Boomer
Wiedziałem, że Maya źle zareaguje, ale nie spodziewałem się, że zemdleje. Rodzice kazali mi ją delikatnie położyć na łóżku. Po chwili wróciła jej ciocia z wodą, ale dziewczyna wciąż była nieprzytomna. Dopiero po dłuższej chwili zaczęła się budzić.
Maya
Ostatnie co pamiętam to słowa tego starszego mężczyzny, po tym już nic. Otworzyłam oczy i zorientowałam się, że leże na łóżku, a nade mną stoi cała nasza rodzina.
- Co się stało? - Spytałam powoli siadając. Boomer znalazł się tuż obok mnie, bym nie upadła.
- Straciłaś przytomność. - Powiedział mój przyjaciel. Po tych słowach przypomniałam sobie co się stało.
- Powiedzcie mi, że to co słyszałam to był żart. - Ich milczenie było wystarczającą odpowiedzią. - Jak?!Dlaczego?! W ogóle co to znaczy?! - Nie kontrolowałam tego co mówiłam. Moja mama podeszła do mnie i mnie przytuliła. Wtuliłam się w nią mocniej. Czułam jak po policzkach ciekną mi łzy. Kątem oka zauważyłam, że prawie wszyscy w tym momencie opuścili pokój. Zostali tylko rodzice Boomer'a, chłopak, mój tato z mamą i ten starszy mężczyzna.
- Wytłumaczy mi to ktoś. - Powiedziałam próbując się uspokoić.Moja mama spojrzała na wszystkich potem z powrotem na mnie.
- Jeśli pozwolicie chciałbym porozmawiać z Mayą sam. - Odezwał się do tej pory milczący obcy. Spojrzałam błagalnie na mamę. Nie chciałam z nim rozmawiać, a co dopiero zostawać sam na sam w jednym pomieszczeniu.
- Nie chce z panem rozmawiać. - Tyle udało mi się wydusić. Poczułam uspokajającą dłoń Boomer'a na ramieniu. Spojrzałam na niego, ale on się tylko lekko uśmiechnął.
- Maya Mistrz Boddai chce ci tylko wszystko wytłumaczyć. - Powiedział mój tato. Niechętnie, ale zgodziłam się na tą rozmowę. Siedziałam na łóżku, a Mistrz Boddai, czy jak oni go tam nazwali stał naprzeciw mnie.
- Może lepiej zacznę od początku. - Powiedział po czym usiadł na krześle. Spojrzałam na niego jak na idiotę. Było oczywiste, że raczej chce poznać tą historię od początku.
- Możesz mi powiedzieć kim są wojownicy kairu. Co ja mam z nimi wspólnego? Dlaczego dowiedziałam się o tym dopiero teraz i co się stało z moimi prawdziwymi rodzicami?! - Prawie zaczęłam na niego krzyczeć. Boddai tylko westchnął i zaczął swój monolog.
- Spokojnie wszystko po kolei. Pytałaś kim są wojownicy kairu. Są to zwykli nastolatkowie. Tylko nielicznych wybrała rada Redakai'ów by zostali wyszkoleni do walki ze złem i by zbierali kairu. Jeśli chodzi o samo kairu. To musisz wiedzieć, że jest to życiowa energia, która utrzymuje ten świat w równowadze. - Przerwał patrząc na moją reakcję, ale ja milczałam. Po chwili kontynuował - Maya jesteś jedną z tych nielicznych osób, które wybrali Redakai'owie. Zostałaś zauważona przez nich już po narodzinach. Rada Redakai'ów dostrzegła w tobie moc. Już jako niemowlę wykazywałaś się nadmiarem tej energii. Warunkiem przystąpienia do wojowników kairu było ukończenie 16 lat. - Spojrzałam na niego nie wiedząc co powiedzieć. Zastanawiałam się co teraz? Mam wszystko zostawić i zająć się tą całą energią, bo jakiś nawiedzony człowiek chce bym została wojowniczką. To tak głupie, że aż śmieszne.
- Maya musisz podjąć decyzje. - Spojrzałam na niego zdziwiona. O co tym razem mu chodziło?
- Jaką decyzje?
- Musisz jak najszybciej rozpocząć swój trening wojowniczki kairu. Mój klasztor znajduje się w Brazylii, jeśli mam cię tam zebrać i wyszkolić muszę wiedzieć czy zgadzasz się na taki układ rzeczy. - Mówiłam, że tamo mnie zamurowało. No to się myliłam. Po tych słowach szczęka mi chyba opadła do podłogi. Szybko wzięłam się w garść.
- Kiedy niby miałabym z tobą wyjechać? - Spytałam bardziej pewna siebie, choć wcale tak nie było.
- Jutro wieczorem po ciebie przyjdę. Mam nadzieje, że będziesz już gotowa. - Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować jego już nie było.
- Chwila kto powiedział, że chce tam jechać! - Krzyknęłam, choć i tak sama nie wiem do kogo. Po chwili w drzwiach pojawili się moi rodzice.
- Gdzie jest Boomer? - Spytałam prosto z mostu.
- Jest na dole jego rodzice już wyszli, ale on chciał jeszcze zostać. - Powiedziała moja mama po czym usiadła obok mnie na łóżku. - Maya jak się czujesz? - Spytała z troską. Myślałam, że zwariuje. Najpierw mówi mi o czymś co wydaje mi się zwykłą ściemą, a później się pyta jak się czuje. To chyba jakiś żart.
- Żartujesz sobie! - Krzyknęłam wstając z łóżka. - Jak ja mogę się w tej chwili czuć! Cały świat wywrócił mi się do góry nogami! A ty się pytasz jak ja się czuje!? - Mama tylko spuściła wzrok.
- Maya uspokój się. - Skarcił mnie tato.
- Po co skoro taka jest prawda! - Krzyknęłam i wybiegłam na zewnątrz. Wiedziałam, że muszę się uspokoić, ale nie potrafiłam. Nie po takim czymś. Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramiona. Odwróciłam się i zobaczyłam Boomer'a.
- Ty też? - Syknęłam po czym wyrwałam się z jego uścisku i ruszyłam dalej.
- Maya musisz się uspokoić. Porozmawiajmy. Wiem, że jest ci trudno, ale to wcale nie jest takie złe jak się wydaje, na prawdę. - Powiedział znów mnie zatrzymując.
- A co ty możesz o tym wiedzieć?! To nie tobie w jednej chwili wszystko szlag trafił! - Krzyknęłam wściekła. Chciałam wyminąć mojego przyjaciela, ale znów mnie zatrzymał.
- Uwierz mi, że wiem co czujesz. - Spojrzałam na niego pytająco. - Jakiś czas temu ja też się o tym dowiedziałem. Tak samo w to nie wierzyłem, ale Boddai mi wszystko pokazał. Maya to wcale nie jest takie złe jak się wydaje. - Powiedział po czym spojrzał mi w oczy. Nie wiedziałam co powiedzieć. Mój najlepszy przyjaciel był jednym z tych wojowników, a ja nic o tym nie wiedziałam.
- Kiedy chciałeś mi o tym powiedzieć? - Spytałam z bólem w głosie. Miałam nadzieje, że Boomer tego nie wyczuł, ale się myliłam. Czułam tylko jak mnie przytula. Objęłam blondyna i schowałam głowę w jego ramię.
- Na prawdę chciałem, ale obowiązywała mnie przysięga, której nie mogłem złamać. - Teraz przynajmniej wiedziałam, że nie jestem w tym sama.
- Rozumiem cię i przepraszam. Nie powinnam na ciebie krzyczeć. - Powiedziałam odrywając się od chłopaka. - Poza tym nie umiem się na ciebie długo gniewać. - Dodałam po czym ruszyłam razem z chłopakiem do domu. Moi rodzice wciąż byli i cioci. To nawet lepiej, bo nie chciałam na razie z nimi rozmawiać. Boomer odprowadził mnie pod sam dom po czym wrócił do siebie. Uśmiechnęłam się do siebie. Dobrze, że chociaż mogę liczyć na niego. chodząc do swojego pokoju zauważyłam na łóżku mały pakunek. Ostrożnie wzięłam go do ręki. W środku znajdowała się tak jakby odznaka z jakimś dziwnym znaczkiem, do której przyczepiony był list. Przeczytałam go i od razu wróciła moja złość i zły humor. Nie miałam zamiaru tak po prostu pozwolić mu zniszczyć całe moje dotychczasowe życie.
Boomer
Wracając do domu cały czas myślałem o Mayi. Nie wiedziałem, że uda mi się z nią tak łatwo dogadać. Wchodząc do kuchni zauważyłem, że mama rozmawia z kimś przez telefon, a tato stoi boku.
- Coś się stało? - Spytałem, ale nie odpowiedzieli. Postanowiłem pójść do pokoju. Położyłem się na łóżku i wpatrywałem w sufit. Zastanawiałem się jak to będzie teraz wyglądało. Maya wyjedzie ze mną i Mistrzem Boddai'em do Brazylii i w końcu pozna Ky'a. Myślałem tak jeszcze przez dłuższą chwilę, gdy usłyszałem krzyk mamy. Szybko zbiegłem na dół.
- Co się stało?! - Spytałem wbiegając do kuchni.
- Boomer...Maya, ona...ona zniknęła! - Powiedziała moja mama. Nie mogłem w to uwierzyć. Jak to w ogóle było możliwe.
- C...co? - Wykrztusiłem. Nie za bardzo wiedziałem co mam robić. Po dłuższej chwili udało mi się w połowie odzyskać jasne myślenie. Szybko pobiegłem z powrotem do swojego pokoju. Jedyne co przyszło mi do głowy to skontaktować się z Mistrzem Boddai'em.
Dobrze ten rozdział jest straszny....nie wiem co się stało,ale mi się on nie podoba. Nic się kupy nie trzyma, ale okey. Nie chciałam was zawieść i go publikuje. Mam nadzieje, że mnie nie zabijecie za ten rozdział, ale kolejne może będą lepsze. To tyle na razie ode mnie Kamila :D