niedziela, 21 lipca 2013

Zdolność Feniksa

Boomer
Byliśmy już na statku i tak szybko jak tylko było to możliwe leciałem po Ky'a i jego ojca. Byłem cały roztrzęsiony. Ky na pewno wpadnie w szał, gdy wejdzie na pokład. W ogóle mu się nie będę dziwił każdy by się wściekł. Jestem pewien, że Lokar nie wyjdzie cało z tej potyczki. Mistrz Boddai kazał zanieść nam Maye do osobnego pomieszczenia i nie pozwolił nam wchodzić. On sam jest ju tam strasznie długo. Ciekawe tylko co robi. Zanim zdążyłem się zorientować, byliśmy na miejscu. Ky wpadł na statek jak strzała, a tuż za nim wszedł jego ojciec.
- Gdzie Maya? - Spytał zdyszany. Nie miałem pojęcia co mu powiedzieć. Na szczęście pojawiła się Akkie.
- Ky, mistrz Boddai chce cię widzieć. - Powiedziała i wskazała pokój do którego miał się udać. Ky kiwnął głową i zaraz go nie było.
- Akkie co z Mayą? - Spytał Connor. Odwróciłem się zdziwiony. Skąd Connor o tym wie? Akkie spojrzała na mnie, ale ja tylko kiwnąłem głową na znak, że sam nie wiem o co chodzi.
- Jak to? - Spytała dziewczyna.
- Spokojnie, ja wiem wszystko. - Powiedział spokojnie. Nadal byłem zdziwiony, ale domyśliłem się, że Boddai jakoś mu wszystko przekazał. Akkie westchnęła.
- Nic nie wiem. Mistrz nic nie chce powiedzieć. - Odpowiedziała i usiadła obok mnie. Connor o nic już nie pytał tylko tak samo jak my usiał na jednym z miejsc.
Ky
Minęła chwilka i już byłem w pokoju, który wskazała mi Akkie. Szybko wszedłem do pokoju i zamarłem.
Na łóżku leżała Maya. Była blada, i cała posiniaczona. Obok łóżka stał Boddai, który smarował czymś jej rękę.
- Nie. - Powiedziałem cicho podchodząc do łózka dziewczyny. Dopiero teraz Boddai zauważył, że już jestem. Spojrzał na mnie z wyrazem współczucia.
- Wiem, że to trudne. - Powiedział nagle. Podszedłem do łóżka Mayi i złapałem ją za rękę. Była zimna jak lód . Zacisnąłem oczy. Chciałem sobie wyobrazić, że to tylko zły sen. Niestety tak nie było.
- Przysięgam, że Lokar za to zapłaci. - Syknąłem otwierając oczy. Boddai chwilę się zastanawiał, ale zaraz dodał:
- Nie ma na co czekać. Chodźmy. - Powiedział po czym wyszedł. Ja chwile stałem i patrzyłem na Maye. Była taka bezbronna i niewinna. Położyłem jej rękę na głowie i delikatnie pogłaskałem.
- Zobaczysz Mayu, wszystko będzie dobrze. - Powiedziałem, chociaż nie byłem tego pewien. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się na główny pokład. Tam zastałem już wszystkich. Omawiali jakąś taktykę.
- Dobrze, że już jesteś Ky. - Zaczął mój ojciec. - Mamy dobre wieści. Dziś wieczór stoczymy ostateczną walkę z Lokar'em. - Dodał. Nareszcie będę mógł zemścić się na nim i nic mnie nie powstrzyma.
- Już wiemy gdzie to będzie. - Powiedział Boomer.
- To dobrze. Nie mamy na co czekać. - Odpowiedziałem. Do tej pory siedząco cicho Akkie się odezwała.
- Ale jak mamy go pokonać? - Spytała. Spojrzałem na Boddai'a, chyba miał plan.
- Spokojnie moi drodzy. Z tym nie będzie problemu. - Powiedział. Mój ojciec potwierdził słowa Boddai'a.
- Teraz musimy się tylko przygotować. To będzie wasz najważniejszy egzamin. - Dodał Boddai.
- Tak mistrzu.- Odpowiedzieliśmy zgodnie. Boddai kazał Boomer'owi objąć nowy kurs. Trochę się zdziwiłem, ale siedziałem cicho. Cały czas myślałem o Mayi. Moje oczy się zaszkliły, ale nie mogłem się teraz rozkleić. Gdy nikt nie zwracał na mnie uwagi, po cichu udałem się do pokoju, w którym leżała. Usiadłem obok jej łóżka i patrzyłem na nią smutno. Jak ja mogłem do tego dopuścić i to znowu? Ta myśl ciągle krążyła mi po głowie. Nagle zorientowałem się, że już wylądowaliśmy. Szybko wstałem i wróciłem na główny pokład.
- Czas na wasz najważniejszy trening. - Powiedział Boddai. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie zdziwieni, ale po chwili poszliśmy za mistrzem. Wyszliśmy na jakąś ogromną arenę. Aż mnie zatkało. Dopiero teraz zrozumiałem jak ważna będzie ta walka. Boddai wytłumaczył nam wszystko i zaczęliśmy trening. Trwał on na prawdę długo i był strasznie męczący, ale opłacał się. Nauczyliśmy się nowych ataków i umiejętności.
Wróciliśmy na statek by ochłonąć.
- Już czas by zakończyć to wszystko. - Powiedział mój ojciec.
- Będzie to ostateczny koniec Lokar'a i jego rządów. - Dodał Boddai. Boomer szybko siadł za stery. Droga była dość długa, ale w końcu dolecieliśmy. Zdziwił mnie fakt, że wylądowaliśmy na Antarktydzie. To miejsce nie jest najlepsze na taką walkę, ale co poradzić.
- Skończmy to. - Powiedziałem i razem z resztą ruszyliśmy w wyznaczone miejsce.
Maya
Mogę to zrobić. To nie jest nic trudnego. Muszę po prostu się skupić. Tak jak się uszyłam. Przywołanie energii jest proste,  ale odwrócenie jego działania jest trudniejsze. Starałam się skoncentrować, ale ciągle rozpraszała mnie resztka pryzmatycznego kairu, które było we mnie. No dobra teraz albo nigdy. Pomyślałam po czym skupiłam się na swojej wewnętrznej mocy. Teraz! Znów poczułam ból, ale był on zupełnie inny. W środku mnie walczyły dwie energie a to nie było przyjemne. Otaczał mnie złoty płomień. Płomień Feniksa. Otworzyłam oczy. Byłam jak nowo narodzona...


Oto i rozdział. Sorki, że tyle czekaliście, ale miałam straszny zapierdol ( sorki za słownictwo). Jest jeszcze jedna sprawa.... Otóż szykuje mi się wyjazd na tydzień i nie wiem jak to będzzie z rozdziałami, ale postaram się je dodawać...
Dobra to tyle życzę miłego czytania i do usłyszenia =)

3 komentarze:

  1. Supcio!! Ciekawi mnie co dalej i nie przejmuj sie tym żer będzie tygodniowa przerwa , będzie więcej emocji :D
    I zdradze sekret że w mojim opowiadaniu też miał być Feniks :D , ale jako tytan :D Do przeczytania :D

    OdpowiedzUsuń
  2. WEEEEEEEEEEEEEE a pytanko retoryczne? Czy ropierdolą (sry za to z góry) pół Anartdytdy???!!! No wiem jestem kompletnie powalona XD ale to mój urok osobisty
    Opowiadanko extara spx fajne super emm jest jakieś inne słowo tak! EPIC AND AWESOME! love it love it love it
    Królowa Sucharów Echo >=3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle bosko^^
    Ciekawe czy Maya zdąży dotrzeć do chłopaków zanim dojdzie do bitwy??? Z niecierpliwością czekam na next'a
    Monika:*

    OdpowiedzUsuń