez chwili zwłoki udali się na x-scapera i wylecieli na kolejną misję.
x-scaper
Boomer sterował a Akkie siedziała obok niego i cały czas o czymś rozmawiali. W sumie nikt im się nie dziwił. Ky zauważył, że Maya nie potrafi znaleźć sobie miejsca i ciągle wstaje i gdzieś chodzi. Chłopak podszedł do dziewczyny, która akurat stała i wpatrywała się w okno. Bez zastanowienia chwycił ją w pasie i  przyciągnął do siebie. Dziewczyna uśmiechnęła się bo dobrze znała ten ciepły uścisk uspokoiła się i odwróciła w stronę uśmiechniętego chłopaka. 
- Wszystko w porządku? - Spytał czule.
- Tak, ja tylko po prostu ciągle myślę nad ostatnimi wydarzeniami.
- Spokojnie, bez względu na wszystko ja i tak ci pomogę się z tym uporać. - Powiedział delikatnie całując dziewczynę nim ta zdążyła odpowiedzieć. Po kilkunastu minutach drużyna doleciała na miejsce i wzięła się za  szukanie kairu. Gdy już znaleźli energię pojawiła się drużyna Hiverax z mroczną Mayą u boku.
- No proszę, czy to nie naszz ulubiona drużyna Stax. - Powiedział szyderczo Hexus.
- Lepiej przestańcie gadać, bo to wam nic nie da. Rzucamy wam wyzwanie kairu. - Krzyknęła Akkie.
- A my przyjmujemy. - Powiedział Nexus i razem z resztą wybrał swoje potwory.
- Dobra drużyno, atakujemy ich wszystkich na raz. W pojedynkę nie zdziałamy zbyt wiele. - Powiedział Ky i razem z resztą zaczął atakować przeciwników.
- Ognista kula.- Krzyknął celując w Nexusa, który w ostatniej chwili zrobił unik.
- Coś słabiutko Ky, mroczny płomień.
- Odrzutowy skok. - Krzyknął używając ataku i znajdując się tuż za jednym z braci.
- Pazury plazmy. - Oddał swój atak i Nexus leżał na ziemi. Podobnie było z Nexus'em i Hexus'em, którymi zajęli się Boomer i Akkie. Wszyscy radzili sobie świetnie z przeciwnikami, z wyjątkiem Mayi. Dziewczyna nie potrafiła się skupić i jej mroczna wersja robiła z nią co tylko chciała. W końcu oddała jeden z najpotężniejszych ataków i Maya  z pełną prędkością walnęła w pobliskie skały.
- Maya! - Wszyscy krzyknęli jednocześnie.
- Boomer, Akkie pomóżcie Mayi a ja zajmę się jej mroczną wersją. - Powiedział wściekły chłopak. Reszta drużyny podbiegła do dziewczyny pomagając jej wstać.
- Zapłacisz za wszystko co zrobiłaś. - Mówił przez zaciśnięte zęby.
- Wiesz myślałam, że ostatni raz dał ci sporo do myślenia i, że już po tobie. Niestety będę musiała to dokończyć, uderzenie otchłani. - Krzyknęła celując w chłopaka. Ten nawet nie wysilał się by uniknąć ataku i szybko oddał swoją kontrę.
- I ty niby jesteś mroczną wersją Mayi. Nie dorastasz jej nawet do pięt. - Powiedział podchodząc do leżącej dziewczyny. - Teraz cię szybko wykończę, ognista kula. - Krzyknął całkowicie niszcząc przeciwniczkę.
- Uważaj Stax, bo jeszcze się spotkamy a wtedy nie będzie tak miło. - Powiedziała nadal leżąc na ziemi. Ky już jej nie słuchał tylko szybko pobiegł do Mayi. Dziewczyna już stała na nogach i na szczęście nic jej nie było. Chłopak razem ze swoją drużyną wyciągnął energię kairu i z powrotem wrócił do klasztoru. Na miejscu Ky chciał sprawdzić czy z Mayą wszystko w porządku, więc udał się do jej pokoju. Gdy tam dotarł dziewczyny nie było. Chłopak trochę się zdziwił bo Maya powinna po misji odpoczywać u siebie. Zmartwiony zaczął szukać jej po całym klasztorze i na x-scaperze, ale niestety nigdzie jej nie było. Już całkowicie zrezygnowany udał się do swojego pokoju i tam go olśniło. Przypomniał sobie o jeszcze jednym miejscu gdzie mogła być Maya i szybko tam pobiegł. Gdy dotarł na miejsce nie mylił się, Maya siedziała w ich kryjówce. Chłopak uśmiechnął się i po cichu podszedł do dziewczyny. Chciał ją przestraszyć, ale ta go usłyszała.
- Ky nawet nie próbuj. - Powiedziała nawet się nie odwracając.
- Skąd wiedziałaś, że to ja, hmm? - Spytał siadając obok dziewczyny.
- Tylko ty wiesz, że to miejsce w ogóle istnieje a poza tym miałam przeczucie, że to ty. - Powiedziała uśmiechając się.
- Wiesz już dawno nie przebywaliśmy tutaj razem.
- To prawda Ky, ale jakoś dzisiaj miałam ochotę tu pobyć i wiedziałam, że ty też do mnie dołączysz.
- Normalnie znasz mnie na wylot. - Powiedział uśmiechnięty chłopak. Przez chwilę para siedziała cicho i wpatrywała się w płynącą rzeczkę.
- Maya... - Ky urwał w połowie zdania.
- Coś się stało? - Spytała z troską.
- Nie mi nic nie jest, ale chciałem się dowiedzieć czy z tobą wszystko jej w porządku. - Odpowiedział patrząc na nią smutnym wzrokiem.
- Właśnie Ky chodzi o to, że nic nie jest w porządku. - Powiedziała spuszczając wzrok.
- Maya chodzi o ten list, prawda?
- Tak, ale skąd o nim wiedziałeś, przecież ci go nie pokazywałam.
- No tak, ale widziałem go rano jak ty spałaś. Wiem, że jest ci trudno bo nie masz pojęcia co zrobić, ale pamiętaj że przyjaciele zawsze z tobą będą i ja tak samo.
- Dziękuje Ky, to na prawdę miłe. Wiesz ja chciałabym wiedzieć gdzie jest teraz moja mama  i co się z nią działo przez cały ten czas. Ja po prostu muszę ją odnaleźć i nikt mi tego nie zabroni a zwłaszcza mistrz Boddai.
- Maya twoja mama pewnie zadaje sobie te same pytania. Czy jesteś bezpieczna i jak sobie radzisz. Mogę cię zapewnić, że na pewno się spotkacie. A co do mistrza Boddai'a to wszystko się wyjaśni.
- W to nie wątpie, tylko ile jeszcze mam czekać?
- Na razie się nad tym nie zastanawiaj. Lepiej pomyśl co będziesz robić teraz. - Powiedział Ky przysuwając swoją twarz do jej i zanim dziewczyna zdążyła zareagować chłopak ją pocałował.
Kryjówka braci Hiverax
Cała trójka czekała na mroczną wersję Mayi, która miała dla nich pewną niespodziankę. Gdy w końcu zjawiła się po kilkunastu minutach bracia od razu chcieli wiedzieć co jest aż tak ważne. Dziewczyna nic nie powiedziała tylko wyciągnęła z kieszeni dziwną białą kopertę.
- A co to ma być? - Spytał Vexus.
- To jest rzecz dzięki której załatwimy moją przeciwną stronę i całą drużynę Stax.
- Dobrze, tylko jak ma nam w tym pomóc ta koperta? - Spytał Hexus.
- Dzzięki temu znajdziemy kogoś za kogo moja przeciwna strona oddałaby życie. - Powiedziała z chytrym uśmiechem Zła Maya. Zdezorientowani bracia patrzeli na dziewczynę pytającym wzrokiem, ale ta nic nie powiedziała tylko wyjęła z koperty list a do braci dotarło o co chodziło.
- Czyli udajemy się na łowy Laenny. - Powiedział Nexus i razem z resztą zaśmiał się złowieszczo i wyruszył ze swojej kryjówki...

poniedziałek, 6 maja 2013

To niewiarygodne

Hej miśki^^ Jak widać wróciłam ze szpiltala i mogę pisać. Przepraszam, że tyle czekaliście ale najważniejsze że jest nowy rozdział:)


Boomer siedział na placu treningowym. Nie chciało mu się ćwiczyć, chciał po prostu posiedzieć i zastanawiać się nad tym wszystkim co się wydarzyło. Chłopakowi przypomniało się, że miał spędzić z Ky'em taki "męski dzień", ale nic z tego nie wyszło. Po tym przypomniał sobie, że miał porozmawiać z Akkie. Obiecał to swojemu kumplowi i dotrzyma słowa. Po kilku minutach siedzenia chłopak poczuł na ramieniu czyjąś rękę. Gdy się odwrócił zobaczył za sobą Akkie, która była dość smutna. Dziewczyna usiadła obok niego i oparła głowę na jego ramieniu. Chłopakowi to nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie był nawet zadowolony i wiedział, że może mu się udać rozmowa z dziewczyną. Po kilku minutach milczenia Akkie odezwała się jako pierwsza.
- Boomer. - Powiedziała cicho.
- Tak Akkie?
- Mogę ci zadać jedno pytanie?
- Jasne, że możesz. - Odpowiedział spokojnie. Dziewczyna odwróciła głowę i spojrzała na chłopaka.
- Lubisz mnie? - Spytała po chwili a Boomer nie wiedział co ma odpowiedzieć.
- Akkie...em...no pewnie, że cię lubię. - Powiedział trochę zakłopotany chłopak.
- Boomer, ale mi nie chodzi, że tak po koleżeńsku... - Powiedziała rumieniąc się trochę. Zakłopotany blondyn znów nie wiedział co ma powiedzieć. Spojrzał w jej zielone oczy i po chwili dodał.
- Lubię cię i to bardzo. - Akkie już więcej nic nie powiedziała tylko przysunęła się bliżej chłopaka. Ich twarze dzieliły milimetry i gdy już miało dojść do pocałunku jak na złość musiał  przyjść  Mokee.
- hej ekipa macie jakieś  wieści od Ky'a? - Spytał pomarańczowy pojawiając  się tu obok nich. Jak oparzeni szybko od siebie odskoczyli i popatrzyli na siebie cali czerwoni.
- Mokee co ty tu robisz? - Spytał zaskoczony chłopak.
- Chciałem się tylko zapytać czy u Ky'a wszystko w porządku. Chyba wam nie przeszkadzam?
- Co! Nie! Skąd! - Krzyknęli jednocześnie.
- No dobrze to może ja już pójdę.- Powiedział  i zaczął się  kierować  w stronę klasztoru. Gdy już Mokee zniknął Bommer spojrzał  na Akkie. Oboje się nie odzywali tylko cały czas patrzyli na siebie zaczerwienieni.
- To co może pójdziemy się czegoś napić? - Spytał nagle Boomer.
- Em..no pewnie. - Wydukała Akkie i razem z blondynem poszła do kuchni.
Ten sam czas ambulatorium
Po tym jak Maya została u Ky'a chłopak był naprawdę szczęśliwy, że znów jest z dziewczyną, kocha. Oboje siedzieli na łóżku chłopaka opowiadając sobie co działo się u nich, gdy ze sobą nie byli. Niewiedząc kiedy zasnęli, spędzili ze sobą całą noc. Rano jako pierwsza obudziła się Maya, co wcale jej nie zdziwiło. Dziewczyna powoli otworzyła oczy i nie mogła sobie przypomnieć gdzie jest i co się stało. Dopiero po chwili widząc obok siebie Ky'a przypomniała sobie, że całą noc spędziła z nim. Na samo wspomnienie sobie wszystkiego dziewczyna się uśmiechnęła. Powoli wyswobodziła się z objęć chłopaka ni wyszła z pokoju zostawiając go samego. Gdy weszła do kuchni zobaczyła Boomer'a i Akkie, którzy byli jacyś spięci. Dziewczyna spojrzała na nich zdziwiona, ale oni nadal nic nie mówili. Po chwili milczenia Maya odezwała się pierwsza.
- Hej wszystkim.
- Hej Maya.- Powiedzieli jednocześnie i znów nastała cisza. Maya wzięła szklankę wody i usiadła obok nich.  Przez cały czas panowała niezręczna cisza, której Maya miała już dosyć.
- Więc... - Powiedziała przerywając na chwilę. Boomer i Akkie spojrzeli na nią zdziwieni nie wiedząc o co jej chodzi.
- Co u was słychać? - Dodała po chwili widząc miny swoich przyjaciół.
- Maya wszystko w porządku? - Spytał Boomer.
- Tak u mnie tak, ale ja się pytam co u was?
- U nas?! A co ma być u nas? - Powiedziała nerwowym tonem Akkie co spowodowało, że Maya spojrzała na nią zdziwiona.
- Dobra dość tego! Mówcie, ale mi to już co się z wami dzieje!? - Zażądała dziewczyna.
- Z nami?!Z nami nic się nie dzieje! - Powiedzieli jednocześnie.
- Jasne, na pewno w to uwierzę. Słuchajcie wiem, że coś jest n ie tak bo mówicie w tym samym czasie i jesteście zdenerwowani. Więc...? - Spytała unosząc jedną brew.
- Co! Nieprawda! - Powiedzieli jednocześnie.
- Boomer! Akkie! - Krzyknęli na siebie.
- Ja z wami nie wytrzymam. Akkie chodź ze mną. - Nakazała Maya. Dziewczyna posłusznie wstała i poszła z nią prosto do jej pokoju.  Na miejscu Maya zamknęła drzwi i spojrzała wyczekująco na dziewczynę.
- Co? - Spytała po chwili.
- Akkie mów co się dzieje?
- Maya o co ci chodzi? Wiesz u mnie wszystko w porządku i w ogóle.
- Tak właśnie to widzę. Od kiedy to ty taka spięta przy Boomerze jesteś? - Spytała chytrze Maya.
- Yyy.. przy Boomerrze..eee...nie wiem o co ci...chodzi. - Dukała Akkie.
- Wiedziałam! Akkie podoba ci się Boomer! - Krzyknęła Maya.
- Tak. - Powiedziała cicho.
- Więc w czym problem?
- No widzisz dzisiaj rano wszystko było wspaniale i dowiedziałam się, że on też mnie lubi i w ogóle. Potem jakoś tak wyszło, że Boomer już miał mnie pocałować i... - Urwała na chwilę, ale widząc wyczekujące spojrzenie Mayi postanowiła kontynuować.
- I przyszedł Mokee. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni i od tamtej pory się tak zachowujemy.
- O ramy ten Mokee to ma dopiero wyczucie czasu, ale nie martw się jeszcze dzisiaj wszystko będzie świetnie a ty i Boomer będzie szczęśliwą parką. - Powiedziała uradowana dziewczyna.
- Maya a co jeśli nie?
- Posłuchaj Akkie wiem co mówię. Teraz musicie sobie wszystko wyjaśnić jak to było i tyle.
- Ale to takie trudne.
- Wiem, wiem, ale jeśli ty tego nie zrobisz to ja zrobię to za ciebie i już wtedy nie będzie odwrotu.
- Nie Maya, nie zrobisz tego?!
- Owszem zrobię. Boomer! - Krzyknęła wołając chłopaka.
- Co ty robisz? - Spytała przerażona dziewczyna.
- Boome...! - Maya chciała krzyknąć jeszcze raz, ale Akkie zasłoniła jej usta ręką.
- Dobra Maya wygrałaś. Porozmawiam z nim.
- I to ja rozumiem. - Powiedziała uśmiechnięta Maya otwierając drzwi, w których stał chłopak. Zdziwione dziewczyny patrzyły to na niego to na siebie.
- Wołałyście mnie? -Spytał po chwili.
- My cię nie wołałyśmy. - Odpowiedziała Maya wychodząc razem z Akkie z pokoju.
- Wiesz jestem pewien, że mnie wołałyście. - Chłopak nie dawał za wygraną.
- Boomer coś ci się musiało przesłyszeć. A teraz przepraszam was, ale idę do Ky'a.
- No, no do Ky'a - Powiedział Boomer ruszając brwiami.
\- Tak do Ky'a - Odpowiedziała i odeszła. Była ciekawa czy chłopak słyszał jej rozmowę z Akkie. Gdyby tak było tylko by to wszystko ułatwił. Rozmyślając tak nie zauważyła, że jest już przy drzwiach do ambulatorium. Ostrożnie otworzyła drzwi i weszła do środka. Na jej nieszczęście Ky już nie spał i najwidoczniej nie był zadowolony.
- Widzę, że ktoś już się obudził. - Powiedziała Maya delikatnie się uśmiechając, ale chłopak nic nie odpowiedział tylko odwrócił głowę w drugą stronę.
- Ky proszę cię, zachowujesz się jak małe dziecko. - Powiedziała nadal się śmiejąc. Jednak chłopak nadal milczał.
- Ky... - Dziewczyna nie zdążyła dokończyć bo w pokoju pojawił się mistrz Boddai.
- Dzień dobry uczniowie.
- Zależy dla kogo dobry. - Powiedział oburzony Ky na co Maya cicho się zaśmiała. Mistrz Boddai spojrzał na nich i już wiedział o co chodzi.
- Nie chciałem wam przeszkadzać, ale przyszedłem powiedzieć że Ky może już wracać do normalnych treningów.Twój stan jest o wiele lepszy, więc nie widzę przeszkód.
- To super mistrzu, bo już mam naprawdę dosyć tego miejsca.
- Dobrze, więc jak tylko doprowadzisz swój wygląd do normalnego stanu to przyjdź na trening i ty Maya tak samo. - Powiedział patrząc na ciągle uśmiechniętą dziewczynę.
- Tak mistrzu, przyjdziemy oboje. - Odpowiedziała patrząc na chłopaka. Mistrz już nic nie mówił tylko wyszedł zostawiając ich samych. Maya podeszła do łóżka, na którym leżał Ky i usiadła na brzegu. Chłopak nie dawał za wygraną i ciągle udawał oburzonego.
- Ky przepraszam, że zostawiłam cię samego. Wiesz spałeś tak uroczo, że nie chciałam cię nudzić. Nie gniewaj się. - Powiedziała uśmiechnięta zbliżając się do chłopaka.
- To takie zabawne? - Spytał oburzony.
- Oj przestań już. - Powiedziała spokojnie. Już miała pocałować chłopaka, ale ten szybko wstał i dziewczyna wylądowała na jego poduszce.
- Nie ma tak łatwo. Teraz ja się z ciebie pośmieje.
- Ky!!! - Powiedziała wkurzona dziewczyna.
- O o lepiej wiać. - Krzyknął i zaczął uciekać po całym pokoju.
- Poczekaj niech ja cię tylko dorwę.
- Jasne Maya możesz tak mówić. Jeśli tylko poprawi ci to humor. - Mówił ciągle uciekając. W końcu Maya miała dość i gdy Ky znalazł się obok łóżka ona szybko złapała go tak, że oboje wylądowali na nim.
- I co jednak cię złapałam. - Powiedziała uśmiechnięta.
- Chyba raczej ja ciebie. - Odpowiedział łapiąc dziewczynę i przewracając ją na plecy.
- I co teraz? Hmm... - Spytał zbliżając swoją twarz do jej. Dziewczyna nic nie powiedziała tylko pocałowała chłopaka.
- Teraz musimy iść na trening. - Powiedziała odrywając się od chłopaka. Ten nic nie powiedział tylko zrobił jedną ze swoich minek.
- Ky nawet nie próbuj. - Odpowiedziała wstając z\łóżka. Gdy już kierowała się w stronę drzwi poczuła jak coś uderzyło ją w plecy. To coś było duże i miękkie. Gdy Maya się odwróciła zobaczyła Ky'a, który trzymał w ręku poduszkę i śmiał się zwycięsko.
- Ja nie chce iść na trening. - Powiedział nadal się uśmiechając. Dziewczyna spojrzała na niego groźnym spojrzeniem i tak samo jak on wzięła poduszkę i uderzyła w niego.
- Więc tak się bawimy? Wojna na poduszki! - Krzyknął i razem z Mayą zaczęli bić się poduszkami.
Ten sam czas plac treningowy
Boomer i Akkie byli już na miejscu, ale nigdzie nie było mistrza, Mayi ani Ky'a. Po chwili czekania dołączył do nich mistrz, który widząc tylko dwójkę swoich uczniów trochę się zdziwił.
- A gdzie Ky i Maya?
- Nie wiemy, ale może zaraz przyjdą. - Powiedziała Akkie.
- Tak Akkie, ale trening miał zacząć się już dawno temu. - Odpowiedział mistrz.
- Może jeszcze... - Boomer nie zdążył dokończyć, bo usłyszeli krzyki.
- To Maya i Ky. Pewnie mają kłopoty. - Powiedział i razem z Akkie i z mistrzem pobiegł w stronę ambulatorium. Gdy byli już na miejscu szybko wbiegli do pokoju i stanęli jak wryci. Całe pomieszczenie wyglądało jakby przeszło przez nie tornado. Wszędzie były porozrzucane rzeczy, dookoła był...był puch a na środku pokoju stali Ky i Maya, którzy w ręku trzymali rozerwane poduszki. Widząc miny mistrza i reszty szybko odłożyli je na łóżko.
- To już wiemy, dlaczego się spóźnili. - Powiedział Boomer.
- My..ee...jakby to ująć... - Dukał Ky.
- Ależ my wszystko rozumiemy. - Powiedział Boddai patrząc na zdemolowane pomieszczenie.
- Naprawdę? - Spytał Ky.
- Oczywiście i dlatego wysprzątacie całe to pomieszczenie na błysk. Gdyby to wam nie wystarczyło to zamieciecie plac treningowy. Jeśli tego będzie wam mało to umyjecie x-scapera i dokładnie wysprzątacie każdy jego zakamarek. A na koniec posprzątacie w mojej samotni, bo strasznie tam brudno.- Powiedział Boddai patrząc na swoich zdziwionych uczniów. - Miłego sprzątania życzę. - Dodał i wyszedł.
- No to wpadliście. - Zażartował Boomer.
- Tak nie będę ukrywać, ale w tego nigdy nie wysprzątacie. - Dodała Akkie. Oboje stali i wpatrywali się w swoich przyjaciół, którzy chyba nie rozumieli co tak właściwie się stało.
- Hej żyjecie? - Spytał Boomer machając im ręką przed oczami.
- M...mamy wysprzątać cały klasztor. - Powiedziała oszołomiona Maya.
- Tak i to na dodatek sami. - Dodał Ky.
- Szczerze to wam nie zazdroszczę, ale jeśli chcecie to skończyć jeszcze dzisiaj to lepiej zacznijcie już teraz. - Powiedział Boomer kierując się w stronę drzwi.
- Czekaj Boomer idę z tobą. - Krzyknęła Akkie i razem z blondynem wyszła z pokoju. Gdy Ky i Maya znów zostali sami chłopak spojrzał na dziewczynę, która nic nie mówiła tylko posłała mu groźne spojrzenie.
- Daj spokój Maya będzie fajnie.
- Fajne! Fajnie Ky! Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego co mamy zrobić. - Krzyknęła zła dziewczyna.
- Tak, ale przynajmniej zrobimy to razem.
- Próbuj dalej szukać pozytywów.
- Ten mi wystarczy. - Powiedział nachylając się nad dziewczyną. Już miał ją pocałować, ale ta mu przerwała.
- Wiesz, że musimy zacząć sprzątać. - Odpowiedziała odwracając się w stronę bałaganu.
- Czy musiałaś zepsuć tak piękną chwilę? - Spytał udając złego.
- Już nie narzekaj tylko weź się za sprzątanie.
- Nie!
- Ky nie denerwuj mnie tylko zacznij sprzątać.
- Nie mam zamiaru sprzątać dopóki... - Chłopak nie zdążył dokończyć, ponieważ Maya skutecznie przerwała mu pocałunkiem.
- Nie mogłaś tak od razu, hmm? - Spytał zadowolony.
- Lubię się z tobą drażnić, to pewnie dlatego. - Powiedziała uśmiechnięta. - Dobra Ky to teraz na poważnie. Musimy zacząć sprzątać, bo mistrz Boddai nam tego nie odpuści.
- Jasne już zaczynam. - Powiedział i razem z dziewczyną zaczął sprzątać cały pokój. Trwało to dość długo, ale już po dwóch godzinach sprzątanie pokój i plac treningowy były czyste.
- No nareszcie, teraz można już odpocząć.- Powiedział uśmiechnięty.
- Tak Ky, ale zapomniałeś o takim drobnym szczególiku.
- Jakim?
- Wysprzątaliśmy dopiero połowę zadanej pracy. Został nam jeszcze x-scaper i samotnia mistrza. - Powiedziała Maya a chłopakowi od razu zszedł uśmiech z twarzy.
- My tego nigdy nie skończymy. -Odpowiedział zrezygnowany.
- Wiesz co z twoim zapałem to na pewno. A teraz chodź szybko weźmiemy się za x-scapera i będzie z głowy.
- Tak jest szefowo. - Powiedział śmiejąc się ze wszystkiego. Po wysprzątaniu głównego pokładu, toalet i kuchni Mokee'go przyszła kolej na pokoje a tam zaczęły się kłopoty.
- NIE!!! - Krzyknęła Maya.
- Maya daj spokój ten pokój nie jest taki straszny jak ci się wydaje.
- Ky nie wejdę tam. Nawet siłą mnie tam nie zaciągniesz.
- Czyżby? - Powiedział z chytrym uśmiechem.
- O nie Ky! Nie! Nie! - Krzyczała Maya próbując się wyrwać jednak chłopak był silniejszy i już po chwili dziewczyna była w samym środku pokoju chłopaków.
- Witaj w naszym królestwie.
- Ty to nazywasz królestwem? Ky wszędzie są porozrzucane ubrania, jakieś papiery i... co to za smród? - Powiedziała zatykając nos.
- To nic takiego. Tylko brudne skarpetki Boomera.
- Brudne skarpetki! O nie, nie ma mowy, że ja tu czegoś dotknę. - Powiedziała i zaczęła iść w stronę drzwi, ale zablokował je Ky.
- Nie możesz nigdzie pójść, bo musimy posprzątać tu razem. - Powiedział Ky nadal blokując drzwi. Dziewczyna chciała coś dodać, ale pojawił się mistrz.
- Widzę, że sprzątanie wam nie idzie, więc chcecie jeszcze jakąś dodatkową pracę?
- Nie mistrzu wszystko idzie wspaniale. - Powiedział Ky.
- Maya masz pomóc Ky'owi, bo to wasza wspólna kara i... - Mistrz Boddai przerwał na chwilę i się  skrzywił.
- Coś się stało mistrzu? - Spytała dziewczyna.
- Nie nic mi nie jest, ale co to za potworny zapach?
- Widzę, że nie tylko ja to poczułam. - Powiedziała Maya śmiejąc się z całej sytuacji.
- Wiesz mistrzu to nic takiego, tylko brudne skarpetki Boomera. Zgubił je chyba z miesiąc temu. - Powiedział Ky na co mistrz Boddai skrzywił się jeszcze bardziej. Na koniec rzucił krótkie "powodzenia w sprzątaniu" po czym szybko  zniknął.
- Dziwne, ciekawe gdzie mu się tak spieszyło? - Spytał Ky.
- Ty mu się dziwisz? Tego smrodu nie da się znieść.
- Widzę, że nadal nie jesteś przekonana do tego pokoju, ale nie martw się zaraz ci minię. - Mówiąc to Ky otworzył okno. Dziewczyna szybko do niego podbiegła i wzięła głęboki wdech. Ky widząc to wszystko zaczął się śmiać jak opętany.
- To takie zabawne? - Spytała oburzona.
- Ja cię przepraszam, ale jakbyś zobaczyła swoją minę to też byś zaczęła się śmiać. - Powiedział ledwo się powstrzymując. Po kilku minutach wietrzenia pokoju zaczęły się dokładne porządki. Po niecałej godzinie Ky i Maya skończyli sprzątać pokój i zajęli się myciem statku.
- Dlaczego ten statek zawsze jest taki brudny? - Spytał zirytowany Ky.
- Już nie narzekaj tyle tylko łap za mopa i szoruj. Poza tym jeśli umyjemy statek zostanie tylko samotnia mistrz, która na pewno nie jest taka brudna.
- Masz rację mistrz Boddai dba o swoje rzeczy i tam pójdzie najszybciej.
Gdy oboje skończyli szorować pokład udali się do samotni mistrza a tam całokształt zwalił ich z nóg. Wszędzie były porozrzucane rzeczy mistrza a sam pokój wyglądał jak po jakiejś walce.
- O rany co tu się stało? - Spytała załamana dziewczyna.
- Wiesz chyba zapomniałem wspomnieć, że mistrza ostatnio poniosło i postanowił trochę nabałaganić.
- I dopiero teraz to mówisz?!
- Całkiem o tym zapomniałem, ale nie martw się szybko się z tym uporamy.
- Tu się muszę zgodzić, nic nie przebije waszego pokoju. Nadal czuje ten straszny smród skarpetek.
- Już nie przesadzaj tylko weź się do pracy. - Powiedział Ky i razem z Mayą zaczął odkładać wszystko na swoje miejsce. Po niecałym półtora godzinnym sprzątaniu wszystko wyglądała idealnie.
- No nareszcie. Teraz jedyna rzecz o jakiej marze to moje łóżko. - Powiedział padnięty chłopak.
- Ja też. Na dzisiaj mam już dość porządków.
- To co idziemy?
- No pewnie. - Odpowiedziała Maya i razem z Ky'em ruszyła w stronę drzwi. Gdy już miała wychodzić jej uwagę przykuła pewna rzecz w kącie.
- Hej Ky ta sterta papierów była tu wcześniej?
- Nie wiem jakoś nie zwróciłem uwagi.
- Nieważne trzeba to sprzątnąć. - Powiedziała Maya i podchodząc do stosu papierów. Gdy wzięła je do ręki doznała totalnego szoku. Dziewczyna przez kilka minut wpatrywała się w nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
- Hej Maya co to jest? - Spytał Ky, ale nie uzyskał odpowiedzi. Już trochę zaniepokojony podszedł bliżej i widząc co Maya trzyma w ręku był równie zaskoczony co ona.
- To niemożliwe. - Szepnęła a po jej policzkach zaczęły kapać łzy...



Tak wiem tragedia, ale ten pobyt w szpitalu nie działa na mnie najlepiej. Rozdział jest długi specjalnie dla was, że musieliście tyle czekać. Miał być wesoły i zabawny, ale końcówka jak zwykle trzyma w niepewności co nie...? Mam nadzieje, że się wam spodoba iprzepraszam jak będą gdzieś jakieś błędy.

niedziela, 5 maja 2013

Kurde, panie ja żem tu tego powracam

Witam... Tu wasza znienawidzona Sadie. Przepraszam że nie zajmuje się blogiem ale moje pomysły krążą głównie wokół pewnego brązowookiego chłopca. ... Ale postaram się powrócić i napisać od nowa moją historię... A właśnie... PILNIE POSZUKUJE PISAREK/PISARZY...  Jak chcecie dawać swoje opowiadanka to na maila NINAMARTINNN@GMAIL.COM

środa, 1 maja 2013

Zła wiadomość

Hej wszystkim. Jak już się pewnie zorientowaliscie się po tytule to nie mam wspaniałych wieści. Więc tak niestety w tym tygodniu nie będzie żadnych rozdziałów  ponieważ  jadę do szpitala i nie będę miała jak dodawać. Bardzo was za to przepraszam. Znów  się na mnie zawiedliscie. Mam nadzieje, że mi wybaczycie. Pozdrawiam was wszystkie Kamila:D