Może to dziwne ale teraz Ky'owi przypomniało się pierwsze spotkanie z Mayą. Pamiętał że dla niego górne części klasztoru zawsze były zamknięte. Pewnego dnia jednak mistrz kazał mu przyjść z samego rana na trening. Miał wtedy dziesięć lat.
Kiedy szedł ( nie do końca przytomny) zauważył że oprócz mistrza w sali jest jeszcze jedna osóbka. Była jego wzrostu, z niebieskimi włosami związanymi w kucyka, (normalnego a nie takiego jak ma Maya zazwyczaj dop.aut) z kilkoma znakami na ciemnej buzi i z wielkimi bursztynowymi oczami. Ubrana podobnie jak on w białe szaty do treningu tylko że na niej wyglądały jakby chodziła w nich od dziecka. (kolejny moje wtrącenie. Chodzi mi o to że stała w nich luźno, pewnie a nie że były one tak zniszczone.)
-Maya przedstawiam ci Ky'a Staxa. Ky oto moja druga uczennica- Maya.- Dwójka 10-latków stanęła naprzeciwko siebie po czym podała sobie dłoń.
-Dzisiaj chce abyście walczyli przeciwko sobie. Maya proszę cię spróbowała tego co na ostatniej lekcji. Ky ty natomiast postaraj się powtórzyć to co wczoraj na treningu.
-Dobrze mistrzu.- Maya z gracją pobiegła na drugi koniec areny, Ky zaś szybkim tempem znalazł się po drugiej stronie.
-Harrier, ognisty bicz.
-Metanoid, erupcja energii plazmy.
-Powietrzy huragan!- dziewczyna wzleciała do góry i wysłała w stronę chłopca ciemno-zielone tornado.
-chłopak nie pozostał jej dłużny.- Erupcja energii plazmy!- czerwono żarząca się magma popłynęła w stronę dziewczyny.
Mistrz tymczasem obserwował ich ruchy. Maya od małego (dosłownie) uczyła się opanowywania mocy Kairu. Poruszała się z gracją, analizując każdy ruch. Ky natomiast ćwiczył tylko od czterech lat. Jego ciosy był silne i celne ale nie miał planu. Mistrz wiedział już co robi Maya. Męczy przeciwnika, używając słabszych ataków. Kiedy Ky był już wyczerpany dziewczyna zaatakowała z pełni sił. Po 10 minutach mimo prób obrony Ky leżał na ziemi. Dziewczyna z gracją podeszła do niego i wyciągnęła swoją ciepła, brązową dłoń.
-To była interesująca walka.- dziewczynka pomogła mu wstać.
-Zgadzam się z tobą Mayu.- mistrz Bodiai podszedł do nich.- Widzę w was potencjał i dlatego chce byście od tej pory trenowali razem. Niedługo dołączy do was następny uczeń. A teraz jesteście wolni.
Od tej pory Ky i Maya spędzali razem dużo czasu. On opowiadał jej o ojcu,Zane, o tym jak się tu znalazł i wiele innych historii. Ona zaś powiedziała mu o tym jak znalazła się w klasztorze. Pokazywała mu cuda natury których zwykle był nie zauważać.
Po dwóch latach przyjaźni dołączył do nich Boom. Szybko stali się najlepszymi przyjaciółmi wraz z Ky'em. Maya także się z nimi przyjaźniła.
Mistrz Bodai trenował z Ky i Boomerem, Mayę zaś prosił o osobne trening. Kiedy chłopcy trenowali walkę, ona skupiała się na wewnętrznym Kairu, na jej mocy w środku. Po paru miesiącach była w stanie wyczuć energię Kairu, wytworzyć własne Kairu i porozumieć się ze zwierzętami. Chłopcy zaś byli przygotowani na długie i ciężkie walki. Ze względu na ojca Ky'a, Boom i Maya nazwali drużynę Stax. Od tamtej pory ruszali po energię Kairu, walczyli z E-teensami i stanowili świetny zespół. Maya wykrywała źródło, po czym w trójkę ruszali do tego miejsca. Najskuteczniejszymi atakami Bommera były zielone, Ky'a- czerwone, natomiast Mayi-niebieskie. Byli świetna drużyną.
Byli. To słowo wypowiedziane w głowie Ky'a zabolało go najbardziej. Nie chcąc o tym teraz rozmawiać z Boomerem poszedł do pokoju położył się na górnym łóżku i zasnął.
Wiem ze krótko ale to specjalnie. Następna notka SOBOTA/NIEDZIELA dłuższa. Pozdrawiam serdecznie Sadie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz