sobota, 31 sierpnia 2013

Stracona cząstka

Maya
Ostatnie co pamiętam to upadek z wycieńczenia, potem nastała już ciemność. Nie wiedziałam co się za mną stało ani gdzie wylądowałam. Czułam jedynie ciągle rosnące przesilenie kairu. Tak jakby zaraz miało wybuchnąć. Znajome odczucie bezpieczeństwa uświadomiło mi, że jestem znów w klasztorze. Nie wiem przez ile tak leżałam, ale miałam już dość. Najwyższa pora wstać i poszukać reszty. No właśnie ciekawe co z nimi. Podczas walki nawet nie zamieniłam z nikim jednego zdania. No może poza mistrzem. Ky pewnie musi się martwić i nie tylko on. Skoncentrowałam się. Otworzyłam oczy. W pierwszej chwili czułam się dziwnie jakbym była w obcym ciele. Powoli wstałam i zrobiło się jeszcze gorzej. Zakręciło mi się w głowie i z powrotem usiadłam na łóżku. Trochę otępiała ruszyłam w stronę drzwi. Nie mam pojęcia co się ze mną działo, ale ledwo trzymałam się na nogach. Pierwszą myślą jaka wpadła mi do głowy było udanie się na plac. Tam są pewnie wszyscy. Chwiejnym krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Muszę przyznać, że trochę mi to zajęło, ale w końcu się udało. Gdy zaszłam na plac spotkało mnie rozczarowanie. Nikogo tam nie było. 
- Pewnie są w bibliotece. - Pomyślałam i poszłam w tamtą stronę. Znów zrobiło mi się słabo. Co to ma być? Jak zwykły spacer sprawia mi tyle trudności, to co będzie z większym wysiłkiem? Stanęłam na chwilę. Nie byłam w stanie iść. Wzięłam kilka głębokich wdechów i znów ruszyłam.  Już z oddali słyszałam ich rozmowę.
Uśmiechnęłam się.  Dobrze, że chociaż są w nastroju. 
- Jak myślicie kiedy Maya się obudzi? - Spytał Boomer. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i weszłam do środka.
- Przypuszczam, że już teraz. - Powiedziałam stojąc w drzwiach. Na ich twarzach od razu pojawiły się szerokie uśmiechy.
- Maya! - Krzyknęli jednocześnie. Boomer podbiegł i mnie mocno uściskał, a zaraz dołączyła Akkie. 
- Dobra bo mnie udusicie. - Wykrztusiłam z siebie. Oboje mnie puścili dopiero teraz podszedł do mnie Ky.
Chłopak przytulił mnie do siebie mocno, ale nie tak jak Boomer. 
- Czemu to zrobiłaś? - Spytał zatroskany. W jego głosie wyczułam żal i smutek. Musiał się na prawdę martwić. Przyległam do niego jeszcze bardziej.
- Musiałam. - Odpowiedziałam tak samo cicho jak on. Po chwili oboje się od siebie oderwaliśmy. Gdy tylko Ky mnie puścił. Znów zakręciło mi się w głowie. Tym razem jeszcze mocniej niż poprzednio. Straciłam równowagę. Gdyby nie Ky upadłabym na ziemie.
- Maya!? - Usłyszałam jego krzyk. NIe byłam w stanie nawet się słabo uśmiechnąć. Byłam zbyt zmęczona.
Ky
Nie miałem pojęcia co się dzieje. W jednej chwili wszystko jest w porządku, a w drugiej wszystko się psuje. Boddai kazał zanieść Maye do pokoju. Już po chwili byliśmy na miejscu. Mistrz powiedział, że to zmęczenie po ataku, ale ja czułem, że on nie mówi mi całej prawdy. Maya jest silna byle atak by jej nie zaszkodził, więc co to jest? Ta myśl cały czas mi nie dawała spokoju. Poszedłem z powrotem do biblioteki.  Czekali na mnie Boomer i Akkie.
- I co stary, wiadomo coś? - Spytał Boomer. Westchnąłem ciężko i usiadłem obok niego.
- Nie, Boddai nic nie mówi.
- Spokojnie na pewno to nic poważnego i Maya z tego wyjdzie. - Pocieszała mnie Akkie. Uśmiechnąłem się blado. Dobrze, że chociaż oni starają się mnie pocieszyć. 
Maya
O rany moja głowa. Chyba zaraz pęknie. Myślałam, że wszystko jest w porządku a tu taka niespodzianka. Jedyne co pamiętam to, to że straciłam przytomność. Znów obudziłam się w swoim pokoju, ale tym razem nie byłam sama. Przy moim łóżku stał Boddai i Connor. Uśmiechnęłam się lekko.
- Co się stało? - Spytałam cicho. Wciąż wszystko mnie bolało. Boddai westchnął ciężko. 
- Maya musisz wiedzieć kilka istotnych rzeczy. - Zaczął poważnie. Coś czułam, że to nie będzie nic miłego.
- O co chodzi mistrzu? Co się dzieje?
- Widzisz podczas walki z Lokar'em, gdy zniszczyłaś mroczne kairu uśmierciłaś Lokar'a. Teraz gdy już nam nie zagraża możemy być spokojniejsi. Jednak nie to nas martwi. - Zatrzymał się na chwilę i spojrzał na mnie smutno. - Maya wiedziałaś, że mroczne kairu jest z tobą powiązane i zniszczenie go może tobie zaszkodzić. Gdy już myśleliśmy, że jest po wszystkim stało się coś dziwnego. Ty, Lokar i twoja mroczna wersja zostaliście otoczeni przez dziwną aurę. Po tym jak to zabiło Lokar'a, chciało załatwić też i ciebie, ale wtedy to coś pochłonęło twoją mroczną wersję, a ty tylko straciłaś przytomność. - Powiedział a ja nie wiedziałam jak zareagować.
- Ale co to ma znaczyć? - Spytałam nadal zdezorientowana. Tym razem głos zabrał Coonor.
- Twija mroczna wersja była stworzona z całego zła jakie tylko w tobie było. Oznacz to, że gdy została zabita, zniszczone zostało mroczne kairu  w tobie. - Przerwał na chwilę. - Straciłaś cząstkę siebie.

Prolog nowego opowiadania od Niki...

Bursztynowe oczy patrzyły na wschodzące słońce. Mimo wczesnej pory dziewczyna nie odczuwała zmęczenia. Wręcz przeciwnie. Dzisiaj miął być przecież najpiękniejszy dzień w jej życiu. Miała złożyć przysięgę. I nareszcie stać się kobietą. Poczuła jak ktoś obejmuje ją od tyłu. Owiał ją znajomy zapach iglastego lasu. Aron. Odwróciła głowę i spojrzała prosto w zielone oczy chłopaka.
-Witaj  piękna. Gotowa na dzisiaj?
-Wiesz że czekałam na ten dzień od 6 miesięcy.
-Kocham cię.- chłopak pocałował ją w czoło.
-Ja ciebie też.- położyła swoje czoło na jego.
-Maya czas się przygotowywać.- Alkmena podeszła do pary. Miała ciemne włosy spłatane w warkocza i żółta spódnice do ziemi z białą falbaniastą koszulą.
-Idę.- dziewczyna powoli wstała i poszła z Alkmeną.

14 godzin później.
Maya spojrzała w lustro. Biała suknia do kostek, brązowe sandały. Brązowy pasek i kilka bransoletek w podobnym kolorze. Niebieskie włosy układały się w piękne loki. A na szyi wisiał wisior który miała od zawsze.
Dziewczyna podeszła do drewnianego stołu który stał koło jej łóżka. Powoli pozbierała wszystkie zabawki i włożyła je do dużej ręcznie rzeźbionej szkatułki. Schowała ją w głąb szafy. Od dzisiaj jest kobietą.
Nagle usłyszała krzyki. Szybko wybiegła z pokoju i po chwili znalazła się na głównym placu wioski. Przy fontannie stał Aron. Miał na sobie odświętne ubranie a za nim klęczał Lucas. Naprzeciwko Arona stał wysoki chłopak. Miał kruczoczarna czuprynę, duże niebieskie oczy i jasną cerę. Wyglądał na podobnego w wieku do Mayi. Obok stał napakowany blondyn o brązowych oczach. Obydwoje mieli na sobie ubrania nie pasujące do tej wioski. Niebiesko-włosa podeszła do chłopczyka który stał za jej narzeczonym. Wzięła go na ręce.
Lucas był małym blond włosym bratem Arona. Miał niebieskie oczy i jasną cerę. Urodził się kiedy jego brat miał 10 lat i od razu cała wioska go pokochała. Teraz jako pięciolatek uwielbiał swojego brata i jego dziewczynę, której "miał nigdy, prze nigdy nie porzucić albo on nigdy już z nim nie porozmawia".
Lucas trzymał w dłoni jedną z jego zabawek. Na ręce miał siniaka.
Maya stanęła naprzeciwko dwóch nieznajomych.
-O co chodzi?- zapytała wpatrując się w niebieskie oczy czarnowłosego chłopaka.
-Ta dwójka cię szuka.- powiedział wściekły Aron, łapiąc ja za wolną rękę (druga trzymała Lucasa).




Ta daaaaaam!!! A więc bo długich próbach napisania tego prologu. Od 2 września opowiadanka będą pojawiały się regularniej. Przepraszam że tak długo nie pisałam, ale najpierw kolonia (pozdrawiam Rudego Murzyna), potem Egipt i ciągły brak weny... OBIECUJE JEDNAK ŻE NASTĘPNE OPOWIADANKO POJAWI SIĘ W ŚRODĘ W NOCY ALBO CZWARTEK RANO....


                                                                                                    N a r a z k a  N I KA :-)

środa, 28 sierpnia 2013

Filmik ^^

Dzisiaj nie ma rozdziału, za to jest bardzo fajny filmik. W tle oczywiście Ky i Maya :) Bardzo mi się podoba ten filmik, dlatego wam go udostępniam. Miłego oglądania życzę  =D

                                                                                                                                             
                                                                             


                                                                                                                                   Kamila Mordak :*

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Ostateczne stracie

Ky
Napędzał mnie niewyobrażalny gniew. Chciałem jak najszybciej dopaść Lokar'a i załatwić go raz na zawsze. Nic mnie już nie powstrzyma, by go zniszczyć. Nie po tym co zrobił Mayi. Zbliżaliśmy się właśnie do miejsca gdzie miała rozegrać się ostateczna bitwa. Co prawda  Antarktyda to nie jest wymarzona okolica, ale nie ma innej opcji. Gdy byliśmy już na miejscu widzieliśmy jak zbliżają się nasi wrogowie. Spojrzałem na Lokar'a. On bezczelnie się uśmiechał. W takiej chwili. Miałem ochotę rzucić się na niego z pięściami, ale się powstrzymałem. Boddai i mój ojciec ustalali coś między sobą, a ja z Boomer'em i Akkie staliśmy z boku. Nie byłem pewien jak my mamy ich pokonać. Nas jest tylko piątka przeciwko Lokar'owi, Leannie, Hiverax'om i mrocznej Mayi. Zacisnąłem mocniej pięści. Poczułem czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłem się. Stał za mną Boomer i Akkie.
- Spokojnie stary, pokonamy ich. - Powiedział dodając mi otuchy. Uśmiechnąłem się nerwowo. Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Zauważyłem, że Boddai i ojciec stają przed nami. Spojrzałem przed nich. No tak Lokar już jest gotów do atku.
- Bądźcie ostrożni i nie poddawajcie się. Od tej walki zależy nasza przyszłość. - Powiedział Boddai. Wszyscy kiwnęliśmy porozumiewawczo i wyjęliśmy swoje x-readery.
- Szykujcie się. - Zaczął mój ojciec Stanęliśmy w pozycji bojowej. To samo zrobili tamci. - Teraz! - Krzyknął. Wszyscy ruszyliśmy do przodu. Nie ma już odwrotu. Zaczęła się ostateczna bitwa.
Narrator
Zaczęło się wielkie stracie. Choć obie strony były dobrze przygotowane do tej walki. Trudno było zaskoczyć swoich przeciwników nowymi sztuczkami. W walce brał udział każdy, prócz jednej osoby. Lokar. Jako jedyny stał i przyglądał si swemu dziełu. Dobrze wiedział, że wygra tą walkę. Nie miał go już kto powstrzymać. Boddai nie miał tyle mocy, Connor Stax tak samo. Jedyną osobą do tego zdolną była jego wnuczka, ale Maya nie żyła. Tak przynajmniej myślał. Nie wiedział jednak jak bardzo się mylił.
Walka trwała w nieskończoność Lokar miał już dość ciągłego patrzenia jak pomimo przewagi liczebnej on i jego drużyna przegrywają. Nie mógł do tego dopuścić. W jednej chwili ruszył z miejsca i jeden po drugim powalał swoich przeciwników bez najmniejszego wysiłku. Na końcu zostali mu Connor Stax i jego syn.
Ky dobrze wiedział, że ma nikłe szanse na pokonanie Lokar'a, ale z pomocą swojego ojca mógł chociaż osłabić na tyle by wykończyć go potem z resztą. Pomimo wielkiego wysiłku jaki włożyli w atak. Ky i jego ojciec nie zdołali pokonać Lokar'a. Teraz wszyscy leżeli na zimnym lodzie patrząc jak Lokar wyciąga kryształ pełrn pryzmatycznej energii. To miał być już ich koniec. Zamknęli oczy, ale nic się nie stało. Gdy je otworzyli byli jak sparaliżowani. Każdy przez chwilę myślał, że ma przewidzenia. Przed nimi stała Maya, która stłumiła atak Lokar'a swoim kairu.
Maya
Idealne wyczucie czasu. Pomyślałam, gdy byłam już na miejscu i w ostatniej chwili zatrzymałam atak Lokar'a. Odwróciłam się do moich przyjaciół. Wyglądali jakby zobaczyli ducha, ale wcale im się nie dziwię.
- Jak to możliwe? - Ryknął wściekły Lokar. Zaśmiałam się.
- Myślałeś, że możesz mnie tak łatwo pokonać? Twierdziłeś, że jakaś zwykła energia mnie powstrzyma? - Powiedziałam idąc powoli w jego kierunku. Miał przerażone spojrzenie, ale starał się tego nie pokazywać.
- Miałaś być w mojej wieży - Powiedział cicho - Miałaś już nie żyć. - Syknął teraz głośniej tak by wszyscy słyszeli. Znów się zaśmiałam.
- Niespodzianka. -Powiedziałam drwiąco koncentrując swój wzrok na Lokarze. Na początku nie działo się nic, ale po chwili Lokar zgiął się w pół i zaczął krzywić się z bólu ( Coś takiego jak w sadze zmierzch . Wszyscy z przerażeniem patrzyli co robię ze swoim dziadkiem. Bawiłam się nim jak marionetką. W końcu przestałam podbiegłam do niego tak szybko, że nawet się nie zorientował kiedy stracił pryzmatyczne kairu. W jednej ręce trzymałam kryształ w drugiej natomiast niestabilną energię mrocznego kairu.
- Teraz poczujesz ten sam ból, który sam mi zadałeś. - Powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Patrząc na jego przerażoną twarz.
- Nie...nie...zrobisz...tego. My...jesteśmy...przecież...rodziną... - Zaczął się bronić jak tchórz.
- Szkoda, że nie pomyślałeś o tym samym jak mnie krzywdziłeś. - Syknęłam a po moim policzku spłynęła łza goryczy. Nagla na ramieniu poczułam czyjąś rękę. To był Boddai.
- Maya nie rób tego. Mroczne kairu jest z tobą połączone jeśli je zniszczysz, możesz... - Nie skończył, bo mu przerwałam.
- Wybacz mi mistrzu, ale jeśli tego nie zrobię nie będzie już nadziei. - Powiedziałam odchodząc od niego. Spojrzałam jeszcze na Ky'a. Miał łzy w oczach. Uśmiechnęłam się do niego i odwróciłam się z powrotem do mojego dziadka. Znów przybrałam kamienną twarz i jednym ruchem połączyłam pryzmatyczne kairu i mrocznym. W jednej chwili obie energie spowodowały ogromne trzęsienie. Wiedziałam, że teraz jest już za późno i nie ma odwrotu. Spojrzałam na mojego dziadka i moją mroczną wersję. Tak samo jak ja leżeli teraz na ziemi i zwijali się z bólu czując jak kairu w nich przestaje tworzyć z nimi jedność i próbuje się uwolnić. Po kilku minutach, sekundach lub nawet chwilach słyszałam już tylko krzyki moich przyjaciół, a potem nastała ciemność...


Wiem, że pewnie mnie zabijecie za tak długą przerwę, ale te całe szykowanie się do szkoły zakupy i w ogóle mnie wykańczają. Na szczęście zmotywowałam się i postanowiłam, że nie będę cały czas was zawodzić. W końcu i tak długo naczekaliście się na ten rozdział. = D Jeszcze raz sorki...


Libster Blog Award



Wow, zostałam nominowana na Libster Blog Award. Bardzo dziękuje za tę nominację :) Miło mnie zaskoczyła... Mam odpowiedzieć na 11 pytań, a oto one:

1. Jakie zwierzęta lubisz?
2. Wolisz pójść do kina czy do teatru?
3. Jakie blogi czytasz?
4. Wolisz pisać czy czytać blogi?
5. Czego najbardziej nie lubisz?
6. Co uwielbiasz?
7. Co wolisz. J. polski, czy matematykę?
8. Jaki jest twój ulubiony film?
9. jakie seriale oglądasz?
10.  Lubisz filmy animowane?
11. Jaka jest twoja ulubiona wytwórnia filmowa?

 Odpowiedzi = D

1. Lampardy i Pumny.
2. Do kina.
3. Na podstawie różnych seriali.
4. Zazwyczaj wolę czytać...
5. Nie lubię osób dwulicowych.
6. Słuchać muzyki.
7. J. polski.
8. Fabryka śmierci i Jasnowłose dziecko :)
9. Przyjaciele i Niemożliwe.
10. Lubię....:)
11. KADR =D....

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Powracam...

Nareszcie wróciłam z tych nie zamierzonych wakacji... Powracam, co oznacz kontynuacje opowiadania. W końcu mogę normalnie siąść na komputer i coś napisać. Przepraszam was za to, że długo mnie nie było. Jestem na siebie zła, bo zawiodłam na całej lini. Nie tylko was, ale też i siebie. To chyba tyle na razie. Za taki przeprosinowy bonus dodam teraz część opowiadanka od Marty, która przesłała mi je jakiś czas temu....



Maya
To było dziwne. Boddai przyglądał mi się chwilę, mruknął "dobranoc" i wybiegł w ułamku sekundy. Jestem tak zmęczona, że pomimo bólu głowy idę spać. Ostatnia rzecz jaką pamiętam, było moje łóżko.
Rano
Jest dziesiąta, a ja nadal chcę spać. Czuję się, jakby coś zabierało ze mnie energię, faktycznie, KAIRU ze mnie uciekało! Wyrwałam się z łóżka, tak że prawie się wywaliłam. Nagle, i ból, i dziwne uczucie utraty energii ustały. Spojrzałam podejrzliwie na swoje łóżko i zaczęłam się ubierać. Dziś wszyscy wstali akurat o tej samej porze, więc Mokee przygotował przepyszne, z i e m s k i e  śniadanie. Od razu poczułam, że wracają mi siły. Idealnie wypoczęci i najedzeni, szliśmy na plac, rozprawiając wesoło. Zapowiada się piękny dzień! Ale niespodziewanie przyszedł Mistrz B.
- Witajcie uczniowie. Mam dla was niepocieszającą wiadomość. Musimy przerwać wasz wypoczynek, namierzyliśmy kryjówkę Lokara. Puki nie odzyskał sił, mamy czas go wykończyć.
Oniemiali patrzyliśmy na naszego Mistrza. To wszystko dzieje się tak szybko.
- No szybko! Za dziesięć minut startujecie! Maya, zostań tu na chwilę.
- Tak, mistrzu? - Zapytałam, gdy chłopaki odeszli na tyle, by nie usłyszeć. Byłam niemalże pewna, że będzie to rozmowa na temat dzisiejszej nocy.
- Bardzo chciałbym, abyś bardzo uważała na siebie na tej misji. Staraj się nie atakować Lokara. Zostaw to dla chłopaków. No, idź już.
Odwróciłam się i skierowałam swoje kroki ku x-scaperowi, szczerze zdziwiona. Choć Mistrz zawsze chciał dla mnie dobrze, tej rady chyba nie posłucham. A na pewno będzie ciężko.Paliwo max, współrzędne wprowadzone, wszystko gotowe, startujemy.
Minęło pół godziny lotu, a z oddali wyłoniła się już ciemna wieża. Miało się tam wypełnić przeznaczenie.

piątek, 2 sierpnia 2013

Zawieszka...

Dzisiaj na sam początek zła wiadomość. Muszę zawiesić bloga z jednego powodu. Mianowicie mam wyjazd i już dzisiaj nie będę miała dostępu do netu... Opowiadania przez ten czas nie będą dodawane, ( bardzo mi przykro, ale ten wyjazd rodzice zorganizowali, ponieważ za dużo czasu spędzam przed kompem, a nie na świeżym powietrzu. Ta jasne... -,- ) Rozdział pojawi się dopiero w następną sobotę, czyli za jakiś tydzień. To tyle na dziś. Jeszcze raz was przepraszam i do usłyszenia :)