wtorek, 18 czerwca 2013

Miły dzień...

Maya 
Po rozmowie z mamą obydwie rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Byłam na prawdę szczęśliwa, że odzyskałam ją i, że znów jesteśmy razem. Jestem teraz taka szczęśliwa. Muszę z samego rana podziękować Ky'owi. Naprawdę się postarał. Szkoda tylko, że od razu musiałam się dowiedzieć o Lokarze. Dlaczego on po prostu nie może zniknąć z naszego życia?! To takie irytujące. Co prawda dopiero pierwszy raz go zniszczyliśmy, ale ile można się z nim użerać? Teraz i tak nie będę o tym myślała. Przecież jeśli on w końcu się pojawi to i tak nie będzie miał z nami najmniejszych szans. Jesteśmy najlepszą drużyną i teraz mamy jeszcze moją mamę. Pokonanie go tym razem nie będzie takie trudne. Uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam na łóżku. Zastanawiałam się jak podziękować Ky'owi za tą miłą niespodziankę. Myślałam tak przez chwilę i w końcu wpadłam na super pomysł. Od razu szeroki uśmiech wszedł mi na twarz. To będzie idealne. Pomyślałam po czym położyłam się spać.
Klasztor :Maya
Gdy się obudziłam, szybko się ubrałam i wyszłam na korytarz. Powoli szłam po czym weszłam do pokoju Ky'a. Chłopak spał, co mnie wcale nie zdziwiło. Uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam na brzegu łóżka. On tak słodko wygląda jak śpi. Pomyślałam i położyłam rękę na jego policzku. Chłopak nadal się nie budził, więc próbowałam dalej.
Ky
Spałem sobie wygodnie na moim łóżku, gdy nagle poczułem coś dziwnego. To coś było gładkie i takie przyjemne. Nie chciałem się nawet dowiedzieć co to jest. Odwróciłem głowę w drugą stronę, ale to nadal nie ustępowało. Uśmiechnąłem się, bo to strasznie łaskotało. Nagle poczułem na swojej skórze czyjś ciepły oddech, a zaraz i głos.
- Wstawaj mój śpiochu. - To była Maya. Mogłem się domyślić. Powoli otworzyłem oczy i zobaczyłem nad sobą dziewczynę. Uśmiechała się uroczo czekając na moją reakcję. Ja niestety byłem tak zmęczony, że nie miałem siły się podnieść. Jedynie się uśmiechnąłem.
- Hej Maya. - Przywitałem się z dziewczyną. Ta tylko nachyliła się nade mną i mnie pocałowała.
- Masz pojęcie jak trudno jest ciebie obudzić. - Dodała po chwili, a ja się zaśmiałem.
- Na pewno nie było aż tak źle. - Powiedziałem a Maya podniosła znacząco jedną brew.
- Uwierz, że było. A teraz wstawaj, chce spędzić z tobą normalny dzień.
- Ja nie chce wstawać.Tu jest zbyt wygodnie. - Powiedziałem leniwie. Maya spojrzała na mnie groźnie. Uśmiechnąłem się i pociągnąłem ją za rękę tak, że wylądowała na mnie.
- Ty też  nigdzie nie pójdziesz. - Powiedziałem cały czas ją trzymając. Maya nawet nie próbowała się wyrywać. Wiedziała, że ze mną i tak nie ma szans. Położyła się obok mnie i przytuliła do mnie. Cicho zachichotała i spojrzała na mnie tymi swoimi oczkami.
- Masz racje, faktycznie jest tu wygodnie. - Powiedziała po czym znów mnie pocałowała.
- Chce tu zostać z tobą przez cały dzień. - Szepnąłem jej do ucha, a ona mocniej się we mnie wtuliła.
- Ja również. - Odpowiedziała i położyła głowę na moim torsie.
Leanna
Zastanawiałam się gdzie jest Maya. W końcu to do niej nie podobne żeby przez cały ranek do mnie nie przyszła. Gdy przechodziłam przez plac treningowy spotkałam Boddai'a. Z nim też chciałam porozmawiać, bo musiałam dowiedzieć się kilku informacji. Zatrzymałam go i razem poszliśmy do jego samotni. Usiedliśmy na podłodze w pozycji do medytacji.
- Więc Leannna, co chcesz wiedzieć? - Spytał po chwili.
- Chciałabym abyś powiedział mi w jaki sposób Maya i chłopcy pokonali Lokara? Cały czas mi to nie daje spokoju. - Powiedziałam i czekałam na odpowiedź Boddai'a. Widziałam, że chwilę się zastanawiał nad tym co powiedzieć, ale w końcu zaczął.
- Widzisz cała walka wyglądała zupełnie inaczej niż by się zdawało.
- Czyli? - Spytałam nieświadoma co chciał mi powiedzieć.
- Maya sama stoczyła ostateczną walkę z Lokare'em. Chłopcy tylko go na początku osłabili.
- Czyli, że moja mała Maya pokonała go sama?
- Tak, ale to nie wszystko. Podczas walki Maya użyła dziwnego x-driva po czym tak jakby zmarła. - Powiedział a ja nie mogłam pojąć co on mówi.
- Jak to, tak jakby zmarła.
- Tego nie umiem wyjaśnić. Mogę tylko powiedzieć, że gdy chłopcy wrócili z nią z powrotem do klasztoru wyczułem mały impuls energii kairu. Po paru dniach Maya wróciła do żywych. - Powiedział a ja zrozumiałam już wszystko.
- Czyli to oznacza...- Przerwałam na chwilę. - Gdzie jest Maya? - Spytałam wstając na równe nogi.
- Musi być u siebie w pokoju. - Powiedział i zanim skończył szybko wybiegłam z jego samotni...


Hej, sorki za tą przerwę, ale nie miałam czasu. Otóż dzisiaj miałam bierzmowanie a wcześniej próby i ogólne przygotowania. Rozdział z dedykacją dla Moniki Verdas, gdyby nie ona nie byłoby dzisiaj rozdziału. Mam nadzieje, że ci się spodoba. Jeszcze raz dzięki i do zobaczenie wkrótce :)

3 komentarze:

  1. Jej to się nazywa mieć talent^^ Znów trzymasz nas w niepewności, ale i tak wiem że się opłaci czekać. Cieszę się, że nie przejęłaś się tą całą Elizą...

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej dawaj next'a bo nie wytrzymam:)

    OdpowiedzUsuń