niedziela, 12 stycznia 2014

Wszystko nie tak

Maya
Wyszłam z pokoju i od razu ruszyłam w stronę x-scapera. Ky powinien być teraz u siebie. Podjęłam decyzję i dla mnie jest ona właściwa. Gdy przechodziłam już przez plac podszedł do mnie Boddai.
- Witaj mistrzu. - Przywitałam się i chciałam go ominąć, ale mnie zatrzymał.
- Maya musisz iść na zebranie rady. Redakai'owie mają ci do przekazanie ważną informacje. - Powiedział a ja patrzyłam na niego otępiała.
- Mistrzu, to nie może poczekać tak z 5 minut. Ja muszę tylko szybko... - Nie zdążyłam dokończyć, bo Boddai mi przerwał.
- Nie Maya musimy już iść. - Nie mogłam nawet dyskutować. Boddai zaprowadził mnie do reszty Redakai'ów.  Wszyscy byli jacyś spięci i dziwnie na mnie patrzyli. Mistrz Atoch zaczął coś mówić, ale ja go nie słuchałam. Cały czas myślałam kiedy skończy się to zebranie. Wierciłam się niespokojnie. Ile to jeszcze będzie trwać!? Muszę porozmawiać z Ky'em. Właśnie ciekawe czy chłopak w ogóle jeszcze czeka na mnie?
W końcu słyszałam jak mówią coś do mnie. Głos zabrał Quantus.
- Maya wraz z Redakai'ami podjęliśmy decyzje, którą mam nadzieje zrozumiesz. - Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- O co chodzi? - Spytałam niepewnie.
- Maya uznaliśmy, że swoje szkolenie dokończysz w klasztorze Mistrza Atoch'a. - Powiedział a mnie od razu zrobiło się słabo. Chwile mi zajęło aż doszłam do siebie. Wstałam z miejsca.
- Nie! Nie mam zamiaru zastawiać przyjaciół i przenosić się do innego klasztoru! - Krzyknęłam starając się zapanować nad swoim głosem.
- Z całym szacunkiem Mistrzu Atoch, to nie chodzi o ciebie. - Powiedziałam próbując go nie urazić.
- Niestety Maya, ale decyzja już zapadła. Jutro już będziesz n miejscu. - Powiedział Quantus. Czułam jak do oczu napływają mi łzy. Teraz gdy wszystko miało być dobrze, oni chcą to zepsuć.
- Nie martw się Maya, nie będziesz sama. Razem z tobą będzie uczył się też Ekayon. - Spojrzałam na Boddai'a srogim spojrzeniem. Ja mam się nie przejmować!? On sobie chyba żarty robi?!
- Mogę się chociaż ze wszystkimi pożegnać? - Spytałam nie podnosząc wzroku. Odpowiedział mi niestety Boddai.
- Niestety reszta już wyruszyła na koleją misje i nie ma ich teraz w klasztorze.- Pięknie, po prostu pięknie. Nie dość, że już dzisiaj opuszczam klasztor, to jeszcze nie mogę się z nikim pożegnać. Zrezygnowana wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Zacznij się już pakować Mayu. - Dodał Quantus. Nic nie powiedziałam tylko wyszłam. Z oczu cały czas płynęły mi niepohamowanie łzy. Wbiegłam do pokoju z płaczem i rzuciłam się na łóżko. Po jakiś pięciu minutach wstałam i wyjęłam z szafki kartkę. Zaczęłam pisać list. Trochę mi zajęło dobranie odpowiednich słów, ale warto było. Położyłam list na szafce, a sama zaczęłam pakować swoje rzeczy. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć. Gdy skończyłam się pakować wzięłam do ręki list. W tym samym czasie do pokoju wszedł Connor. Uśmiechnął się blado.
- Maya już pora. Mistrz Atoch czeka na ciebie na placu.
- Dobrze już idę. - Spojrzałam na kopertę w rękach. - Connor mogłabym cię o coś prosić? - Spytałam niepewnie. Nie byłam pewna co robię.
- Pewnie, a co mam zrobić? - Podeszłam i podałam mu kopertę.
- Chce żebyś dał to Ky'owi. Nie zdążyłam się z nim pożegnać, ale może to wystarczy. - Powiedziałam cicho po czym wyszłam z pokoju. Na placu jak mówił Connor stał już Mistrz Atoch. Uśmiechnął się do mnie ciepło. Odwzajemniłam uśmiech. W końcu to nie jego wina, że mnie przenoszą. Spojrzałam na niebo. Było już późno, a reszta jeszcze nie wróciła z misji. Naprawdę chciałam się z nimi pożegnać.
- Mayu na nas już pora. - Atoch wyrwał mnie z zamyśleń. Ruszyłam za nim.
- Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. - Powiedział starając się mnie pocieszyć.
- Mam nadzieje. - Mruknęłam cicho. - Mam nadzieje...


Dum! Dum! Dum! Witam wszystkich. Chyba nikt się nie spodziewał takiego zwrotu akcji. Miało być miło i pięknie, ale jednak coś mnie natchnęło i wyszło inaczej. Rozdział nie jest najdłuższy, ale chciałam coś dodać, bo jutro poniedziałek. Także mam nadzieje, że się spodoba =D

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Podjęłam decyzje

Maya
Lot strasznie się dłużył, a ja nie wiedziałam co mam robić przez ten czas. Siedziałam w swoim pokoju i myślałam nad sprawą z Ky'em. Czy jest sens dalej to ciągnąć czy może dać już sobie spokój.  Moje rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę - Powiedziałam, po czym w drzwiach pojawiła się Akkie. Ulżyło mi, że to ona a nie Ky. Nie chciałam jeszcze z nim rozmawiać. Uśmiechnęłam się do blondynki i gestem wskazałam żeby usiadła obok mnie. Dziewczyna w jednej chwili była już przy mnie.
- Czemu siedzisz tutaj sama? - Spytała i spojrzała na mnie smutno. Ky miał racje zaniedbałam i jego, i swoich przyjaciół. Zwłaszcza Akkie. Pomimo, że było między nami trochę spięć to ona zawsze mnie wspierała, a ja ją tak olałam. Głupio mi się do tego przyznać,ale taka jest prawda.
- Sama nie wiem, Nie wiedziałam co mam robić, więc pomyślałam, że sobie odpocznę, no wiesz tak przed misją. - Dziewczyna spojrzała na mnie tym swoim bystrym spojrzeniem.
- Tak, jasne Maya odpoczywasz przed misją? Dobrze wiem, że kłamiesz, więc jak jest? - Spytała z uśmieszkiem.  Nie wiedziałam co powiedzieć. Skąd ona wiedziała, że kłamie?
- No wiesz, ja staram się jakoś przemyśleć tą całą sprawę z Ky'em. - Powiedziałam lekko zmieszana. Nie byłam pewna jak mam to powiedzieć.
- Znowu się pokłóciliście?
- Nie, to nie tak. My tak jakby się pogodziliśmy... To skomplikowane. - Powiedziałam cicho. Akkie położyła mi rękę na ramieniu.
- Spokojnie mamy jeszcze trochę czasu. - Uśmiechnęłam się ciepło. Miło było wiedzieć, że jednak mogę na nią liczyć. Opowiedziałam jej o całej sytuacji, o tym jak się wszystko zaczęło. Słuchała mnie uważnie, gdy skończyłam Akkie mocno się zastanawiała nad tym co powiedziałam.
- Wiesz, możesz mnie nie słuchać ale  uważam, że powinnaś dać mu drugą szanse. - Spojrzałam na nią pytająco, ale ta dalej kontynuowała.
- No spójrz, gdyby mu nie zależało, nie przyszedł by do ciebie i nic by nie powiedział. Na prawdę Maya zaufaj mi i daj mu drugą szansę.
- Chyba raczej kolejną - Mruknęłam pod nosem, ale i tak się uśmiechnęłam.
- Dziękuje Akkie. - Powiedziałam przytulając ją. Dziewczyna odwzajemniła mój gest. Po chwili znów ktoś zapukał do drzwi i po chwili pojawił się w nich Ky.
- Myślę, że nie przeszkadzam. - Powiedział wchodząc do środka. Nie patrzałam na niego, ale czułam jego wzrok na sobie. Akkie zauważyła i postanowiła ratować sytuację.
- No pewnie Ky. Co jest? - Spytała wstając.
- Jesteśmy już na miejscu. Chodźcie. - Powiedział po czym wyszedł. Po chwili razem z Akkie dołączyłyśmy do chłopaków.
- No dobra, więc tak rozdzielamy się. Każdy idzie sam, bo właściwie nie wiemy gdzie dokładnie są te źródła. - Powiedział Boomer. Więcej nie pytaliśmy o nic. Każdy poszedł w innym kierunku.
Paryż to na prawdę piękne miasto. Wszędzie jest tak romantycznie, nawet za romantycznie.  To miejsce jeszcze bardziej mnie zdołowało niż pocieszyło. Znów uświadomiłam sobie jak bardzo brakuje mi Ky'a. Jego obecność zawsze dawała mi otuchy,a  teraz tego nie ma. Moje rozmyślenia przerwał dźwięk x-readera.
- Świetnie już niedaleko. - Pomyślałam po czym przyśpieszyłam kroku. Sygnał doprowadził mnie do katedry Notre Dame. Weszłam do środka. Była przerażająco cicho, ale może to lepiej. Zbliżyłam się do wielkiego ołtarza, ale nigdzie nie widziałam źródła kairu. Chodziłam po całej katedrze szukając kairu, kiedy nagle usłyszałam czyjeś kroki. Ostrożnie ruszyłam w kierunku skąd dochodził dźwięk. Byłam gotowa do ataku, kiedy zza rogu wyszedł...
- Ky? Co ty tutaj robisz?
- O to sama mogę spytać ciebie. - Powiedział równie zdziwiony moją obecnością, co ja jego.
- Ja szukam kairu. Katedra była najbliżej, więc tu przyszłam, ale niczego nie znalazłam. - Powiedziałam lekko przybita. Nie pamiętam żeby kiedykolwiek któraś misja poszła mi aż tak źle. Ky spojrzał na mnie zdziwiony, po czym wskazał na obraz wiszący na ścianie.
- Przecież kairu jest tam. - Powiedział podchodząc bliżej dzieła. Klepnęłam sobie ręką w twarz. Jak mogłam być aż tak rozkojarzona, żeby tego nie zauważyć. Ky spojrzał na mnie z troską.
- Maya wszystko gra? Nie pamiętam żebyś kiedykolwiek była aż tak rozkojarzona. Czy to przez... - Chłopak nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam.
- Nie kY, wszystko w porządku. Bierzmy kairu i chodźmy stąd. - Powiedziałam i razem z chłopakiem wyciągnęliśmy energię i wróciliśmy do x-scaper'a.
- Dobra na dzisiaj mam dość. Zostało nam 5 lokalizacji źródeł, ale ja już nie mam siły. - Powiedział Boomer. - Tak ja też. Może powiemy Boddai'owi, że resztę źródeł zbierzemy jutro. Przecież nic się nie stanie jak na dzisiaj skończymy już robotę. - Dodał Ky. Ja z Akkie tylko przytaknęłyśmy. Powrót do klasztoru był dość krótki. Po powrocie od razu poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Wszytko dzisiaj przypominał mi o Ky'u, nawet moje własne łóżko. Kiedy zostawał ze mną na noc bym czuła się bezpieczniej i kiedy rano budził mnie bym wstała. A teraz leże sama i zastanawiam się co właściwie robię.
- O matko Ky! - Krzyknęłam na cały pokój. Zupełnie zapomniałam o tym, że dzisiaj po misji mam mu powiedzieć co dalej. Ciekawe czy nadal pamięta. Z resztą nieważne ja już podjęłam decyzje. Wstałam z łóżka i szybko skierował się w stronę drzwi....

piątek, 3 stycznia 2014

Więc tak chcesz to zakończyć...

Maya 
Zaczynam mieć tego dość. Chodzimy już od dłuższego czasu w kompletnej ciszy, a jak chce zacząć rozmowę to Ky mnie ignoruje. Chyba zaraz użyje na nim jakiegoś najpotężniejszego ataku i przemówię mu do rozsądku. Podeszłam bliżej niego i nagle zakręciło mi się w głowie. Pamiętam tylko bolesny upadek i nic więcej.
- Maya...Maya....Maya! - Docierało do mnie jak przez ścianę. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie co się stało. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Ky'a. Wyglądał na zmartwionego. O dziwo. Próbowałam szybko wstać, ale tylko bardziej zakręciło mi się w głowie Ky w ostatniej chwili mnie złapał.
- Musisz uważać. - Powiedział spokojnie. Czy on sobie żartuje? Najpierw traktuje mnie jak powietrze a teraz co? Nagle sobie przypomniał, że ma dziewczynę? Szybko wyrwałam się z jego uścisku i odeszłam kawałek. Co prawda ledwo się trzymałam na nogach, ale nie chciałam tak łatwo ulec.
- Już ci przeszło? - Syknęłam i ruszyłam dalej, ale Ky złapał mnie za nadgarstek. Jakim cudem on tak szybko znalazł się obok mnie?!
- Puść mnie. - Powiedziałam nie odwracając się. Chłopak odwrócił mnie do siebie. Jego niebieskie oczy patrzyły na mnie z zaciętością.
- Porozmawiać.- Powiedział spokojnie. Teraz to przegiął.
- Chyba żartujesz. Teraz chcesz rozmawiać?! Wybacz, ale ja nie mam ochoty, poza tym musimy znaleźć kairu. - Chciałam go ominąć, ale mnie zatrzymał i wyciągnął zza pleców jakiś stary naszyjnik.
- Co to jest? - Spytałam nie wiedząc skąd on to wziął.
- Nasze kairu. - Odpowiedział nadal patrząc na mnie tym dziwnym spojrzeniem.
- Skąd ty je wziąłeś, albo jak długo masz je już przy sobie?!
- Znalazłem je jak byłaś nieprzytomna.  - Spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Możemy już wracać?  - Spytałam z nadzieją, że znów będzie mnie olewał i nie czekając na odpowiedz ruszyłam w stronę plaży gdzie czekał x-scaper.
- Więc tak chcesz to zakończyć? - Stanęłam w pół kroku. Nie wiedziałam co powiedzieć. Powoli się odwróciłam i spojrzałam na chłopaka, ale on wpatrywał się w naszyjnik.
- Wiesz jeszcze parę lat temu nie przypuszczałbym, że to zajdzie aż tak daleko, że ty i ja będziemy razem, że pokonamy Lokara i wszystkich e-teensów. Miałem nadzieje, że teraz wszystko się ułoży, że nie będzie problemów, a my skupimy się na nas. Myliłem się. - Odwrócił się w moją stronę - Wystarczyło tylko, że jedno z nas zapomniało co jest najważniejsze, a wszystko się posypało. - Ogarnął mnie dziwny niepokój. W sumie Ky ma racje, ale dlaczego przez ten cały czas zachowywał się tak dziwnie wobec mnie?
- Czemu dopiero teraz chcesz o tym rozmawiać? Teraz a nie wcześniej? Już przeszła ci złość?! - To ostatnie prawie wykrzyczałam. Nie wiedziałam co jeszcze może się stać.
- Wcale nie byłem zły. Byłem smutny... Zupełnie zapomniałaś o mnie, o Boomerze, o Akkie. Kiedy ostatni raz z nimi normalnie porozmawiałaś?
- Ky to wcale nie wyjaśnia dlaczego ty sam mnie ignorowałeś i sam nie chciałeś ze mną rozmawiać! - Krzyknęłam. Nie wiem czy byłam bardziej wściekła, czy smutna.
- Bo sam nie wiedziałam jak się za to zabrać i jak ci wszystko wytłumaczyć. - Powiedział cicho. Czułam jak łzy cisną mi się do oczu. Ky chyba też to zauważył.
- Gdy sama będziesz już znała odpowiedź, przyjdź  do mnie i mi po prostu powiedz. Teraz wracajmy na statek. - Chwile jeszcze stałam po czym ruszyłam za chłopakiem. Gdy wróciłam na statek Boomer i Akkie byli już w środku.
- Hej w końcu jesteście. - Powiedziała zadowolona Akkie, ale szybko spoważniała. - Maya co ci jest? - Spytała zmartwiona. Spojrzałam na swoje odbicie w szybie. Oczy miałam całe czerwone i lekko podpuchnięte. Nie chciałam jej mówić, że płakałam.
- To nic takiego tylko zwykła alergia. - Skłamałam i wytarłam szybko oczy. Spojrzałam na Ky'a, który stał za dziewczyną. Nie był zadowolony, że ją okłamuje, ale ja nie chciałam o tym rozmawiać.
- No dobra, skoro już wszyscy mają kairu to pora najwyższa lecieć po kolejne źródło. - Powiedział Boomer siadając przy sterach.
- Dobra to gdzie teraz. - Spytał Ky.
- Na pewno się wam spodoba. Otóż lecimy do Paryża. - Krzyknął podekscytowany i mrugnął do Akkie. Dziewczyna tylko zarumieniła się. Mimowolnie też się uśmiechnęłam może nie będzie aż tak źle. Usiadłam przy oknie i zaczęłam zastanawiać się nad tym co powiedział Ky.  Może najwyższa pora podjąć jakąś decyzje...

czwartek, 2 stycznia 2014

Powracam...

Hej tu ja Kamila ( Już pewnie znienawidzona ) Wróciłam po bardzo, bardzo długiej przerwie.
Nie wiem czy jeszcze chcecie czytać moje opowiadania, czy już w ogóle tu nie wchodzicie, ale uznałam, że należą się wam wyjaśnienia. Otóż nie pisałam notek, ponieważ miałam problem u rodziców ( rozwiedli się ) drugi powód to kolejna wizyta w szpitalu tym razem dłuższa, o wiele dłuższa, no i trzeci powód to leczenie też długie. To właśnie dlatego nie pisałam. Mam nadzieje, że nie jesteście na mnie złe, ani wściekłe. Obiecuje, że teraz znów zacznę pisać. Pod warunkiem, że wy tego chcecie. To tyle na dzisiaj. Do usłyszenia niebawem... Tak myślę =D