Witajcie ponownie^^ Ola wysłała mi kolejną część swojego opowiadania. Ja już ją przeczytałam i uważam, że jest boska. Olu oby tak dalej.
Stałam na zalanej słońcem polanie. Słyszałam śpiew ptaków i śmiech jakiegoś dziecka, delikatny wiatr kołysał wysoką trawą i kwiatami. Znowu ten śmiech, zaintrygowana rozejrzałam się dookoła. Zobaczyłam wtuloną w siebie parę zakochanych, obydwoje wpatrywali się w bawiącego się w trawie chłopczyka. Czarne włoski, znajoma twarz i złote oczy. Gdyby nie te oczy, pomyślałabym że to Ky. Uśmiechnęłam się. Kobieta pod drzewem wyglądała zupełnie jak ja. Miała może osiemnaście lat, długie do pasa niebieskie włosy i charakterystyczne znamiona na policzkach. Jej ukochany, przypominał mi trochę ojca Ky'a. Chłopak pokazywał nam jego zdjęcia. Ten tu nie miał tylko brody i wyglądał z dziesięć lat młodziej.
Nagle uświadomiłam sobie że to naprawde ja. Ja, Ky i nasze dziecko. O boże, pomyślałam. W oczach staneły mi łzy wzruszenia. Malec podbiegł do swoich rodziców, wyglądali na naprawde szczęśliwych.
- Mamo... - usłyszałam zanim się obudziłam. Zamiast łąki, zastałam swój pokój. W powietrzu unosił się zapach kadzideł które zapaliłam wczoraj, po przyjściu z spaceru. Siedziałam tak jeszcze chwile, walcząc z falą rozczulenia. Potem, ubrałam się w swoje ciuchy i poszłam na śniadanie.
- Chłopie, ty masz chyba brzuch bez dna. - jęknął Ky, gdy weszłam do kuchni. Boomer, akurat coś żuł.
- Całkiem możliwe. - mruknął gdy już przełknął - O, hej Maya.
- Cześć. - usiadłam obok Ky'a i nalałam sobie trochę soku. W głowie wciąż miałam tamto dziecko. Czy naprawdę było moje i Ky'a ? Ktoś pomachał mi ręką przed nosem, zamrugałam.
- Uuuuu, ktoś się zakochał. - zażartował Ky ze złośliwym uśmieszkiem. Dałam mu sójkę w bok, zaśmiał się tylko. Najwyraźniej go to nie zabolało. Chciałam ponowić swój atak, ale przerwał mi głos mistrza Boddai'a.
- Pragnę wam tylko przypomnieć, drodzy uczniowie że zaraz zaczynamy trening. - powiedział i wyszedł. Mokey zebrał brudne talerze i zabrał się do zmywania.
Trening odbył się jak zwykle. Chłopcy ćwiczyli nowe ataki, a ja starałam się poprawić swoje umiejętności szukania Kairu. Z przepaską na oczach, błądziłam po placu. Wyczuwałam wibracje i dziwne ciepło, zwiastujące Energie Kairu. Podeszłam w jego stronę, ale zaraz stanęłam jak wryta. Znowu ten śmiech, opaska zrobiła się mokra od moich łez.
- Co Ci jest, moje dziecko ? - zapytał troskliwie Baoddai. Zerwałam chustke i rzuciłam na ziemie, spuściłam głowe. Było mi wstyd że tak reaguje na te majaki.
- Nic, mistrzu. Miałam dzisiaj po prostu taki sen... ale to był tylko sen. - dodałam smutno. Starzec spojrzał, na mnie wyczekująco. Najwyraźniej czekał aż powiem mu coś więcej. Nagle skrzywił się, znałam doskonale ten wyraz twarzy. Kolejne źródło Kairu.
- No to, mamy kolejne zadanie. - Boomer zatarł swoje wielkie dłonie z uciechy. Ky poklepał go po ramieniu i roześmiał się głośno.
- Spokojnie wielkoludzie. - uśmiechnęli się obaj.
- To nie będzie zwykłe zadanie. - oznajmił Boddai. - Kairu postanowiło przeprowadzić test.
- Kairu, postanowiło przeprowadzić test ? - powtórzyliśmy. - O co tu chodzi, mistrzu B ? - dodał Ky.
- Wasze największe marzenia i lęki, o to tu chodzi. Musicie naprawde bardzo uważać, takie zadanie nie jest łatwe. Nie każdy sobie z nim poradzi. - wyjaśnił.
- Więcej nam nie trzeba. - powiedział Boomer. - Zaraz odpalam X-skypera i lecimy. Gdzie to jest ? - Boddai przymknął oczy aby się skupić.
- Normandia. - powiedziałam cicho. Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni, nigdy nie mówiłam o położeniu energii z taką dokładnością. Wciąż tylko się uczyłam.
- Zgadza się, ale jak tyś to zgadła ? - Boddai był w szoku. Zarumieniłam się na twarzy.
- Po prostu to czuje. - Mruknęłam.
Kiedy dolecieliśmy, poczułam znajome mrowienie. Opuściliśmy X-skypera, wskazałam jedną z nadbrzeżnych jaskiń. Chłopaki spojrzeli po sobie, pierwszy wszedł Boomer. Chciałam pójść w jego ślady, ale ktoś chwycił mnie w nadgarstku. Niebieskie oczy, Ky'a były pełne troski.
- Powiesz mi co się stało ? - zapytał.
- Nie teraz, opowiem Ci potem. - szepnęłam. Nie dawał za wygraną, przyciągnął mnie do siebie. Jego spojrzenie, sprawiło że moje serce zaczęło bić szybciej.
- Nie chce czekać. - oznajmił.
- Czemu, mnie to nie dziwi ? - wywróciłam oczami. Wzięłam wdech i opowiedziałam mu o śnie, o tym chłopczyku i o nas. A potem, powiedziałam że na treningu słyszałam jego śmiech i to poczucie gdzie jest Kairu. Słuchał uważnie, kiedy skończyłam uśmiechnął się od ucha do ucha,
- Mnie też się coś takiego śniło. - przyznał trochę zawstydzony. Zamrugałam, była zaskoczona tym faktem.
- Hej, zakochana parko ! - krzyknął Boomer z wnętrza jaskini. - Idziecie, czy będziecie się cmokać ? - zaszydził. Cali czerwoni na twarzy dołączyliśmy do naszego przyjaciela. Znowu wróciły majaki z snu, tyle że teraz wydawały mi się wyraźniejsze. Na skale niedaleko siedział chłopiec i śpiewał nieznaną nam piosenkę. Ja i Ky zamarliśmy, Boomer najwyraźniej też go widział bo powiedział ;
- Widzicie to samo co ja ?
Świetne !!! ;> czekam. na kolejne części ;*
OdpowiedzUsuńWięcej~
OdpowiedzUsuńSuperowe!!!!! =D
OdpowiedzUsuńHej mam do was pytanko.
OdpowiedzUsuńChcecie aby chłopak był prawdziwy czy mam go opisać jako zwykłe urojenie ?
Bo nie wiem co by wam się bardziej podobał :(
Takie jakby zalacznie do przyszlosci?
OdpowiedzUsuń