Ky
Wszedłem z hukiem do pokoju, w którym rozmawiali. Oboje nie wiedzieli co powiedzieć. Stali i patrzyli to na mnie, to na siebie. Byłem na nich tak wściekły, że było mi wszystko jedno co teraz powiedzą.
- Jak możecie! - Powtórzyłem wściekły. Jednak nikt nic nie odpowiedział. Spojrzałem wściekły na mistrza.
- Ky idź do siebie. - Powiedział jak gdyby nigdy nic. Teraz to na prawdę mnie zdenerwował.
- Nie, nie pójdę do siebie! Jak możesz mówić coś takiego!? Na dodatek ukrywasz to przed Mayą! Czy ty zdajesz sobie sprawę co ty chcesz zrobić. - Wypaliłem prosto z mostu.
- Ky wyraziłem się jasno. Idź do siebie i nie pogarszaj sprawy. Poza tym Maya o wszystkim wie. Koniec rozmowy.- Powiedział obojętnie. Spojrzałem na Leanne.
- Ty też nie masz zamiaru nic powiedzieć? - Spytałem od niechcenia.
- Boddai ma racje. Lepiej już sobie idź. - Odpowiedziała patrząc na mnie ze zdenerwowaniem. Tak jakbym to ja robił coś źle. Czy im do reszty odbiło. Nie miałem zamiaru z nimi więcej rozmawiać. Jak oni mógli powiedzieć coś takiego. Czy nie zdają sobie sprawy z całej tej sytuacji. Jestem na nich wściekły, ale z Mayą nie jest lepiej. Ciekawe czemu mi nic nie powiedziała. Zresztą zaraz się dowiem, bo i tak miałem iść do niej.
Maya
Dobrze to nic takiego. Ky na pewno zrozumie, dlaczego mu nie chciałam tego powiedzieć. Mam nadzieje, że nie będzie zły i pozwoli mi to wszystko wytłumaczyć. Siedziałam tak na łóżku i zastanawiałam się jak zacząć tą rozmowę, kiedy niespodziewanie do mojego pokoju wpadł Ky. Był na prawdę wściekły i wszystko wyglądało tak jak w moim śnie. "Tylko nie to" Pomyślałam zaniepokojona. Wstałam z łóżka i spojrzałam na chłopaka. Dobra teraz, albo nigdy. Po prostu mu powiedz.
- Ky muszę ci powiedzieć coś ważnego. - Zaczęłam niepewnie, jednak chłopak nie dał mi dalej mówić.
- Ciekawe o czym takim? Może o zniszczeniu mrocznego kairu, o tym jaki wpływ ma to na ciebie i o tym, że cały czas masz przede mną jakieś tajemnice. - Powiedział wkurzony. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe. Ciekawa jestem tylko kto mu to powiedział przede mną.
- Ky ja chciałam ci to powiedzieć dzisiaj zanim gdzieś wyszedłeś, ale nie wiedziałam jak to zrobić. Musisz mi uwierzyć. Nie chciałam cię okłamywać, ale wiedziałam jak zareagujesz gdy ci powiem. Wiedziałam, że się wściekniesz, ale proszę uwierz mi. - Powiedziałam z niepokojem w głosie. Bałam się, że mi nie uwierzy.
- Jak długo to trwa? - Spytał jak gdyby nigdy nic.
- Kilka dni. - Odpowiedziałam ściszonym głosem. Chłopak spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi od razu. Tylko musiałem się tego dowiedzieć w taki sposób?
- Chciałam ci to powiedzieć, ale nie wiedziałam jak. Bałam się, że się wściekniesz i to będzie już koniec. - Powiedziałam ledwo. Ky spojrzał na mnie po czym podszedł i mocno mnie przytulił.
- Nie pozwolę by ktoś zrobił ci krzywdę. Nic i nikt tego nie zmieni. Proszę cię tylko byś była ze mną szczera. - Powiedział nadal mnie obejmując. Zrobiło mi się tak głupi z tego powodu. Poczułam jak koszula Ky'a robi się cała mokra od moich łez. Skrzywdziłam go a on i tak mi wybaczył. Nie wiem co ja bym bez niego zrobiła.
- Nie płacz już. - Szepnął mi do ucha. Starałam się uspokoić.
- Ky jest mi teraz głupio. Po tym co ci zrobiłam ty i tak mi wybaczyłeś. - Powiedziałam łkając. Chłopak wziął moją twarz w obie dłonie i spojrzał mi w oczy.
- A wiesz dlaczego to zrobiłem, bo cię kocham. - Powiedział po czym delikatnie mnie pocałował. - Nie pozwolę by mistrz lub ktoś inny naraził twoje życie. - Dodał ocierając z policzków moje łzy. Wymusiłam słaby uśmiech.
- Dziękuje Ky. - Powiedziałam cicho.
- Spokojnie Maya już jest dobrze, a teraz chodź. - Odpowiedział i razem ze mną usiadł na łóżku.
- Ky ja muszę ci powiedzieć coś jeszcze. - Zaczęłam niepewnie. Chłopak spojrzał na mnie wyczekująco.
- Dobrze Maya, mów. Nie będę zły. - Opowiedziałam mu o tym co mówił mistrz, gdy z nim rozmawiałam i o tych dziwnych snach. Wsłuchiwał się uważnie w każde słowo. Gdy skończyłam mówić oboje milczeliśmy.
- Wiesz, co do Boddai'a to jakoś rozwiążemy ten problem, a jeśli chodzi o te sny. - Przerwał na chwilę. - Miałem takie same. - Powiedział drapiąc się po głowie. Spojrzałam na niego trochę zdziwiona.
- I ty też nic mi nie powiedziałeś? - Spytałam udając oburzoną. Chłopak spojrzał na mnie tym swoim uroczym wzrokiem.
- Ky nawet nie próbuj. - Powiedziałam odsuwając się od niego.
- Mam nie próbować, ale czego? - Spytał znów się przybliżając. Chciałam mu odpowiedzieć, ale przerwał nam gong. Spojrzeliśmy zdezorientowani na siebie.
- Musimy iść na plac. - Powiedział Ky i wziął mnie za rękę. - Dokończymy to później. - Szepnął mi do ucha. Ja tylko zachichotałam. Gdy doszliśmy na plac byli tam już Boomer i Akkie.
- Hej wam nie wiecie co chce Boddai? - Spytał Ky. Oboje pokręcili głowami.
- Nie, ale zaraz się dowiemy.- Powiedział Boomer wskazując, że Boddai już przyszedł a razem z nim moja mama.
- Mam dla was misję. - Powiedział na co moja mama od razu wbiła wzrok w ziemie. Zastanawiałam się co jej się stało, ale przerwał mi Boddai.
- Musicie już wyruszać...
Rozdział świetny tylko co to za misja??? :)
OdpowiedzUsuńJa już to drugi raz czytam i ciągle zżera mnie ciekawość. Daj następny rozdział, bo zaraz eksploduję.
OdpowiedzUsuńUuuuuuuu! Huuuuuuuu!! Się będzie działo!
OdpowiedzUsuńRozdział zarąbisty jak zawsze, doceniamy, że piszesz je żwawsze.
Poczekam do tego piątku, bo to będzie nowego rozdziału początku.
Ostatnio zebrało mi się na rymowanie XD dużo rymuje, gdy robię pranie.
W oczekiwaniu na rozdział nowy, na działce kontynuuje swe wywody.
Pomaganie mamie mi milej upłynie, gdy myśli gdzieś indziej wyryje, kiedy woda z konewki po łodyce spłynie.
Stuk stuk, uderzenie puk puk, uderza młotek o płotek i okrągłe kołki uwielbiam te majsterkowe pierdołki XD.
A że bardzo kiepsko rymuje, z tego komentarza już się wymiksowóję.
Więc udanego remontu życzę, i już ci tu nic więcej nie pisze. XD
PS. Wiem że nic już pisać nie miałam, ale dodać jeszcze na hama chciałam, że rozdział ten bardzo mi się podoba, jestem ciekawa - to świetna przygoda.
Pozdr. ^o^/