poniedziałek, 15 lipca 2013

To wszystko to tylko iluzja

Maya
Obok Lokar'a stała moja mama. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak ona może z nim współpracować.
- Mamo, ale jak...jak to? - Spytałam nie wierząc w to co widzę.  Ona nic nie powiedziała tylko stała i patrzyła na mnie jakoś tak dziwnie. Tak nieprzytomnie, jakby była nieobecna. Lokar uśmiechnął się złowrogo.
- Myślałaś, że to na prawdę jest twoja matka? - Spytał. Teraz to już niczego nie rozumiałam. Spojrzałam to na niego to na nią. Faktycznie nie wyglądała normalnie.
- O co ci chodzi Lokar? - Syknęłam tak złowrogo jak tylko potrafiłam.
- Myślałaś, że po tylu latach twoja matka odnajdzie cię i będziecie żyły długo i szczęśliwie? To źle myślałaś. To jest wersja twojej matki stworzona przez mnie. Jest to ukierunkowana na zniszczenie siła, która ma za zadanie wyeliminować ciebie i resztę Stax'ów. - Powiedział a ja poczułam jakbym miała stracić grunt pod nogami.
- To nie możliwe. - Powiedziałam prawie załamana. Lokar uśmiechnął się zwycięsko.
- Z twoim kochanym mistrzem było podobnie. - Dodał nadal się śmiejąc. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Co? - Szepnęłam. Nie byłam wstanie funkcjonować. Nie po tym, czego się dowiedziałam.
- Przez cały ten czas twój wielki mistrz był więziony przez mnie, a w klasztorze znajdowała się jego lepsza wersja. Dzięki temu wiedziałem o wszystkich waszych planach i zamiarach według mnie. - Powiedział po czym wyciągnął coś zza pleców. To był jakiś złoty kryształ, który cały przepełniony był pryzmatycznym kairu. Spojrzałam na niego przerażona. Nie miałam pojęcia do czego może się posunąć.
- Zniszczenie mrocznego kairu to był na prawdę dobry pomysł Mayu. Szkoda tylko, że ja wiedziałem o tym za nim zdążyliście się zorientować. - Powiedział a kryształ w jego ręce zaczął świecić. - Kryształ pełen pryzmatycznego kairu. Jedyny jaki się zachował po wielkim kataklizmie. Mogę z łatwością go wykorzystać by zemścić się na was za to co stało się ostatnio. Teraz, gdy jesteście bezbronni bez waszego wielkiego mistrza. - Dodał. Patrzyłam na niego jak sparaliżowana. Nie mogłam nic zrobić, ani użyć ataku. Byłam bezsilna. Nagle Lokar podniósł drugą rękę, w której ukazał się obraz bitwy. Widziałam Ky'a, Boomer'a i Akkie, jak walczyli przeciwko trójce Hiverax, mojej mrocznej wersji i przeciwko... Boddai'owi.
- Widać ulepszona wersja Boddai'a całkiem nieźle sobie radzi. Szkoda tylko, że nie będziesz mogła pomóc swoim biednym przyjaciołom. - Uśmiechnął się złowrogo. Wzrastała we mnie złość. Zebrałam się na odwagę i zaczęłam biec w jego kierunku by go zaatakować. Ten szybko mnie zatrzymał.
- Na twoim miejscu bym tego nie robił. - Powiedział szybko i znalazł się tuż za mną - Pryzmatyczne kairu jest bardzo potężną energią. Jeden ruch i już po tobie. - Dodał z chytrym uśmieszkiem. Spojrzałam na niego podejrzliwie.  Nie uwierzyłam mu i podeszłam bliżej.
- Jesteśmy połączeni więzami krwi. Skoro tobie nie dzieje się krzywda to mi też się nic nie stanie. - Powiedziałam podchodząc do niego bliżej.
- Może i jesteśmy ze sobą powiązani, ale nie masz pojęcia w jaki sposób to działa. - Powiedział a ja natychmiast się zatrzymałam.
- Nie wierzę ci w ani jedno słowo. - Odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby. Lokar znów się chytrze uśmiechnął.
- Ja mam moc, której ty nie posiadasz. Potrafię władać pryzmatycznym kairu jak nikt inny. Użycie go przeciwko mnie nic ci nie da dopóki nie odwrócisz działania. - Teraz to na prawdę się przestraszyłam. Skoro on ma pryzmatyczne kairu może zrobić co tylko chce i nikt go nie powstrzyma. Tylko jednej rzeczy nie przemyślał.
- Po co mi to mówisz skoro mogę to wykorzystać by cię pokonać? - Spytałam, a w odpowiedzi dostałam jego śmiech. Spojrzał na mnie wściekły.
- Ty myślisz, że możesz mnie pokonać? - Spytał groźnie. - Nie jesteś nawet w połowie tak potężna jak ja. Zresztą kto powiedział, że w ogóle stąd wyjdziesz, lub przeżyjesz ten dzień. - Powiedział po czym użył pryzmatycznej energii na mnie. Nie zdążyłam nawet zareagować. Poczułam niewyobrażalny ból, jakby coś mnie rozrywało od środka.  Zaczęło mi się kręcić w głowie. Nie wiedziałam co się dzieje. Ból i zawroty głowy nasilały się a ja po chwili upadłam na ziemię i zaczęłam się dusić. Na końcu zobaczyłam tylko złowrogi uśmiech mojego dziadka jak zniknął wraz z moją matką.  Nie mogłam nic zrobić byłam bezbronna i bezsilna. Z wycieńczenia zamknęłam oczy.
Ky
Jest coraz gorzej. Nasz własny mistrz rzucił nam wyzwanie kairu. Nie mamy z nim szans. Nie dość, że jest z nim drużyna Hiverax i mroczna Maya to on na dodatek zna każdą naszą taktykę i każdy nasz atak. Szykuje się po prostu przegrana stulecia.  Wraz Z Boomer'em i Akkie przygotowaliśmy swoje potwory i najmocniejsze ataki. Wątpię, że to pomoże, ale musimy chociaż spróbować. Dobrze szło nam z początku. załatwiliśmy mroczną Maye i osłabiliśmy mistrza. Zostali jeszcze Hiverax'i . Oni od razu przeszli do ataku. Musieliśmy schować się za najbliższymi ruinami.
- Ky co my mamy zrobić. Nie mamy z nimi szans. - Powiedział Boomer.
- Tak on ma racje. Nie zostało nam wiele energii a to jeszcze nie koniec. - Dodała Akkie.
- Wiem, że nie jest łatwo, ale nie możemy się poddać. Zresztą z Hiverax'ami pójdzie najłatwiej. - Powiedziałem wychylając się zza skał. To samo zrobili Boomer i Akkie. Zamurowało mnie. Razem z Vexus'em i Hexus'em był już Nexus.
- A ten skąd się wziął? - Spytała Akkie.
- Ja nie mam pojęcia, ale zaczęło się robić dziwnie. - Odpowiedział Boomer.
- Dobra drużyno nie ma co zwlekać. Jest ich dwóch czy trzech i tak musimy ich zatrzymać. Pamiętajcie ataki odwrotne od ich koloru oczu. - Powiedziałem do swoich przyjaciół. Oni kiwnęli znacząco głowami.
- Ja biorę Hexus'a, Boomer ty Nexus'a, a Akkie Vexus'a.
- Dobra Ky czas pokazać potęgę Stax'ów. - Powiedział Boomer. Stanęliśmy na przeciwko Hiverax'ów.
- przebicie mocy - szczęki zagłady - spirala konfuzji.  - Wypuściliśmy trzy swoje najlepsze ataki na odpowiednich braci. Ku naszemu zdziwieniu oni nawet nie drgnęli.
- Widzę bracia, że nasza nowa taktyka zaczęła działać.- Powiedział Hexus. Tu mnie zaskoczyli jaka nowa taktyka? O co w tym wszystkim chodzi? Nawet nie mogliśmy się niczego dowiedzieć, bo zaraz do nich dołączył mistrz i mroczna Maya.
- Czas ich wykończyć. - Powiedziała mroczna wersja. Mistrz wyszedł przed nich i jednym ruchem ręki stworzył coś, co przypominało wielkie tornado ze wszystkich ataków kairu. Nie mieliśmy szans nawet uciec.  To coś walnęło w nas z pełną prędkością i z taką siłą, że nie minęła nawet minuta a już leżeliśmy na ziemi. Wszystko było rozmazane. Nie mogłem się nawet ruszyć. Najmniejszy wysiłek sprawiał mi ból. Dobrze, że chociaż głowę miałem zwróconą w stronę przeciwników. Przynajmniej wiedziałem co robią. Po chwili zrobiło się jakoś ciemniej i pojawiła się dziwna mgła. Wyłonił się z niej Lokar i Leanna. To już mnie całkowicie zbiło z tropu. Mistrz Boddai klęknął przed Lokar'em i wręczył mu nasze kairu. Lokar wziął je po czym odwrócił się w naszą stronę. Wiedziałem, że coś jest nie tak i to nawet nie chodziło o mistrza czy Leannę. Podszedł bliżej nas i zaśmiał się złowrogo.
- Wasz czas dobiega końca. Teraz gdy nie macie swojego mistrza nie będziecie w stanie nas zatrzymać. - Powiedział po czym w jego ręce pokazał się złoty kryształ. Wiedziałem co to było.
- Nigdy nas nie pokonasz Lokar. - Warknąłem w miarę możliwości. Wiedziałem, że to i tak nic nie da.
- Tak uważasz? Mam zamiar zniszczyć całe kairu na świecie i nie widzę nikogo kto by mnie zatrzymał.  Zresztą nie sądzę żebyście marnowali czas na mnie. Podczas gdy moja wnuczka umiera w kryjówce, o której istnieniu nie macie pojęcia. - Powiedział złowrogo po czym razem z resztą zniknął w kłębie dymu.
Ogarnęła mnie panika. Maya jest teraz w niebezpieczeństwie a ja nie wiem jak jej pomóc. Nawet nie mam pojęcia gdzie jest. Próbowałem wstać, ale nie dałem rady. Atak Boddai'a tak nas załatwił, że byliśmy bez silni. Jedyne co nam pozostało to czekać, ale nie mogłem tak bezsilnie leżeć z myślą, że ukochana osoba umiera gdzieś daleko...



Dam...dam....dam. Zakończenie jest na prawdę straszne.... Ta jak to ja. Nie potrafiłam się powstrzymać i musiałam jakoś to zakończyć. Właśnie skoro mowa o końcach...moje opowiadanie powoli się kończy i to chyba na dobre. Do napisania zostało mi tylko parę rozdziałów.  To już chyba będzie koniec mojego istnienia na tym blogu. Nie wiem czy napiszę jakąś nową historię, bo jak na razie nie zastanawiałam się nad fabułą. Gdyby coś wpadło mi do głowy to byłoby super, ale nie mam jeszcze żadnych pomysłów:( Sądzę, że i tak fajnie się wam czytało te moje bzdety. Nawet nie wiecie jak miło było  mi dla was pisać te historię i z każdym kolejnym rozdziałem mieć nadzieje, że jednak ktoś to czyta...
Oczywiście wasze opowiadania, które do mnie wyślecie będę publikować, więc bez obaw. To chyba tyle na dzisiaj i do zobaczenia wkrótce ^^

4 komentarze:

  1. Rożdział śliczny tylko Kamilko nie to że cię zmuszam ale proszę cię bardzo że byś wymiśliła tą nową historie bo ty historie bardzo fajne wymyślasz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To okropne :'[
    1. Że kończysz opawiadanie w taki sposówb ..
    2. Że kurcze nie masz pomysłów :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przestawaj pisać tego bloga plzzzz albo popełnię samobójstwo możesz wszystkich bohaterów zamienić wa zwierzęta lub coś w tym stylu przerób ich na mlp,wolfs rain, warrior cats albo matrixa XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy next :),a i jeżeli przestaniesz pisać tego bloga to tupnę nóżką !!!!!!!! A kiedy tupię nużką to jak wciekła Maya ale na psychotropach XD
    A tak w ogóle to fajne opowiadanie
    Wasza królowa sucharów Echo +ͺ+

    OdpowiedzUsuń