Ostatnie co pamiętam to upadek z wycieńczenia, potem nastała już ciemność. Nie wiedziałam co się za mną stało ani gdzie wylądowałam. Czułam jedynie ciągle rosnące przesilenie kairu. Tak jakby zaraz miało wybuchnąć. Znajome odczucie bezpieczeństwa uświadomiło mi, że jestem znów w klasztorze. Nie wiem przez ile tak leżałam, ale miałam już dość. Najwyższa pora wstać i poszukać reszty. No właśnie ciekawe co z nimi. Podczas walki nawet nie zamieniłam z nikim jednego zdania. No może poza mistrzem. Ky pewnie musi się martwić i nie tylko on. Skoncentrowałam się. Otworzyłam oczy. W pierwszej chwili czułam się dziwnie jakbym była w obcym ciele. Powoli wstałam i zrobiło się jeszcze gorzej. Zakręciło mi się w głowie i z powrotem usiadłam na łóżku. Trochę otępiała ruszyłam w stronę drzwi. Nie mam pojęcia co się ze mną działo, ale ledwo trzymałam się na nogach. Pierwszą myślą jaka wpadła mi do głowy było udanie się na plac. Tam są pewnie wszyscy. Chwiejnym krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Muszę przyznać, że trochę mi to zajęło, ale w końcu się udało. Gdy zaszłam na plac spotkało mnie rozczarowanie. Nikogo tam nie było.
- Pewnie są w bibliotece. - Pomyślałam i poszłam w tamtą stronę. Znów zrobiło mi się słabo. Co to ma być? Jak zwykły spacer sprawia mi tyle trudności, to co będzie z większym wysiłkiem? Stanęłam na chwilę. Nie byłam w stanie iść. Wzięłam kilka głębokich wdechów i znów ruszyłam. Już z oddali słyszałam ich rozmowę.
Uśmiechnęłam się. Dobrze, że chociaż są w nastroju.
- Jak myślicie kiedy Maya się obudzi? - Spytał Boomer. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i weszłam do środka.
- Przypuszczam, że już teraz. - Powiedziałam stojąc w drzwiach. Na ich twarzach od razu pojawiły się szerokie uśmiechy.
- Maya! - Krzyknęli jednocześnie. Boomer podbiegł i mnie mocno uściskał, a zaraz dołączyła Akkie.
- Dobra bo mnie udusicie. - Wykrztusiłam z siebie. Oboje mnie puścili dopiero teraz podszedł do mnie Ky.
Chłopak przytulił mnie do siebie mocno, ale nie tak jak Boomer.
- Czemu to zrobiłaś? - Spytał zatroskany. W jego głosie wyczułam żal i smutek. Musiał się na prawdę martwić. Przyległam do niego jeszcze bardziej.
- Musiałam. - Odpowiedziałam tak samo cicho jak on. Po chwili oboje się od siebie oderwaliśmy. Gdy tylko Ky mnie puścił. Znów zakręciło mi się w głowie. Tym razem jeszcze mocniej niż poprzednio. Straciłam równowagę. Gdyby nie Ky upadłabym na ziemie.
- Maya!? - Usłyszałam jego krzyk. NIe byłam w stanie nawet się słabo uśmiechnąć. Byłam zbyt zmęczona.
Ky
Nie miałem pojęcia co się dzieje. W jednej chwili wszystko jest w porządku, a w drugiej wszystko się psuje. Boddai kazał zanieść Maye do pokoju. Już po chwili byliśmy na miejscu. Mistrz powiedział, że to zmęczenie po ataku, ale ja czułem, że on nie mówi mi całej prawdy. Maya jest silna byle atak by jej nie zaszkodził, więc co to jest? Ta myśl cały czas mi nie dawała spokoju. Poszedłem z powrotem do biblioteki. Czekali na mnie Boomer i Akkie.
- I co stary, wiadomo coś? - Spytał Boomer. Westchnąłem ciężko i usiadłem obok niego.
- Nie, Boddai nic nie mówi.
- Spokojnie na pewno to nic poważnego i Maya z tego wyjdzie. - Pocieszała mnie Akkie. Uśmiechnąłem się blado. Dobrze, że chociaż oni starają się mnie pocieszyć.
Maya
O rany moja głowa. Chyba zaraz pęknie. Myślałam, że wszystko jest w porządku a tu taka niespodzianka. Jedyne co pamiętam to, to że straciłam przytomność. Znów obudziłam się w swoim pokoju, ale tym razem nie byłam sama. Przy moim łóżku stał Boddai i Connor. Uśmiechnęłam się lekko.
- Co się stało? - Spytałam cicho. Wciąż wszystko mnie bolało. Boddai westchnął ciężko.
- Maya musisz wiedzieć kilka istotnych rzeczy. - Zaczął poważnie. Coś czułam, że to nie będzie nic miłego.
- O co chodzi mistrzu? Co się dzieje?
- Widzisz podczas walki z Lokar'em, gdy zniszczyłaś mroczne kairu uśmierciłaś Lokar'a. Teraz gdy już nam nie zagraża możemy być spokojniejsi. Jednak nie to nas martwi. - Zatrzymał się na chwilę i spojrzał na mnie smutno. - Maya wiedziałaś, że mroczne kairu jest z tobą powiązane i zniszczenie go może tobie zaszkodzić. Gdy już myśleliśmy, że jest po wszystkim stało się coś dziwnego. Ty, Lokar i twoja mroczna wersja zostaliście otoczeni przez dziwną aurę. Po tym jak to zabiło Lokar'a, chciało załatwić też i ciebie, ale wtedy to coś pochłonęło twoją mroczną wersję, a ty tylko straciłaś przytomność. - Powiedział a ja nie wiedziałam jak zareagować.
- Ale co to ma znaczyć? - Spytałam nadal zdezorientowana. Tym razem głos zabrał Coonor.
- Twija mroczna wersja była stworzona z całego zła jakie tylko w tobie było. Oznacz to, że gdy została zabita, zniszczone zostało mroczne kairu w tobie. - Przerwał na chwilę. - Straciłaś cząstkę siebie.