sobota, 20 kwietnia 2013

Nie możesz tak po prostu mnie zostawić

Gdy Boddai był już na miejscu bez dalszej zwłoki zaczął ratować Ky'a. Używał jakiś dziwnych mocy, dzięki którym zniknęły zadrapania i siniaki. Przez następne kilka minut pomagania chłopakowi Boddai skończył, ale wszyscy się zdziwili bo Ky wciąż leżał nieprzytomny. Maya obawiała się najgorszego, ale miała nadzieje, że to nieprawda. Mistrz Boddai odwrócił się w stronę swoich uczniów.Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- Mistrzu co mu jest? - Spytał Boomer, ale mistrz nadal milczał.
- Mistrzu co się dzieje? - Dopytywała się Akkie. Maya wiedziała, że to jest coś poważnego bo inaczej mistrz by się tak nie zachowywał.
- Proszę powiedz co mu jest. - Powiedziała ściszonym głosem dziewczyna.
- Boomer proszę wyprowadź Maye. - Odpowiedział po chwili Boddai. Wszyscy patrzeli zdziwieni nie wiedząc dlaczego Baddai tak nakazał. Boomer spojrzał na dziewczynę, która nie miała zamiaru ruszać się z miejsca.
- Nigdzie nie pójdę, dopóki nie dowiem się co jest Ky'owi.
- Maya proszę nie utrudniaj tego. - Powiedział Boddai.
- Ja się nigdzie nie wybieram. Teraz proszę powiedz co mu jest i dlaczego Ky się nadal nie budzi.
- On...on jest w śpiączce kairu (dziwne wiem, ale tylko to mi do głowy przyszło) - Powiedział Boodai patrząc na swoich uczniów i na nieprzytomnego chłopaka.
- Co...co to jest śpiączka kairu? - Spytała załamana Maya. Boddai spojrzał na nią litościwym wzrokiem, wiedział jak bardzo dziewczyna teraz cierpi.
- Maya...śpiączka kairu nie jest czymś co można z łatwością wyleczyć. Ky po stłumieniu dwóch promieni kairu nie odzyskał wszystkich sił a twoja mroczna wersja wiedziała jak to wykorzystać. Gdy go zaatakowała  przekreśliła jego szansę na powrót do zdrowia. - Powiedział ściszonym głosem. Wszyscy wsłuchiwali się w jego słowa z niedowierzaniem. Maya nie mogła w to uwierzyć, osoba którą kochała nie miała już szans a ona nie mogła mu pomóc a przynajmniej tak myślała.
- Czy jest jakiś sposób by mu pomóc? - Spytał Boomer.
- Jest pewien sposób by mu pomóc, ale...
- Ale co? Mistrzu jeśli da się mu pomóc to zrobię wszystko by to osiągnąć. - Powiedziała nagle Maya.
- By mu pomóc musimy odnaleźć drugą połowę kostki kairu. Tylko w niej jest zawarta moc, która mu pomorze. - Odpowiedział Boddai podchodząc do łózka, na którym leżał Ky.
- Jest jeszcze jeden problem. Nie znamy lokalizacji drugiej połowy. Aby ją odnaleźć muszę przestudiwać wiele rzeczy - Dodał po chwili.
- Więc na co czekasz. - Powiedziała lekko zdenerwowana Maya. Mistrz spojrzał na nią i wiedział, że musi jej powiedzieć jeszcze jedną rzecz.
- Maya musisz wiedzieć, że...Ky ma tylko trzy dni na przeżycie. - Powiedział co już do reszty przybiło dziewczynę, która czuła jak z jej oczu płynie strumień łez.
- Nie możemy tracić czasu. Mistrzu proszę namierz jak najszybciej drugą połowę kostki. - Odpowiedziała ściszonym głosem patrząc na Ky'a. Boomer i Akkie cały czas obserwowali Maye. Domyślali się jak bardzo teraz cierpi. Mistrz już więcej nic nie powiedział tylko poszedł do samotni gdzie starał się znaleźć nową lokalizację drugiej połówki kairu. Tymczasem reszta nadal była u Ky'a.
- Maya może będzie lepiej jeśli odpoczniesz. - Powiedział Boomer.
- Tak tu się muszę zgodzić z Boomerem. To dla twojego dobra. - Dodała Akkie.
- Nie, nie mam zamiaru się stąd ruszać dopóki Boddai nie zlokalizuje drugiej części kostki.
- Ale wiesz, że nie możesz bez przerwy tutaj siedzieć.
- Boomer daj mi spokój. - Powiedziała lekko zła dziewczyna. Boomer wiedział, że z nią nie wygra więc postanowił ją zostawić w spokoju. Chłopak wyszedł zostawiając dziewczyny same.
- Maya Boomer ma rację. - Powiedziała Akkie.
- Akkie wiem, że chcecie dobrze, ale to nic nie da.
- Może jednak do nas dołączysz?
- Jeszcze sama nie wiem.
- Maya... - Powiedziała cicho Akkie podchodząc do dziewczyny.
- Nawet nie wiesz jakie to wszystko jest trudne. Nie mam pojęcia co zrobić i czego się spodziewać. To, że Ky jest w takim stanie to tylko i wyłącznie moja wina. - Powiedziała łamiącym się głosem.
- Maya to nie jest twoja. Nikt nie przewidział, że to się tak skończy.
- Gdyby nie ja moi przyjaciele nie musieliby walczyć z Lokarem, Hiverax nie zrobili by mojego klona, Ky mógłby normalnie żyć, Boomer i mistrz Boddai też mieliby łatwiej a ty nie miałabyś mi za złe, że jestem dla ciebie nie miła. Teraz wiesz, że ja przynoszę same problemy i nie chce by z mojej winy komuś stała się krzywda.
- Maya co ty mówisz?
- Ja chce już to wszystko zakończyć. Gdy odnajdziemy  drugą część kostki i uratujemy Ky'a ja...ja odejdę z klasztoru. - Powiedziała smutno a Akkie stała jak wryta.
- Maya nie możesz a co będzie z Ky'em i z nami. Jak ty to sobie wyobrażasz?
- Ky ułoży sobie życie od nowa z kimś kto nie przyniesie mu więcej smutku a wy przez jakiś czas nie będziecie mogli się z tym pogodzić, ale potem wam przejdzie.
- Ty nie mówisz poważnie. Maya nie możesz tak po prostu odejść.
- Akkie ja już podjęłam decyzję. Proszę cię tylko byś nie mówiła nikomu. Powiem im to sama gdy będę gotowa. Teraz możesz mnie zostawić samą? - Spytała Maya a Akkie posłusznie wyszła z pokoju i poszła do Boomera. Wiedziała, że nie może mu nic powiedzieć ale to tak strasznie ją dręczyło. Tymczasem Maya nadal stała nad łóżkiem Ky'a. Bezwładnie upadła na kolana i zaczęła płakać. Tak bardzo chciała by to wszystko wyglądało inaczej.
- Ky proszę nie możesz tak po prostu się poddać. - Mówiła przez łzy ale chłopak nie reagował.
- Jeszcze zobaczysz wszystko będzie dobrze. - Powiedziała łapiąc chłopaka za rękę. Wiedziała, że musi odejść tylko jak to powiedzieć Ky'owi. Przecież on jest całym jej życiem a ona od tak chce po prostu odejść od niego nie zostawiając po sobie żadnego śladu. Dziewczyna jeszcze chwile posiedziała przy chłopaku po czym wstała i skierowała się do drzwi.
- Ky nawet nie masz pojęcia jak bardzo cię kocham. - Powiedziała i wyszła.
Oczami Ky'a
Następne co pamiętam to nie żadne rażące światła ani nic z tych rzeczy. Właściwie to nic nie pamiętam z obrazu, może jeszcze się nie obudziłem. To było coś w stylu powrotu do...do sam nie wiem czego. Nie wiem jak to wyjaśnić, mogłem myśleć, słyszeć i robiłem to, ale nie mogłem otworzyć oczu czy zareagować.Zresztą nie chciałem. W ciemności, która otulała mnie ja miękki jedwab było mi tak dobrze. Wszystko tu było ciepłe i miłe. Nie było żadnych problemów.  „Na razie, dopóki nabiorę sił”- tłumaczyłam sobie w myślach. Słyszałem wszystko co się działo wokół i wiedziałem kto był u mnie.Słyszałem Maye jak płakała i mówiła mi, że wszystko będzie dobrze. Później wszystko ucichło a Maya sobie poszła. Na końcu zdążyłem usłyszeć tylko "kocham cię" a potem już nic.
- No jak ona tak może. Przecież to przez nią tu leże to ona mnie zaatakowała. To ona powiedziała mi, że mnie nienawidzi i chce bym dał jej spokój. Jak ona może cały czas bawić się moim uczuciami. Gdy już będę mógł coś zrobić to sobie z nią pogadam i zakończę wreszcie to wszystko. - Pomyślałem wściekły i znowu nie robiłem nic prócz leżenia. To naprawdę denerwujące, gdy nie możesz nic zrobić i tylko leżysz i czekasz na kolejny dzień...

2 komentarze:

  1. Jestem taka podekscytowana co będzie dalej czy ona odejdzie z klasztoru czy Ky przeżyje ??? O rany ... Takie to smutne .. ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja czekam 4 dni i sie chyba nie doczekam

    OdpowiedzUsuń