czwartek, 13 czerwca 2013

To cudowne...no prawie

Maya
Staliśmy tak, nie wiem ile. Może to były minuty a może godziny. Straciłam poczucie czasu. Nie wiedziałam czy to się dzieje naprawdę, a może mam jakieś urojenia. Zdezorientowana spojrzałam na resztę. Boomer i Akkie mieli takie same miny jak ja, Ky tylko spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Jedynie mistrz Boddai miał twarz nie wyrażającą żadnych uczuć. Spojrzałam z powrotem na drzwi w których stała ona. Delikatnie się uśmiechała po czym zaczęła powoli iść w moją stronę. Nie wiedziałam czy mam tak stać, czy uciekać. Miałam nogi jak z waty i czułam jakbym miała zaraz zemdleć. Nagle spostrzegłam, że stoję z nią twarzą w twarz. Zobaczyłam jej złote oczy, były identyczne jak moje. Ona cała wyglądała jak ja, jedynie nie miała znaków na policzkach. Uśmiechnęła się do mnie szeroko po czym mocno mnie przytuliła.
- Mayu, nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę, - Powiedziała wesoło. Nie mogłam uwierzyć w to, że przede mną stoi moja mama. Mama, której nie widziałam przez siedemnaście lat. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy szczęścia. To jest takie piękne. A ja nie mogę wciąż w to uwierzyć.
- Czy to się dzieje naprawdę? - W końcu wydobyłam z siebie głos. Moja mama oderwała się ode mnie i spojrzała na mnie radośnie.
- Oczywiście, że tak. Mayu, nawet nie wiesz ile na to czekałam. - Powiedziała patrząc na mnie z szerokim uśmiechem. Reszta nadal nie za bardzo wiedziała co się dzieje, bo ciągle stali i nic nie mówili. Jedynie mistrz Boddai do nas podszedł.
- Miło cię znów widzieć Leanna. - Powiedział i lekko się uśmiechnął.
- Tak, minęło sporo czasu. - Odpowiedziała spokojnie a potem spojrzała na resztę.
- Przedstawisz mnie? - Zwróciła się do mnie a ja spojrzałam na moich przyjaciół.
- No pewnie mamo.- Powiedziałam i podeszłam do swojej drużyny.
- Mamo to są Boomer, Akkie i Ky. - Powiedziałam wskazując pojedynczo każdego. 
- Miło mi was poznać. - Powiedziała i uścisnęła każdemu dłoń.  Po chwili każdy już doszedł do siebie i znów była ta przyjemna atmosfera co wcześniej.
- Chyba wam przeszkodziłam w czymś ważnym. - Powiedziała moja mama wskazując na te całe dekoracje.
- Nie no co ty. To było tylko takie małe przyjęcie. - Odpowiedziałam i wskazałam na wolne miejsce. - Dołączysz do nas? - Spytałam a moja mama szeroko się uśmiechnęła. Po chwili wszyscy znów usiedliśmy i zaczęliśmy opowiadać sobie o wszystkim co się działo u nas, a mama opowiadała co działo się u niej. Było tego naprawdę sporo, ale co się dziwić. Nie widzieliśmy się w końcu siedemnaście długich lat. Siedzieliśmy do późna, gdy już nadeszła pora, aby położyć się spać. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Zostałam tylko ja, mama i mistrz Boddai. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, a raczej moja mama i mistrz. Potem zostałam tylko ja i ona. Moja mama spojrzała na mnie po czym znów mnie przytuliła.
- Tak bardzo się cieszę, że w końcu cię odzyskałam Mayu.- Powiedziała szczęśliwa.
- Tak mamo ja też bardzo się cieszę, tylko jedna rzecz mi ciągle nie daje spokoju. - Odpowiedziałam patrząc na nią smutnym wzrokiem.
- O co chodzi Mayu? - Spytała czule. Wzięłam głęboki wdech.
- Dlaczego zostawiłaś mnie w klasztorze pod opieką mistrza i, dlaczego nie dawałaś żadnego znaku życia? - Spytałam lekko zła. Moja mama spojrzała na mnie z wyrzutem  i opowiedziała mi wszystko.
- Widzisz Mayu, zrobiłam to tylko dlatego, żeby chronić cię przed twoim dziadkiem. Gdy byłaś niemowlęciem Lokar chciał przeprowadzić na tobie "zabieg" wszczepienia zła. Nie mogłam na to pozwolić sądziłam, że oddanie cię to jedyna słuszna decyzja. W klasztorze miałaś się wszystkiego nauczyć. Poprosiłam też Boddai'a, aby nie wspominał nic o twojej przeszłości tylko i dla twojego bezpieczeństwa. Wiedziałam, że pod opieką mistrza wyrośniesz na silną i bardzo potężną dziewczynę i dlatego wybrałam ten klasztor. Po tym jak Lokar dowiedział się o tym, że zostałaś oddana, próbował się na mnie zemścić, ale mu uciekłam. Przez cały ten czas ukrywałam się przed nim a z tobą nie kontaktowałam. Wiem, że nie powinnam była tego robić, ale naprawdę nie chciałam by stała ci się krzywda. Codziennie zastanawiałam się jak sobie radzisz i czy jesteś bezpieczna. Teraz mam pewność, że zawsze potrafisz o siebie zadbać.- Gdy skończyła mówić kilka łez spłynęło mi po policzku. Nie wiedziałam, że moja mama musiała tyle przejść. A Lokar był aż taki okrutny wobec niej.
- Mamo ja nie wiedziałam. - Powiedziałam ocierając łzy.
- Mayu, nic nie szkodzi. Skąd mogłaś wiedzieć. Teraz i tak najważniejsze jest, że znów jesteśmy razem.
- Tak masz racje, ale wiesz co jeszcze jest ważne?
- Co? - Spytała zainteresowana.
- To, że Lokar nam już nic nie zrobi. - Powiedziałam szczęśliwa, a moja mama spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- Jak to już nic nie zrobi? - Spytała trochę zdziwiona.
- No ja razem z chłopakami pokonaliśmy go i już nic nam nie zrobi. - Powiedziałam dumna. Mama tylko spojrzała na mnie przestraszona.
- Mayu ty nic nie rozumiesz prawda?
- Ale czego? - Spytałam nie wiedząc o co jej może chodzić.
- Lokar jest naprawdę potężny. Nie można go tak po prostu zniszczyć. Prędzej czy później ujawni się i znów będzie próbował nas zaatakować. Twoje zwycięstwo nad nim jest krótkie. Wiem coś o tym, bo już do jednej takiej potyczki między nami doszło. Myślałam, ze go zniszczyłam, ale się myliłam. Lokar powrócił i to z dwojoną siła.- Powiedziała a mi od razu zszedł uśmiech z twarzy.
- Czyli to oznacza? - Spytałam drżącym głosem.
- Że Lokar wciąż żyje i niebawem znów go spotkamy...

12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, doprawdy. Świety blog, naprawdę. Tu wsztstko jest świetnie!!! I genialne!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj widzę, że ci publiczność spadła. Słabiutko, słabiutko...
    Teraz możesz przyznać mi racje, a wiesz dlaczego...?
    Jak nie to ci powiem. Mówiłam ci wcześniej, że nikt tego nie czyta i nie komentuje, a tu widać potwierdzenie moich słów. Pisząc opowiadania tylko dalej się ośmieszasz, więc powodzenia jeśli chcesz zrobić z siebie totalne pośmielisko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchaj spadaj z tego bloga jak sie nie podoba to po co czytasz
      my to czytamy bo to lubimy a możesz znaleść sobie innego bloga

      Usuń
    2. Elizo zastanów się co ty robisz. Postaw się na miejscu autorek i pomyśl jak one się czują. Obrażasz je a nawet ich nie znasz.
      Co do innych to nie rozumiem, dlaczego nie chcecie komentować tego bloga, przecież te opowiadania są na prawdę super, a komentarze motywują pisarki do dalszej pracy. Przecież one nie muszą pisać bloga, którego i tak nikt nie czyta. Ja coś na ten temat wiem, bo sama kiedyś prowadziłam bloga.
      Kamila zwracam się teraz do ciebie. Twoje rozdziały czytam od początku i jestem pod wrażeniem. Nie każdy umiałby znaleźć tyle przeróżnych pomysłów i jeszcze tak ich zapisać. Jestem pełna uznania i mam nadzieje, że nikt nie zniechęci cię do dalszego pisania. Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału^^

      Usuń
  3. marta wcale nie pies ja czytam tego bloga tylko ostatnio nie pisałam komentarzy (szczerze to miałam wycieczke a potem kare a potem jeszcze komp się zwiesił )więc tak ja nie przejmuje się tą elizą wam też radze zrobić tak samo po przeczytaniu pewnej księżki wszystko jest jaśniejsze i poprostu jestem spokojniejsza co jednak niezmienia faktu że eliza to wredne stworzenie napewno nie pochodzące z tego ani innego świata które znam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację ,ale babsztyl .dzisiaj spędziłam doskonały dzień a tu znowu ona -,- Masakra i ja też nie miałam czasu żeby komentować ale jestem czytam i wg uwielbiammm ten blogg ;> I taka kopnięta istota tego nie zmieni :)heh ;) Pozdro! ;D

      Usuń
  4. Mi się tam nie chcę komentować, daje plusa w google i już.

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi sie nie chce przepisywać obrazków .

    PS. Elizko załuż własnego bloga chętnie go przeczytam....

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super!!!!!!! Elizo weź się odczep dobra bo poważnie to się robi nudne -,-

    OdpowiedzUsuń