Nazywam się Maya. Maya Stones (czyt. Stons ) mam 15 lat. Mieszkam z rodziną zastępczą. Nie wiem co się stało z moimi prawdziwymi rodzicami. Zawsze ten temat jest omijany podczas naszych rozmów. Moi opiekunowie pochodzą z Niemiec, ale kilka lat temu przeprowadzili się do małego miasteczka Moran w stanie Kansas. Właśnie wtedy mnie adoptowali. Skończyłam wtedy 5 lat. Można powiedzieć, że był to taki prezent urodzinowy. Przeprowadzka z domu dziecka do nieznajomej rodziny dla pięciolatki jest straszna, ale można się szybko przyzwyczaić.
Jestem dość skryta w sobie i nie lubię wyróżniać się z tłumu, choć i tak mi nie pomaga w tym mój wygląd... Tak, właśnie... Nie codziennie można spotkać dziewczynę w niebieskich włosach i z dziwnymi tatuażami na policzkach. Choć wole sobie wmawiać, że to jakieś znamiona, które z czasem z nikną. Ludzie często myślą, że sama sobie zrobiłam te tatuaże bo byłam pod wpływem jakichś używek, ale staram się na to nie zwracać uwagi. Ważne, że ja znam prawdę i nie muszę się nikomu tłumaczyć, a już na pewno nie obcym ludziom.
Dzisiaj zaczynam swój pierwszy dzień w liceum. Trochę się denerwuje, bo nie wiem jak inni zareagują na mój wygląd. W poprzedniej szkole było dość trudno się przyzwyczaić, ale pewien chłopak mi pomógł i od tamtej pory radzimy sobie ze wszystkim razem. Właśnie mój pierwszy prawdziwy przyjaciel, opiekun i chyba najważniejsze, mój sąsiad :)
- Maya kochanie bo spóźnisz się na autobus. - Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Elen. Mojej matki zastępczej. Przez te wszystkie lata spędzone z nią bardzo dużo się dowiedziałam. Pokazała mi wszystko to co jest w życiu ważne. Mimo, że nie jest moją prawdziwą mamą to bardzo ją kocham. Tak samo jak Nicolas'a. Mojego przybranego ojca. Oboje bardzo wiele dla mnie zrobili. Mam nadzieje, że kiedyś zdołam im się odwdzięczyć, że spełnię pokładane we mnie oczekiwania i, że będą ze mnie dumni.
- Spokojnie nie spóźnię się. Razem z Boomer'em umówiliśmy się, że pójdziemy razem na autobus. - Powiedziałam z uśmiechem. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. - To pewnie on.- Dodałam i poszłam otworzyć drzwi.
- Hej mała gotowa na pierwszy dzień szkoły? - Spytał jak zwykle uśmiechnięty Boomer. Nie mam pojęcia skąd on zawsze ma tyle energii, czasem to męczące.
- Jasne duży pójdę tylko po torbę i możemy iść. - Mówiąc to wróciłam do kuchni po swoje rzeczy. - Mamo wychodzę. - Powiedziałam i ucałowałam ją w policzek.
- Pa skarbie. Uważaj na siebie. - Krzyknęła za mną i wróciła do swoich zajęć. Jednak zanim to zrobiła pokazała jakiś gest w stronę Boomer'a. Myślałam, że mi się wydawało, ale Boomer też zrobił coś podobnego. Udawałam, że tego nie widzę i wyszłam razem z chłopakiem na zewnątrz. Ruszyliśmy w stronę przystanku. W sumie to tylko niecałe pięć minut drogi, ale w taki dzień jak ten nawet pięć minut to dużo.
- Zdenerwowana? - Spytał po chwili Boom. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko. Wcale nie byłam zdenerwowana. Mimo, że idziemy do nowej szkoły to wiem, że nie będę sama. Boomer zawsze doda mi otuchy i pocieszy.
- Nie, raczej jestem podekscytowana. - Powiedziałam nadal nie odrywając od niego wzroku.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - Spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Co to było? - Spytałam tak po prostu. Chłopak nie wiedział o co mi chodzi, bo jego mina w tej chwili była bezcenna.
- Co, co to było? Możesz to jakoś zinterpretować?
- No wiesz to w kuchni. Co pokazywałeś mojej mamie? - Spytałam zdziwiona i stanęłam w miejscu. Chłopak tylko uśmiechnął się głupkowato.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz. - Powiedział i szedł dalej. Teraz to mnie zaczął irytować.
- Przestań! Nie możesz mi po prostu powiedzieć?! - Spytałam i ruszyłam za nim.
- Hmm pomyślmy... nie, a teraz chodź, bo w tym tempie nigdy nie dojdziemy na przystanek.
- Nie. Nie ruszę się dopóki mi nie powiesz. - Powiedziałam i znów stanęłam w miejscu. Chłopak tylko zaczął się śmiać.
- I co cię tak bawi?! - Spytałam już na maksa poirytowana. On nic nie odpowiedział tylko zaczął się bardziej śmiać. - Świetnie ignoruj mnie dalej! - Krzyknęłam i odwróciłam się tyłem.
- Zachowujesz się jak dziecko, wiesz? - Dodałam, ale znów nie odzyskałam odpowiedzi. Zanim zdążyłam zareagować poczułam jak Boomer łapie mnie od tyłu i niesie na rękach.
- No chodź dziecko, już się tak nie denerwuj. - Powiedział hamując śmiech.
- Nie Boomer postaw mnie, słyszysz...postaw mnie! - Krzyczałam jak opętana. Przestałam nawet zwracać uwagę na ludzi przechodzących obok. Uspokoiłam się dopiero na przystanku, kiedy upomniała mnie jakaś starsza pani.
- Postawisz mnie na ziemi?
- Nie.
- Proszę.
- Przestaniesz się dąsać?
- A powiesz mi prawdę?
- Nie.
- Czemuuuu?
- Musisz wszystko wiedzieć?
- A ty musisz wszystko przede mną ukrywać?
- Przestań odpowiadać pytaniem na pytanie.
- Skończ już.
- Nie dopóki mi nie powiesz!
- Wiesz, że ze mną nie wygrasz i uprzedzając twoją kolejną głupią wypowiedź, mówię nie i skończ już, a teraz zapraszam panią do autobusu. - Zanim mogłam coś powiedzieć Boomer postawił mnie na ziemi i wszedł do autobusu. Trochę dalej oszołomiona weszłam tuż za nim i usiadłam koło niego.
- To jeszcze nie koniec. - Powiedziałam kiedy już ruszyliśmy. W odpowiedzi dostałam tylko śmiech. Świetnie zapowiada się na prawdę cudowny dzień. Wyciągnęłam telefon i włożyłam słuchawki w uszy. Muzyka zawsze mnie relaksuje, a przede mną jeszcze cały dzień...
No witam :) Jest i prolog nowego opowiadania. Zalatuje nudą, ale nic na to nie poradzę... ja po prostu nie umiem pisać prologów... ale mniejsza z tym. Myślę, że się wam spodoba. Może jutro dodam nowy rozdział, ale nic nie obiecuje. Po powrocie trochę trudno się na nowo przyzwyczaić. To tyle ode mnie.
Do usłyszenia wkrótce, Kamila :)
Super! Fajnie się zaczyna. Czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńPozdrówka!
RosePs
Czad! Nie mogę się doczekać cdn-u tylko prooooooooooooooszę, niech to nie trwa paru miesięcy!
OdpowiedzUsuńps. A mój pomysł się spodobał?