czwartek, 11 lipca 2013

Od Alex część 4

No to witam ponownie dziś dodaje opowiadanko od Aleksandry^^ Moim zdaniem jest po prostu boskie.
Szkoda tylko, że jest takie smutne pod koniec, ale to przynajmniej daje trochę emocji =) Życzę miłego czytania.
Teraz pytanie do Oli... Czy to jest koniec twojego opowiadania czy będzie ciąg dalszy, bo jestem strasznie ciekawa?



OD ALEX : DO CZYTELNICZEK. ROZDZIALIK Z DEKA DEPRESYJNY, MUSIAŁAM W COŚ PRZELAĆ SWÓJ NASTRÓJ. ŻYCZĘ WAM MIŁEGO CZYTANIA.

P.S  CHCIAŁABYM ŻYCZYĆ KAŻDEMU NA TYM BLOGU WSPANIAŁYCH WAKACJI, Z RODZINĄ LUB PRZYJACIÓŁMI. NOWYCH SIŁ NA NADCHODZĄCY ROK SZKOLNY I CIERPLIWOŚCI DO NAUCZYCIELI. JA NIESTETY NIE MOGĘ MIESZKAĆ DŁUŻEJ W KRAJU, ALE BĘDĘ STARAŁA SIĘ WYSYŁAĆ WAM OPOWIADANIA. I JESZCZE GIGANTYCZNA PROŚBA... NAPISZCIE W KOMENTARZACH CZY WAM SIĘ PODOBAŁO. 



  Kiedy wyszłam rankiem z X-skypera, poczułam intensywny kwiatowy zapach. Frezja, róże, bzy i coś jeszcze, ale nie potrafiłam tego nijak zidentyfikować. Poszłam prosto na plac, zamarłam w drzwiach. Cały dziedziniec klasztoru był przystrojony kwiatami, Boomer męczył się akurat nad czymś w rodzaju ołtarza. Była to zwykła ogrodowa gir

lada tyle że przystrojona milionami róż. Ktoś zasłonił mi oczy, uśmiechnęłam się pod nosem.
 - Od kiedy to pannie młodej, można oglądać dekoracje ? - Zapytał Ky. Chłopak złapał mnie w tali i okręcił dookoła. Zupełnie wyleciało mi z głowy że dziś wieczorem będziemy już małżeństwem. To dlatego tak tu pachniało, chłopcy przeszli samych siebie. Na horyzoncie pojawił się Baoddai z Connor'em, obydwaj uśmiechnęli się na nasz widok. Zauważyłam że mistrz niesie w ręce jakąś skrzynkę. 
 - To suknia twojej matki, Mayu. - Wyjaśnił gdy już mi to wręczył. Patrzyłam na pudełko z rozdziawioną buzią, nie wiele wiedziałam o swojej mamie. Baoddai powiedział mi że była bardzo silna i że jestem do niej łudząco podobna. Kiedy tak stałam nawiedziła mnie wizja, pierwsza od trzech lat. Była niewyraźna, ale czułam w niej ból. Widziałam siebie samą, zakrwawioną, konającą w ramionach Ky'a.
 - Maya ? - Ocknęłam się na ziemi, Ky trzymał mnie za rękę zaniepokojony nagłą utratą przytomności. Uśmiechnęłam się do niego blado i usiadłam, nadal kręciło mi się w głowie.
 - Oto skutki, chodzenia w takim słońcu bez śniadania. - Zażartowałam. Chłopak rozluźnił się i kazał mi wracać na statek aby coś zjeść. Posłuchałam go i z skrzynką od Baoddai'a wróciłam do X-skypera. Zjadłam coś szybko i pobiegłam do pokoju aby zobaczyć suknie.
  Odetchnęłam z ulgą widząc że nie będę dzisiaj paradować w bufiastej kiecce z koronką. Suknia mojej mamy była bez ramiączek, sięgała do kolan. Była przewiewna z czego bardzo się ucieszyłam, w środku były jeszcze białe balerinki z małymi kryształkami. Były w sam raz, odłożyłam rzeczy na łóżko. 
  Nastał wieczór, przebrałam się w sukienkę i obejrzałam w lustrze. Włosy upięłam w kok, pozostawiając kilka pasemek które opadały mi delikatnie na policzki. W pokoju zrobiło się nagle zimniej w tyle mojego odbicia mignęła mi jakaś wysoka postać. Odwróciłam się i zamarłam, Lokar stał pod ścianą i patrzył na mnie przymrużonymi oczami. Zaczęłam wzrokiem szukać swojego X-readera, mój dziadek uśmiechnął się złośliwie i pomachał mi urządzeniem przed twarzą. Po czym szybko je zniszczył.
 - Czego tutaj szukasz ? - Warknęłam. Jad w moim głosie zniekształciła nutka strachu. Byłam bezbronna, Ky i Boomer byli już na dziedzińcu i czekali na mnie. 
 - Przyszedłem po to co moje. - Rzekł i w ciągu sekundy przerzucił mnie sobie przez ramie. Zniknęliśmy w duszącej fioletowej chmurze, zanim jednak to się stało usłyszałam krzyk. Ky stał w drzwiach mojego pokoju wściekły jak osa. Chciałam krzyknąć, ale wtedy znaleźliśmy się w wieży Lokar'a

KY

  Upadłem na kolana i walnąłem pięścią w ziemie, jak mogłem do tego dopuścić. Czemu zostawiłem ją samą, mogłem wiedzieć że tak się to skończy. Że Lokar, w końcu mi ją odbierze. Ktoś położył mi dłoń na ramieniu.  Boomer był tak samo wściekły jak ja. Szybko pozbierałem się do kupy, poszedłem do swojego pokoju aby się przebrać i wziąść swój X-reader. Razem z Boomem uwinęliśmy się w 10 minut. 
 - Nowa kryjówka Lokara, jest jakąś godzinę drogi stąd. - Poinformował mnie ojciec, gdy przedzieraliśmy się przez las. Prosiłem aby został, ale uparł się. Skinąłem oszczędnie głową, przed oczami zamajaczył mi obraz Mai. Była bez bronna, Lokar mógł by z nią zrobić wszystko.
 - Ky, zwolnij ! - Krzyknął za mną Boomer. Stanąłem i zacisnąłem dłonie w pięści.
 - Nie pozwolę, aby ten pajac mi ją zabrał. - Syknąłem i ruszyłem dalej. Nie przeszkadzało mi to że biegnie sprintem, napędzał mnie gniew i chęć zemsty. Chciałem jak najszybciej dorwać Lokar'a i rozszarpać go własnymi dłońmi. 
  Zwolniłem gdy przed nami pojawiła się jaskinia. Stanąłem jak wryty gdy usłyszałem krzyk Mai. Wskoczyłem na jedną skałę i zacząłem skakać dalej, dopóki nie znalazłem się na samej górze. Schowałem się za jednym z kamieni i zacząłem szukać Mai.
 - Nie. - Jęknąłem. Dziewczyna leżała zakrwawiona na ziemi, Lokar'a nigdzie nie było. Podbiegłem do niej i zacząłem badać puls. Ledwo oddychała, otworzyła oczy i uśmiechnęła się blado. Poczułem rwący ból w sercu. Najukochańsza osoba właśnie umierała na moich oczach. W oczach stanęły mi łzy, Maya ściągnęła brwi. Widziałem jak cierpi przy najmniejszym ruchu.
 - Nie płacz... Nie płacz. Wszystko będzie dobrze, kochanie. - Zanuciła cichutko. 
 - Nie umieraj, Maya. Błagam ! - zawyłem. Ująłem jej twarz. 
 - Kocham Cię, Ky. - Wyszeptała - Przysięgam że będę Cię Kochać już na wieki... - Zamknęła oczy. Widziałem że przestała oddychać. Rozległ się grzmot i z nieba zaczął padać deszcz. Chwyciłem Maye w ramiona i mocno przytuliłem do swojej piersi. Łzy ciekły mi ciurkiem i spływali po jej plecach.
 - Ja też Cię Kocham. - Wychlipiałem  - Na wieki. 




***


Stałem nad grobem Mai. Pochowaliśmy ją w jej ulubionym miejscu. Pod wiecznie kwitnącą wiśnią. Przed oczami wciąż miałem jej radosny uśmiech. Jej twarz prześladowała mnie każdej nocy, jej oczy, włosy... nie mogłem jej wyrzucić z umysłu. Bałem się że jeśli to zrobię to już nigdy do mnie nie wróci. Czasami słyszę jej głos. Moje i tak złamane serce, zaczyna mnie wtedy boleć jeszcze bardziej.
  Minął rok od tego wypadku. Przyniosłem Mai jej ulubione kwiaty i przykucnąłem obok drzewa. Ukryłem twarz w dłoniach. Przypomniałem sobie swój gniew jaki napędzał mnie gdy biegłem jej pomóc. Chciałem ją pomścić, ale Lokar zapadł się pod ziemie. Nikt go już nie widział. Tamtego wieczoru wraz z Mayą umarłem i ja. Jedyną rzeczą która trzymała mnie przy życiu byli moi bliscy. 
 - Wciąż Cię Kocham, Ky. - Usłyszałem cichy szept. Znowu jej głos, po policzkach zaczęły cieknąć mi łzy. Zupełnie jak wtedy, niebo przysłoniły ciemne chmury. Ciepły wiatr rozwiał mi włosy, zdawało mi się przez chwile że to Maya zesłała go na ziemie aby osuszyć mi łzy.
 - Ja Ciebie też, Maya. - Załkałem - Na wieki.
 - Boje się, tu jest tak ciemno. - ona również zaczęła płakać. Chciałem ją przytulić, pocieszyć ale nic nie mogłem zrobić. Byłem bezsilny, zupełnie jak wtedy gdy umierała w moich ramionach. Moja miłość, moje szczęś
cie zgasły na wieki. 
- Tam gdzie światłość i cień żyją w harmonii jest on. Pan życia i śmierci. Patrzy na ludzi z góry i płacze razem z nimi. Jestem u niego, cierpię wraz z nim. - Jęknąłem cicho. To nie pierwszy raz gdy mi to mówi. Wyjąłem z kieszeni jej naszyjnik i położyłem na ziemi. Maya zniknęła, zamilkła. Musiałem coś zrobić, musiałem ją uratować !




Na koniec dodaje jeszcze obrazki od Alex. Jej własne po przeróbce.



12 komentarzy:

  1. OMG! To jest na prawdę świetne^^
    Dziewczyno to masz talent. Mam nadzieje, że to nie jest koniec twojego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dodałam swoją opinię w poście, chociaż wiem, że komentarz bardziej cię ucieszy Olu ^^
    Rozdział jest na prawdę świetny i mam nadzieje, że to jednak nie koniec.
    P.s Jakby co to wyłączyłam weryfikację obrazkową, więc przy dodawaniu komentarzy nie będzie obrazków

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany aż się popłakałam >.<
    Biedni Ky i Maya :(
    Rozdział jest świetny i tak jak reszta mam nadzieję, że to nie koniec.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział zajebisty na końcu się normalnie popłakałam i proszę żeby ta historia sie tak skonczyla :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział. Nic więcej nie potrafię napisać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za komentarze. To nie jest koniec tego opowadania, ale będziecie musieli troche poczekć

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej Ola mogłabyś zrobić jeszcze kilka takich obrazków, bo są na prawdę fajne? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie no ... Normalnie zwaliło mnie z krzesła :'[ Rozdział G E N I A L N Y :D

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  9. To było piękne aż się popłakałam :(
    Mam nadzieje, że szybko dodasz kolejną część.
    A i pytanie do Kamili kiedy twój rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  10. Takie piękne ,a za razem takie smutne... Aż się popłakałam :'( jejku.. Biedni
    ;( czekam na dalszy ciąg ... Cudowny , genialny rozdział *o*

    OdpowiedzUsuń
  11. 1. Za dodanie zajebistego rozdziału w tym szczególnym dla mnie dniu który szerze mówiąc nie był dla mnie najleprzy i poprawienie mi humoru dostaniesz zajca pyziatka:

    ....(\_/)....
    ...(='.'=)...
    ...(")(")...

    2. Przepraszam za przekleństwo.
    3. Dlaczego wszyscy wyjeżdzają ?! Co to jest, w całym moim życiu, wyjechały za granicę 4 najbliższe mi przyjaciółki. Co to kurde jest?!
    4. Pisz dalej, proszę pisz dalej! Będę czekać... nie, my Wszyscy będziemy czekać na nexty ;)

    Pozdr. ^o^/

    OdpowiedzUsuń
  12. Mały błądzik w angielskim ^^
    W ostatnim zdaniu "You are my...Ky" powinno być "You are mine...Ky", wiem, że to może bez sensu, ale tak jest.
    Nie chciałam Cię urazić, naprawdę ><

    OdpowiedzUsuń