Ky
- Dobrze Mistrzu, a gdzie lecimy? - Spytałem, bo nadal nic nie było wiadomo.
- Wszystkie współrzędne są w x-scaperze. Nie będziecie mieli problemów z namierzeniem swoich celów.
- Zaraz jak to celów? - Tym razem pytanie zadała Akkie.
- Namierzyłem pięć nowych źródeł energii, więc każdy z was będzie miał za zadanie zebrać jedno. Ostatnie natomiast zbierzecie razem. Teraz wyruszajcie zanim zrobią to e-teensi. - Powiedział Boddai. Na początku nas zamurowało, ale po chwili zebraliśmy się i ruszyliśmy do x-scapera.
Boomer
- Dobra słuchajcie. Według współrzędnych mistrza pierwsze źródło jest w lasach deszczowych, drugie w Indonezji, trzecie na pustyni w Gizie, czwarte w Grecji, a piąte na Antarktydzie. To jak się dzielimy? - Spytałem bo wiedziałem , że to nie będzie łatwe.
- Może ktoś ma jakieś propozycje? - Spytał Ky. Maya wyglądała jakby nad czymś myślała.
- Najlepiej będzie jeśli najpierw zajmiemy się pojedynczymi złożami energii, a na końcu razem zbierzemy ostatni relikt. - Powiedziała po chwili. Każdemu spodobała się ta sugestia.
- Dobra tylko jest jeszcze jeden problem. - Dodała Akkie.
- Jaki?
- Kto bierze jaką lokalizację? - Spytała. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie zdziwieni.
- Dobra jakieś pomysły? - Spytał Ky
- Tak, ja mam jeden. - Powiedziała Maya. - Niech każdy wybierze miejsce, które chce. Ja biorę Antarktydę. - Dodała. Troch się zdziwiliśmy, ale po chwili każdy wybrał swoją lokalizację.
Maya
Lecieliśmy już dość długo, a to nie wróżyło nic dobrego. Boomer całą drogę rozmawiał z Akkie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Nawet słodko ze sobą wyglądają. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Nie musiałam się nawet odwracać, by wiedzieć kto to był.
- Nad czym tak myślisz. - Szepnął mi do ucha.
- Zastanawiam się nad tą całą misją.
- Czemu, przecież to zwykła misja.
- No właśnie mam co do niej złe przeczucia. Dlaczego Boddai kazał nam się rozdzielić i dlaczego kazał zabrać tyle kairu na raz?
- Faktycznie to jest dziwne, ale musiał mieć swoje powody. Na razie nie przejmuj się tym. - Powiedział uśmiechając się nonszalancko. Jak ja kocham ten jego uśmiech. Chciałam go pocałować, ale przerwał mi Boomer.
- Dobra słuchajcie, robimy tak. Każdy z nas po kolei będzie wyskakiwał ze statku w miejscu lokalizacji energii. Gdy już wszyscy zbiorą energię to dogadamy się przez x-coma, a ja wezwę statek z powrotem po nas i polecimy po ostatnie źródło. Wszystko jasne? - Zrobiłam zdziwioną minę, ale zaraz się ogarnęłam.
- Tak Boomer dwie rzeczy. Pierwsza jak mamy zeskoczyć ze statku i druga sam to wymyśliłeś?
- Pierwsze od czego mamy spadochrony a druga to tak w połowie pomogła mi Akkie. - Odpowiedział uśmiechając się do dziewczyny.
- No właśnie Boomer, co ty byś bezemnie zrobił? - Spytała rozbawiona.
- Pewnie nic. - Odpowiedział a wszyscy zaczęliśmy się śmiać. - Dobra pierwsza skacze Akkie, potem ja, Ky i na końcu Maya. - Dodał chłopak i wszyscy zaczęliśmy się szykować do skoku. Po tym jak Akkie i Boomer już skoczyli była kolej na Ky'a.
- Powodzenia Ky. - Powiedziałam podchodząc do niego. Uśmiechnął się i objął mnie w pasie.
- Wzajemnie Mayu. - Odpowiedział po czym mnie pocałował. - Widzimy się później. - Dodał i skoczył. Pięknie to teraz zostaje sama i lecę na Antarktydę. Dlaczego ja wybrałam to miejsce, przecież miałam taki duży wybór... Zresztą nie ważne czas się szykować do skoku. Tylko gdzie ja mam ten spadochron. Dobra mam, teraz tylko pozostaje skok. Trochę wysoko, ale co mi tam raz się żyje. No i skoczyłam.
Akkie: las deszczowy
Dobra lądowanie nie było wzorowe, ale jakoś się udało. Teraz tylko pozostaje mi znaleźć relikt i skontaktować się z resztą. Pięknie las jest ogromny jak nie wiem co.Przydałaby się Maya i jej zdolności kairu, tak byłoby o wiele łatwiej. Po półgodzinnym błądzeniu po lesie mój x-reader wreszcie znalazł jakiś sygnał. No nareszcie, ile można. Szłam za sygnałem aż dotarłam na jakieś rozgałęzienie drzew. Na samym środku stał posążek gargulca wypełniony po brzegi energią kairu.
- No i pięknie. Teraz tylko zabrać źródło i do domu. - Powiedziałam i podeszłam do posążka.
- Nie zabierzesz tej energii, a tym bardziej nie wrócisz do domu.- Odezwał się ktoś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam...Vexus'a?
- No, no Vexus, a gdzie reszta bandy? - Spytałam chytrze, ale ten tylko się zaśmiał.
- Nie potrzebuje pomocy, żeby cię pokonać. Wyzwanie kairu.
- Wyzwanie przyjęte. Scaraknoz, paraliżujący cios.
- Wy Staxi nigdy się niczego nie nauczycie, plaga cienia. - Zanim zdążyłam zareagować atak trafił we mnie i leżałam na ziemi.
- Myślisz, że dam ci się tak łatwo pokonać? - Powiedziałam próbując wstać. Dobra on jest podatny na niebieskie i czerwone. - wir powietrzny kairu. - Krzyknęłam oddając swój atak, ale Vexus nawet nie drgnął.
- Co!? Przecież ten atak powinien cię powalić? - Stwierdziłam zaskoczona. On tylko zaśmiał się złowrogo.
- Niestety to ciebie powali ten atak, spirala konfuzji. - Znów oberwałam. Jakim cudem on to zrobił? Przegrałam wyzwanie. Vexus powiedział coś jeszcze, ale go nie słuchałam. Próbowałam wstać, a gdy już mi się to udało, to doznałam szoku. Vexus wygrał wyzwanie, ale zostawił kairu. To lepiej dla mnie.
Boomer: Indonezja
Jest świetnie. Nawet nie musiałem się męczyć ze znalezieniem kairu. Było niedaleko miejsca gdzie wylądowałem, więc miałem ułatwione zadanie. Energia była w jakimś posążku przypominającym gargulca. Podszedłem bliżej by zebrać energię, gdy coś trafiło mnie w plecy. Upadłem na ziemię, a za sobą zobaczyłem Nexus'a. Tyle, że był sam. Ciekawe gdzie reszta tej psychicznej bandy.
- Co się stało Boomer? Czyżbyś nie przewidział tak prostego ataku. - Powiedział rozbawiony.
- Może i nie przewidziałem twojego ataku, ale ty mojego też nie przewidzisz, cios kończący. - Powiedziałem celując w Nexus'a. Ku mojemu zdziwieniu ten nawet się nie ruszył. Przecież on jest podatny na te ataki.
- Nawet nie poczułem. Chociaż ciebie zaboli to, piekielne uderzenie. - Jeden strzał a ja już leżałem bezbronny na ziemi. Jakim cudem on to zrobił i to bez najmniejszego wysiłku? Starałem się podnieść i gdy w końcu mi się to udało zobaczyłem jedną rzecz. Mianowicie Nexus nie zabrał kairu. Jego strata.
Ky: pustynia w Gizie
O rany ile można chodzić bez sensu i szukać nawet sam nie wiem dokładnie czego. X-reader nie działa, bo nie wykrywa żadnego źródła energii. Teraz jestem zdany tylko na siebie. Szkoda, że nie ma ze mną Mayi. Ona by raz dwa wyczuła energię i byłoby po kłopocie. Przynajmniej nie marnował bym czasu na bezsilne łażenie, zapewne w kółko. Po pewnym czasie, na pewno po godzinie mój x-reader złapał sygnał. Przynajmniej tyle szczęścia. Odnalazłem energię tak szybko jak tylko się dało. O dziwno był to jakiś dziwny posążek z sam nie wiem czym , chyba z gargulcem. Chciałem pobrać z niego energię i jak najszybciej się stąd wynosić, ale coś a raczej ktoś mnie powstrzymał.
- Jeśli myślisz, że zbierzesz tą energię to jesteś w błędzie! - Warknął znajdując się tuż za mną.
- Daj spokój Hexus. Nie dasz mi rady sam. - Powiedziałem pewnie. Dopiero później do mnie to dotarło.- Zaraz, zaraz a gdzie jest reszta twojej drużyny? - Spytałem myśląc, że to pewnie pułapka.
- Nie potrzebuje drużyny, żeby się z tobą rozprawić. Plaga cienia. - Powiedział celując tym dziwnym atakiem we mnie. Na szczęście szybko zrobiłem unik.
- Coś słabo ci idzie Hexus, lodowy bicz. - Idealnie trafiłem w niego, a on nawet nie fatygował się żeby zrobić unik. Przecież ten atak powinien ściąć go z nóg.
- To chyba tobie idzie słabo championie kairu, czarna ziemia. Nawet nie zdążyłem zrobić uniku. On po prostu robił ze mną co chciał.
- Widzisz sam sobie świetnie radzę, w przeciwieństwie do ciebie. - Powiedział po czym zniknął. Świetnie przegrana mniej lub bardziej, ale zawsze boli. Jakim cudem on mnie pokonał, przecież mój atak powinien go powalić na ziemię, a on nawet nie wysilił się by go uniknąć. Na dodatek straciłem kairu i będę musiał wracać z pustymi rękami. Podniosłem się z ziemi i spojrzałem tam gdzie jeszcze niedawno była energia. Stanąłem jak wryty. Hexus nie zabrał kairu. Czyli jednak ten dzień nie zostanie spisany na straty. Uśmiechnąłem się pod nosem po czym wyciągnąłem energię z posążka.
Narrator: klasztor
Boddai i Leanna szli przez główny plac. Stanęli na środku a przed nimi ukazał się jakiś portal, w którym było widać...Lokar'a.
- Wykonaliście swoją pracę? - Spytał groźnym tonem. Dwójka tylko się zaśmiała.
- Oczywiście. Te bezmyślne dzieciaki nawet nie wiedzą co ich czeka. - Powiedział Boddai.
- Tak teraz spokojnie możemy dalej realizować nasz plan. - Dodała Leanna. Mroczny mistrz się zaśmiał zwycięsko.
- Dobrze więc. Nie marnujcie czasu i przybądźcie w wyznaczone miejsce. Tam się wszystko zakończy. - Powiedział po czym zniknął. Złośliwa dwójka od razu wypełniła rozkaz swojego pana i wyruszyła we wskazane miejsce.
Maya: Antarktyda
Ja zaraz normalnie oszaleje.Chodzę tu już z dwie godziny. Jest przerażająco zimno i ani śladu kairu. Co prawda czuje je, ale tak jakby za każdym razem zmieniało lokalizację. Chyba, że to ja cały czas gdzieś źle idę. Tylko gdzie? Tu nie ma nic oprócz lodu i śniegu. Tylko lód, śnieg, śnieg, lód, lód, śnieg, śnieg i ...energia kairu. Nareszcie się znalazła. Niestety jak na złość musiało się wszystko zepsuć. Obok kairu, którym był posążek w kształcie gargulca (to druga rzecz jaka mnie zdziwiła, bo co taki posążek robi na takim pustkowi)
Była moja mroczna wersja. Tylko jej tu brakowało. Od razu uśmiech mi zszedł z twarzy.
- Co jest Mayu nie cieszysz się, że mnie widzisz? - Spytała z tym swoim uśmieszkiem. Jak ja jej nie znoszę. Co prawda to jestem ja tyle, że ta mroczna, ale i tak jej nienawidzę.
- Wiesz proponuje od razu przejść do rzeczy. - Powiedziałam obojętnie.
- Jak sobie życzysz, uderzenie otchłani. - Krzyknęła celując we mnie. Ledwo zdążyłam zrobić unik. Nie wiem co się dzieje, może to przez ten klimat. Zresztą nieważne.
- Widzę, ze masz w nosie zasady kairu.
- Oj daj spokój tylko tobie zależy jeszcze na formalnościach. Mi to bez różnicy, bo i tak cię zniszczę, wampiryczny koszmar. - Znów to samo. Tylko robię uniki, ale i tak nie mam już sił na walkę. Co się ze mną dzieje? Jeszcze jeden taki ruch a moja mroczna wersja mnie zmiażdży i będzie po wszystkim.
- Coś chyba wypadasz z formy, dokładnie tak jak przewidział nasz mistrz. - Powiedziała dumna. I z czego ona się tak cieszy? To takie irytujące.
- Jeszcze walka się nie skończyła, hiper huragan. - Wycelowałam swój atak, ale on nawet nie wszedł do połowy drogi. Co to niby ma być!? Wykonałam jeden atak i dwa uniki a ledwo stoję na nogach. To się nie skończy dobrze, już ja to wiem.
- Czas na piękny finał, błysk mroku. Nawet nie miałam siły się bronić. Po jednym strzale leżałam na ziemi. Widziałem wszystko jak przez mgłę. Moja mroczna wersja podeszła do mnie i zabrała mi mojego x-coma.
- Zobaczymy czy z twoimi przyjaciółmi pójdzie równie łatwo. - Powiedziała po czym zniknęła. Zostałam sama na lodzie i to dosłownie. Było mi tak przerażająco zimno, ale nie byłam w stanie nic zrobić, ani nawet się ruszyć. Ciekawe co teraz będzie...
O matko co dalej? Rodział świetny!
OdpowiedzUsuńTen tozdział był... Taki długi i ekscytujący że zamias sucharków zjadłam tosty :D
OdpowiedzUsuńGabi
WOW WOW WOW. Suuuuuuuper nie mogę się doczekać!!!!!
OdpowiedzUsuńJak zawsze fajnie się czyta :)
OdpowiedzUsuńKibicuje ci weny w pisaniu dalszego rozwoju akcji^^